Cześć
Wieki mnie nie było. Nie wiem czy jeszcze ktoś w ogóle mnie pamięta
Od razu przepraszam, że nie odniosę się do postów, ale nie miałam nawet czasu aby Was czytać.
Nie wiem czy pamiętacie, ale mój facet wyjechał w grudniu do irlandii, a ja wyprowadziłam się z małym do rodziców.
Siedzę już tu bez faceta od grudnia. Znalazł pracę, ale niestety nie ma pełnego etatu wiec ciężko dojechać, a o pracę tam wcale nie tak łatwo. Dobrze, że przynajmniej jakąś ma, ale powiem Wam, że ciężko mi bez niego. Był 2 tyg temu u nas na 3 dni i to wszystko. Niestety powód jego przyjazdu nie był wesoły. Jakiś czas temu zauważyłam u małego "wzdrygnięcia". Nie wiem jak to opisać. Na początku od czasu do czasu i myślałam, że jest to spowodowane tym, że jest zmęczony i śpiący. Jakiś czas temu złapał jakieś wirusisko i zaczęło się to nasilać, szczególnie w czasie kiedy miał gorączkę. W czasie napadu bierze rączki do góry i oczka idą mu do góry. Byłam u pediatry i kazał mi to nagrać, ale trwa to sekundę więc ciężko. Stwierdziłam, że nie będę czekać i zapisałam go prywatnie na badanie eeg w szpitalu i do neurologa. W piątek miało być badanie, ale mały był chory i powiedzieli, że badanie może być niemiarodajne. Jutro wizyta u neurologa. Jestem załamana i bardzo przestraszona. Pediatra powiedział, że wszystko wskazuje na padaczkę.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi , że nie odniosę się do postów, ale naprawdę nie mam do tego głowy.
Nie dość, że cholernie tęsknię to jeszcze teraz ta choroba. Pogoda też nie sprzyja dobremu nastrojowi.
Nie marudzę Wam
Z tego co czytałam to Wasze dzieci też w ostatnim okresie troszkę choruję więc wszystkim życzę dużo zdrówka.
Marzenko gdzieś mi kiedyś mignęło, że martwisz się mową Klaudusi. U nas też z tym problem i też nie pokazuje zwierzątek itd. Gada po swojemu ew mama, baba ostatnio "nie".Nie martwiłam się tym zbytnio bo jego tata zaczął mówić bardzo późno, ale teraz zastanawiam się czy to właśnie nie przez jakieś problemy neurologiczne. Najlepiej to skonsultować A jak szybko zaczęły mówić Twoje starsze córki?
Pozdrawiam wszystkie mamy i dzieciaczki
Silwi teraz przeczytałam o pobieraniu krwi. Nasz mały miał pobieraną 2 razy. Co prawda był wtedy młodszy , ale jakoś się udało
musiały trzymać go 3 osoby i nie było to przyjemne, ale do przeżycia. Mam nadzieję, że jednak nie trzeba będzie pobierać krwi Aleksikowi, ale nawet gdyby to mam nadzieję, że dacie sobie jakoś radę