ja też nie miałabym nic przeciwko temu, żeby ktoś pobrał taką krew dla ratowania innego człowieka. Sama jestem w rejestrze dawców szpiku - bo zgłosiłam się na ochotnika juz jakieś 6 lat temu. Tyle, że w tym wypadku chodzi o coś innego. Chodzi o płatne przechowywanie krwi pępowinowej NASZEGO dziecka - dla NASZEGO użytku - czyli tylko i wyłącznie dla NASZEGO DZIECKA - ew. jego rodzeństwa czy też samych rodziców (bo tu zgodność występuje mniej więcej 30% więc jest znacznie większa szansa, na wykorzystanie takich komórek macierzystych w razie potrzeby, niż w przypadku poszukiwania ew. dawcy szpiku).
Jeżeli chodzi o koszt.. to akurat w przypadku tego banku, z którego był ów pan wygląda to następująco
na starcie trzeba zakupić zestaw do pobrania - za 500 zł. Po pobraniu krwi, krew jest badana ok. miesiąca czy w ogóle nadaje się do przechowywania czy też np. jest w jakiś sposób zakażona. Jeżeli nadaje się to za I rok przechowywania płaci się 1800 zł a za każdy kolejny rok 400 zł. Akurat w tym banku krew przechowywana jest każda oddzielnie - tzn. krew każdego dziecka nie jest wyjmowana przy ew. wyjmowaniu krwi innego dziecka (nie wiem czy to jest jasne - ale to tak jakby trzeba było wyjąć cała półkę z książkami żeby wyjąć konkretną jedną - wtedy wartość krwi z każdym otwarciem lodówki spada ... zawiłe to wszytko WIEM!).
Krew można przechowywac (w chwili obecnej) około 40 lat ale jak wiadomo możliwości z roku na rok się zmieniają więc może być to dłużej.
Z wagą dziecka (do jakiej może być wykorzystana) nie ma teraz takiego problemu jak to bylo jeszcze kilka lat temu. Kiedyś krew była pobierana normalnymi cienkimi igłami więc pozyskiwano jej mało i stąd się brał problem. Na pobranie krwi jest podobno tylko 5 min między urodzeniem dziecka a urodzeniem łożyska - później już jest 'po ptokach'. I dlatego teraz podobno igły są bardzo grube i pobiera się tej krwi dużo (to tez uzależnione jest od samej 'jakości' pępowiny).
Tak wygląda w skrócie cała procedura... Pan - musze przyznać nie był nachalny w żaden sposób. Pracował kiedyś długo w hospicjum i po prostu poopowiedział, wyjaśnił i powiedział że poza ich bankiem są inne w których też to można zrobić. Uważa, że tak jak w Hiszpanii powinny być darmowe państwowe banki krwi pępowinowej no ale .. u nas to raczej nierealne. Zresztą... w przypadku państwowych banków nie jest się dysponentem krwi pępowinowej swojego dziecka - czyli.. może być ona użyta wcześniej dla kogoś innego jeżeli występuje zgodność. Powiem szczerze, że zastanawiamy się trochę... tyle, że nie mam pełnego przekonania czy w naszym kraju faktycznie lekarze są w stanie wykorzystac w 100% możliwości jakie daje taka krew. Nie wiem czy to nie jest medycyna przyszłości ktora skuteczna bedzie tak naprawdę dopiero w przypadku powiedzmy.. naszych wnuków?!. Na zachodzie są pieniądze więc z takich komórek macierzystych pracują nad tym by np. móc wyhodować serce czy nerkę a u nas? u nas to chyba i tak....porażka.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tymi informacjami ;-) - jeżeli tak to wybaczcie!
Jeżeli chodzi o koszt.. to akurat w przypadku tego banku, z którego był ów pan wygląda to następująco
na starcie trzeba zakupić zestaw do pobrania - za 500 zł. Po pobraniu krwi, krew jest badana ok. miesiąca czy w ogóle nadaje się do przechowywania czy też np. jest w jakiś sposób zakażona. Jeżeli nadaje się to za I rok przechowywania płaci się 1800 zł a za każdy kolejny rok 400 zł. Akurat w tym banku krew przechowywana jest każda oddzielnie - tzn. krew każdego dziecka nie jest wyjmowana przy ew. wyjmowaniu krwi innego dziecka (nie wiem czy to jest jasne - ale to tak jakby trzeba było wyjąć cała półkę z książkami żeby wyjąć konkretną jedną - wtedy wartość krwi z każdym otwarciem lodówki spada ... zawiłe to wszytko WIEM!).
Krew można przechowywac (w chwili obecnej) około 40 lat ale jak wiadomo możliwości z roku na rok się zmieniają więc może być to dłużej.
Z wagą dziecka (do jakiej może być wykorzystana) nie ma teraz takiego problemu jak to bylo jeszcze kilka lat temu. Kiedyś krew była pobierana normalnymi cienkimi igłami więc pozyskiwano jej mało i stąd się brał problem. Na pobranie krwi jest podobno tylko 5 min między urodzeniem dziecka a urodzeniem łożyska - później już jest 'po ptokach'. I dlatego teraz podobno igły są bardzo grube i pobiera się tej krwi dużo (to tez uzależnione jest od samej 'jakości' pępowiny).
Tak wygląda w skrócie cała procedura... Pan - musze przyznać nie był nachalny w żaden sposób. Pracował kiedyś długo w hospicjum i po prostu poopowiedział, wyjaśnił i powiedział że poza ich bankiem są inne w których też to można zrobić. Uważa, że tak jak w Hiszpanii powinny być darmowe państwowe banki krwi pępowinowej no ale .. u nas to raczej nierealne. Zresztą... w przypadku państwowych banków nie jest się dysponentem krwi pępowinowej swojego dziecka - czyli.. może być ona użyta wcześniej dla kogoś innego jeżeli występuje zgodność. Powiem szczerze, że zastanawiamy się trochę... tyle, że nie mam pełnego przekonania czy w naszym kraju faktycznie lekarze są w stanie wykorzystac w 100% możliwości jakie daje taka krew. Nie wiem czy to nie jest medycyna przyszłości ktora skuteczna bedzie tak naprawdę dopiero w przypadku powiedzmy.. naszych wnuków?!. Na zachodzie są pieniądze więc z takich komórek macierzystych pracują nad tym by np. móc wyhodować serce czy nerkę a u nas? u nas to chyba i tak....porażka.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tymi informacjami ;-) - jeżeli tak to wybaczcie!
Ostatnia edycja: