Ja praktykuję zawsze że najpierw czekam co powie drugi lekarz a dopiero później informuje że była konsultacja i inny wykrył jakieś nieprawidłowości...
Powiem Wam że mój mąż to jest ewenement
w żadnej ciąży ze mną nie chodził do gina... Tzn nie raz towarzyszy tak jak wczoraj ale stresuje się sam na korytarzu
pamiętam w drugiej ciąży wszedł ze mną bo córka bardzo nalegała wtedy miała niecałe 2latka więc musiał ją pilnować żeby nie przeszkadzała przy badaniu... On ogólnie bardzo boi się krwi i lekarzy mija szerokim łukiem
kiedyś jak byliśmy z psem u weterynarza to przy podłączaniu werflonu zemdlał
a z córką na pobraniu krwi płakał jak musiał ją trzymać siła
także ten
ja go nie zmuszam bo wiem jakie to dla niego traumatyczne... Ale wczoraj jak lekarz podczas wywiadu poszedł coś skonsultować z dr córki to wpadł do gabinetu blady i pyta co się dzieje