Hej,
Co Sokoja?
Nie wiem urodzić mamy czy jak? 
Ja dzisiaj nie rodzę, ja dziś umieram.... od weekendu boli mnie prawe ucho. Poszłam do laryngologa, bo akurat była wizyta i co.... w uchu nic, w gardle, które boli nic, nie zawiało mnie jednak. Za to mam lekki stan zapalny koło rosnącej 8 i to najprawdopodobniej przyczyna bólu. Jak nie przejdzie, to po porodzie trzeba będzie iść wyrwać zęba i tyle. Ot zagadka rozwiązana. Tylko mogłoby nie boleć.
W tramwaju jak zwykle, stałam kilka przystanków, aż pewna Pani wysiadając powiedziała mi, że mogę usiąść na jej miejscu... Ach co za zbawienie... Nie ogarniam tej kuwety.
I co do umierania, zgaga trwa... W dodatku tak mi niedobrze, że ledwo się powstrzymałam, by nie zwrócić sałatki, którą w siebie wmusiłam chwilę wcześniej. Tyłek zaraz mi odpadnie, zaś coś mi wlazło i tak mnie dziś brzuch na dole boli, że ledwo co się zwlekłam z łóżka i wstałam potem z krzesełka w tramwaju. No masakra. Dobijcie mnie proszę.
Co do ubierania dzieciaczków, to krew się niekiedy gotuje. Co prawda ja się boję, że mogę przesadzić w 2 stronę, ale mam nadzieję, że ogarnę temat. I też widziałam fajne zdjęcie na fb ostatnio. Tytuł: pierwszy spacer. Na zdjęciu koleś w krótkich spodenkach, sandałki, koszulka, obok wózek. Czarny mega zabudowany, ten typ co ma dodatkowe takie "owiewki" na budce, do tego właśnie to jak dla mnie jesienno - zimowe okrycie wózka, które też było mocno zabudowane. Dzieciątko to miało szparkę w tym wózku jak oczy chińczyka. Nie wyglądało to jak zdjęcie z nad morza. Biedne dzieciątko. Za to Pani dzisiaj na spacerze uratowała honor młodych mam, gdyż widziałam wystające gołe nóżki u maluszka i tylko budka postawiona by słońce nie padało.
Coś mi się zdaje, że Michalina to albo ostro in progres albo już z malutką. Czekamy na wieści
Szczęśliwa mamuśka, a Ty co, też nie urodziłaś?
Ehhh zaś mi się często brzuch stawia... nieprzyjemne to to, bo oddychać nie mogę.
Co Sokoja?


Ja dzisiaj nie rodzę, ja dziś umieram.... od weekendu boli mnie prawe ucho. Poszłam do laryngologa, bo akurat była wizyta i co.... w uchu nic, w gardle, które boli nic, nie zawiało mnie jednak. Za to mam lekki stan zapalny koło rosnącej 8 i to najprawdopodobniej przyczyna bólu. Jak nie przejdzie, to po porodzie trzeba będzie iść wyrwać zęba i tyle. Ot zagadka rozwiązana. Tylko mogłoby nie boleć.
W tramwaju jak zwykle, stałam kilka przystanków, aż pewna Pani wysiadając powiedziała mi, że mogę usiąść na jej miejscu... Ach co za zbawienie... Nie ogarniam tej kuwety.
I co do umierania, zgaga trwa... W dodatku tak mi niedobrze, że ledwo się powstrzymałam, by nie zwrócić sałatki, którą w siebie wmusiłam chwilę wcześniej. Tyłek zaraz mi odpadnie, zaś coś mi wlazło i tak mnie dziś brzuch na dole boli, że ledwo co się zwlekłam z łóżka i wstałam potem z krzesełka w tramwaju. No masakra. Dobijcie mnie proszę.
Co do ubierania dzieciaczków, to krew się niekiedy gotuje. Co prawda ja się boję, że mogę przesadzić w 2 stronę, ale mam nadzieję, że ogarnę temat. I też widziałam fajne zdjęcie na fb ostatnio. Tytuł: pierwszy spacer. Na zdjęciu koleś w krótkich spodenkach, sandałki, koszulka, obok wózek. Czarny mega zabudowany, ten typ co ma dodatkowe takie "owiewki" na budce, do tego właśnie to jak dla mnie jesienno - zimowe okrycie wózka, które też było mocno zabudowane. Dzieciątko to miało szparkę w tym wózku jak oczy chińczyka. Nie wyglądało to jak zdjęcie z nad morza. Biedne dzieciątko. Za to Pani dzisiaj na spacerze uratowała honor młodych mam, gdyż widziałam wystające gołe nóżki u maluszka i tylko budka postawiona by słońce nie padało.
Coś mi się zdaje, że Michalina to albo ostro in progres albo już z malutką. Czekamy na wieści

Szczęśliwa mamuśka, a Ty co, też nie urodziłaś?
Ehhh zaś mi się często brzuch stawia... nieprzyjemne to to, bo oddychać nie mogę.