Marzenko u mnie niestety nie od zawsze byly dobre kontakty z rodzicami. Z ojcem do dnia dzisiejszego, tzn nigdy nie mialam i nie bede miala z nim kontaktu bo to jest juz taki czlowiek, malo komunikatywny, a kontakt z mama naprawil sie od momentu kiedy wyprowadzilam sie z domu czyli po dosc sporym czasie klotni i walk jakie mialysmy. Nie bylo latwo...
Jesli chodzi o pieniazki to wiem, ze nie jest latwo. Samej mi sie nie przelewa, nie moge sobie pozwolic na szalenstwa z ubrankami, widzisz ze licze bardziej na to ze mi ludzie dadza rzeczy po swoich pociechach. Wozek i te inne sprawy juz mam zapowiedziane ze dostane od kumpeli, osobiscie wozek wolalabym kupic swoj wlasny ale widzisz, nie stac nas a jesli mam mozliwosc na to, ze ktos mi to wszystko da to biore bo co mi zostalo. Pamietaj jednak ze czasami i bez pieniazkow, mimo ze jest ciezko bo taka szara rzeczywistosc, tez mozna byc szczesliwym na swoj sposob. Ja do poki mam co jesc na chwile obecna nie narzekam. Nie musze sobie kupowac milion ciuchow orginalnych, cale zycie mialam jedna pare adidasow i nie brakuje mi tej drugiej czy trzeciej. Wiesz, tak czlowiek uczy sie szacunku do tego, co ma. Jak widze dzieciaki ktore maja wszystko co chca to czasami mi ich zal, bo nawet nie potrafia docenic detalicznych gestow ze strony rodzicow. Dla mnie najwazniejsza byla pamiec ze mi zlozyli zyczenia, nawet nie czekalam na prezenty. A teraz jak nie kupisz dziecku czegos na urodziny to ci zrobi awanture. Nie mam zamiaru tak wychowywac swojego dziecka, chce zeby docenialo to, co ma lub to, czego miec nie bedzie i zeby cieszylo sie z zycia takim, jakie jest a nie takim, jakie miec by chcialo... Buziole i glowa do gory