Lekarz skierował mnie na aminopunkcje bo powiedział że taki ma obowiązek przy tym wyniku,ale powiedział że gdyby chodziło o jego żonę to by tego badania nie robił tylko ewentualnie te Nifty.
Jeśli możesz sobie pozwolić finansowo to zrób najpierw nifty, harmony czy sanco i dopiero na ich podstawie amnio jeśli wyniki będą kiepskie. Amniopunkcja to badanie inwazyjne, niesie ryzyko poronienia, niby około 1%, ale zawsze. Inna sprawa, że jego wyniki są ostateczne i nie ma miejsca na prawdopodobieństwo tutaj, bo badany jest materiał dna bezpośrednio pobrany od płodu. Druga sprawa, że jeśli wady okazałaby się poważne, a ciąże trzeba by było terminować to i tak jedynym badaniem na podstawie którego można to zrobić jest właśnie amniopunkcja. Ale Twoje wyniki pappa nie są jakieś tragiczne, prawdopodobnie wszystko jest ok, więc chyba lepiej zacząć od nieinwazyjnej diagnostyki. Na wyniki sanco czeka się tylko 6 dni.
Mam dziś z Młodym lekarza popołudniu, byłoby super jakby się w labie zgodzili jeszcze moją krew pobrać, to nie musiałabym już jutro rano jechać specjalnie, ale pewnie tylko do 12 morfologia i reszta.
Zobaczymy.
Co do karmienia to ja nie miałam aż takiego poczucia uwiązania. Uważam kp za mega wygodę, żadnego majdanu z butelkami, robienia mleka po nocach itp Pocieszenie zawsze na miejscu, dużo wychodziliśmy razem na spotkania chustowe, do kawiarni itp, naprawdę mega wygodnie było mieć bar mleczny ze sobą. Młody od początku spał u siebie, wiszenia godzinami na cycku nie było u nas (poza tymi początkowymi tygodniami gdzie karmienie i po 50 min trwało). Wyregulował się tak, że jadł co 2-2,5h mniej więcej, nakarmiłam i mogłam do sklepu wyskoczyć czy pobiegać. Smoczkiem gardził, nie używaliśmy. O tyle dobrze, że akceptował butlę (od taty, babcia długi jakoś tematu nie ogarniała), więc od czasu do czasu jak musiałam na dłużej wyjść to odciągałam. Karmiłam 21ms, po roku jadł już właściwie tylko w nocy, rozszerzanie diety poszło spoko (polecam blw) i chętnie jadł normalne jedzenie, nie było już problemu żadnego, żeby np kilka h został beze mnie. MM nawet nie miałam w domu (za radą położnej ze szkoły rodzenia) i nie próbowałam żadnego podawać. Śmiałam się, że co oszczędzam na mm to mogę z czystym sumieniem na chusty wydać
Przed porodem zakładałam, że minumum 3 ms pokarmię, pół roku to max, w moim otoczeniu nie było wtedy mam dkp. Paradoksalnie przez początkowe problemy z kp i walkę która stoczyliśmy wyszło jak wyszło i nasza mleczna droga trwała prawie dwa lata. I fajnie