czesc dziewczyny!
Moja Pani doktor w celu przyspieszenia porodu w środę na wizycie oczywiście zasugerowała nam z mezem ten sposób, o którym często tu piszemy...czyli wspołżycie... nie mówiła o codziennym bara bara,ale co dwa dni.
Wczoraj wiec spróbowaliśmy,bo ostatnio to u nas było z przytulaniem różnie, ja nie miałam ochoty, a mąż miał obawy... ale jak sama Pani doktor powiedziała- to sie zdecydował....
no i ......nad ranem po tym jak wstałam do WC dostałam chyba z 5-6 bolesnych skurczy w ciągu 35-40 min... nie wiem czy tyle dokłądnie czasu mineło od pierwszego skurczu do astatniego,ale tak szacuje, chciałm koniecznie zasnąć i nie panikować i udało sie w końcu, a teraz od czasu do czasu tez mnie coś łapie,ale juz nie tak bolesnego... i regularnego...
Tak więc, moze w moim przypadku zadziała po któryms razie....Ja nawet juz nie marze o wczesniejszym porodzie- ja nie chce po prostu przenosić......
No a na wizycie sie dowiedziałam,ze szyjka juz jest lepsza niż w zeszłą środę i nie jest juz pancerna.
Drugi wymaz po leczeniu bakterii wykazał,ze udało sie pozbyć tego cholerstwa i jest wszystko ok. Mały wg Pani ginekolog zbyt duuuuzy nie jest, ale dokładnie nie powiedziała jaką wagę szacuje. No i narazie pepowiną sie nie owinął. także póki co jestem spokojna...
U nas upał okropny,postanowiłam,ze dzis nigdzie nie wyłażę z domu....ide sie chyba położyc,bo znów cos mi sie z brzuchem dzieje...
miłego dnia kobiałeczki