Dzień dobry Lipcóweczki!
Maleńki śpi, więc przyszłam szybciutko naskrobać kilkasłów...
Mimo, że Dawidek ma dopiero 5 dni, to już przeszliśmy bardzo wiele. Najpierw poród i depresja oddechowa, dostał odpowiednio 9-5-4-9 punktów, gdybym go nie urodziła w tym szpitalu, w którym rodziłam, to by go nie uratowali… Nie miałam go przez dwie doby, leżał na oddziale opieki pośredniej nad noworodkiem. Zaraz po porodzie prosiłam, żeby zrobiono mu echo serduszka ze względu na ciężkie obciążenie genetyczne, oczywiście lekarze zapomnieli idopiero o 20:00, jak ponownie prosiłam o badanie, to je wykonali i cios, mały ma wrodzoną wadę serduszka, urodził się z niedomykalnością zastawki trójdzielnej i mitralnej, załamałam się totalnie. Później przyszedł na konsultacje kardiolog i troszkę mnie uspokoił, bo powiedział, że na dzień dzisiejszy nie zagraża to jego życiu, jednak za pół roku musimy iść na kontrole i jeśli wada będzie się pogłębiać będzie potrzebna operacja… Modlę się cały czas, żeby nie musiał być operowany, nie chcę, żeby moje dziecko cierpiało… W końcu w trzeciej dobie mi go oddali i przyszła pani zrobić badanie przesiewowe słuchu i znowu, jakby mnie ktoś trzepnął obuchem w głowę, mały nie reaguje na dźwięki wydawane przez aparat, znowu załamka, ryk i skierowanie do poradni laryngologicznej. Psychicznie nie dawałam już rady, jedna z położnych widząc mnie w takim stanie wezwała neonatologa, lekarka mnie uspokoiła, że maluśki prawdopodobnie się jeszcze czyści, ma maź w uszkach, albo te dźwięki są dla niego obojętne, mam się nie przejmować, bo co drugie, co trzecie dziecko na nie nie reaguje.
Właśnie wyszedł od naspediatra, powiedział, że maleńki jest bardzo silnym i zdrowym dzieckiem, mamy się nie martwić, bo wszystko będzie dobrze. Muszę myśleć pozytywnie i być pogodna dla niego, ale jest mi ciężko…
A poza tym, nasz synuś jest najśliczniejszy i najukochańszy na świecieJ
Sis, Maqnio, Sestinko, dziękuję i przepraszam, że nie odpisujęna smsy.
Trzymam za Was wszystkie mocno kciukasy, za rozpakowane i rozpakowujące się!