Z tym, że te nowe też potrzebują pomoc i ja to naprawdę kumam. Zawsze staram się dać z siebie 100%.
No ale jeśli moja pomoc ma polegać na odczytaniu komuś wyniku bety, a nic o tym kims nie wiem to czasem po prostu mi się ulewa i dziś taki kryzysowy dzień. Z jednej strony rozmawiam z dziewczynami po nieudanych transferach, z tymi które nawet ze zdobyciem zarodkiow do in vitro nis mają lekko, z dziewczynami z cp, które potrzebują wsparcia. Jestem kiedy dostaje w nocy smsa, że czyjaś znajoma jest w szpitalu i trzeba odpowiedzieć na pytania i z drugiej boom beta w pysk kiedy ledwie się człowiek wygrzebie z całego tego staraniowego goowna w którym są ludzie, którzy tak cholernie czekają chociaż na pół cienia na teście.
I jak mówię nie chodzi mi o dziewczyny, które znam bo chyba każda z nich zauważyła, że zawsze staram się je wesprzeć, odpowiedzieć i pomóc