Czemu akurat wtedy???
Ja MAłgosi sama gotuje zupki, owoce i miksuje. Jest ekonomicznie no i wiem co Małgosia je.
Jak nie mam czasu to daje słoiczek, ale to naprawdę rzadko - teraz dałam 2 razy bo przygotowywałam chrzciny a wczesniej zrobione zupki były z kaszką manną - a okazało się ze Małgosia źle ją znosi![]()
Jeśli masz swój ogródek lub zaufaną osobę z takowym to rzeczywiście wiesz co Małgosia je. Ale jeśli kupujesz na bazarze lub, nie daj Panie Boże, w supermarkecie, to nie możesz być pewna co podajesz.
Ja nie mam dostępu do pewnych warzyw, a tym z warzywniaka nie ufam. Nie są poddawane żadnej kontroli i uprawiane są najsztuczniej jak się da. Byle szybciej uroslo i się sprzedało. Nikt mnie nie przekona, ze marchewka, która w miesiąc po zakupie nadal wygląda tak samo, jest zdrowsza niż słoiczek Hippa z tym samym warzywkiem. Producenci żywności dla niemowląt korzystają jednak ze ściśle kontrolowanych upraw a produkcja żywności poddana jest bardzo surowym zasadom. I nie, nie ma w nich żadnej chemii :-)
Niemniej uważam podobnie jak Paulinka, że nie jestem w stanie ustrzec mojego dziecka przed tą nieszczęsną marchewką oczoje*nie pomarańczową przez długie miesiące, ale przynajmniej chcę aby to spotkanie nastąpiło najpóźniej jak się da, a więc kiedy jego układ pokarmowy będzie na tyle dojrzały, żeby sobie świetnie poradzić z karotenem i dodatkami do niego ;-) Stąd planuję przejąć gotowanie jak mały będzie miał skończony roczek. Wówczas nie będę musiała gotowac oddzielnych dań dla niego, będzie umiał żuć i gryźć, więc spokojnie będzie mógł jeść to co my.