Witajcie,
ja tylko w sumie na chwilę wróciłam do domu, bo znajomy znów dał dupy za przeproszeniem i nie wypuścił psów (ba, nie wrócił do domu nawet). I tym sposobem musieliśmy z mężem szybko się ewakuować z domu rodziców do naszego, żeby psiuny wypuścić na dwór, po całym dniu siedzeniu w domu. Już któryś raz z kolei.
My dalej chorzy, może nie na uszy, ale ja kaszlę potwornie (mam już tej zimy serdecznie dość), młody też coś tam pokasłuje. Od października wiecznie coś z Filipa zdrowiem jest nie tak. Nożesz idzie się zdenerwować.
Z lepszych wiadomości (chociaż pisałam na FB), Fasolinka zostaje Fasolinką. W końcu ginek powiedział to co wiedziałam/przeczuwałam już od początku. Niemniej w lutym mam iść na wizytę i wtedy potwierdzi płeć, jak na razie mam nie kupować ubranek. A ja się zastanawiam z czego mam kupić, jak powoli sypie się nam tyle wydatków, że szkoda marnować kasy na coś, co tak naprawdę przyda się na dosłownie chwilę.
Zdrowia dla dzieciaczków przede wszystkim. Paskudna zima niech idzie precz.
Maqnio, odpocznij sobie kobieto w końcu, bo i Ty się czegoś nabawisz.
Tesiu, takie guzki samoistnie mogą zniknąć. U mnie tak było kiedyś, i ani myślałam żeby iść z takim do lekarza. Ale jak coś Cię niepokoi to jak najbardziej idź do lekarza. Może coś wcześniej udałoby się załatwić?
Ania, ja słyszałam już od wielu osób że dzieciaki mają problem z kupami, załapać nie mogą że kupę robi się również do nocnika. Mój na razie ani myśli o sikaniu gdzie indziej niż pielucha, czy pełna wanna wody.
Marzenko, rośnie Ci piękna dziewuszka. Strasznie się zmieniła. No i kciuki za lepszy los.
Resztę mam i dzieciaki pozdrawiam.
Ha, i dopiero popatrzyłam że Fifi kończy dziś półtora roku. Strasznie szybko ten czas leci. A jaki niedobry się zrobił u babci. Starszego brata ciotecznego bije, z dwa razy próbował ugryźć, wymusza wszystko krzykiem i płaczem i w ogóle łobuz taki że aż strach. No ale rośnie mu konkurencja bo Fasolinka dokazuje w brzuchu, no i podobno dziewczyny są gorsze od chłopaków