reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipcowe mamy 2019

No u mnie 32+2, także jestem na granicy końca lipca i początku sierpnia. :D Według OM niby 03.08, ale nigdy nie wiadomo.

Cieszę się, że nie jestem sama w swoich obawach porodowych. Czas to mi tak szybko leci, że nie ogarniam... :o Dopiero co się dowiedziałam o ciąży, a tu już 33 tydzień leci. Wczoraj zamówiłam jeszcze kilka drobiazgów i zacznę prać w końcu. A torbę to nie wiem, kiedy spakuję, bo poza ubrankami, to nic nie mam z rzeczy do szpitala.

I wiecie co... Ja się chyba bardziej, jak samych skurczy to boję tej finalnej fazy porodu, czyli parcia.
 
reklama
No u mnie 32+2, także jestem na granicy końca lipca i początku sierpnia. :D Według OM niby 03.08, ale nigdy nie wiadomo.

Cieszę się, że nie jestem sama w swoich obawach porodowych. Czas to mi tak szybko leci, że nie ogarniam... :o Dopiero co się dowiedziałam o ciąży, a tu już 33 tydzień leci. Wczoraj zamówiłam jeszcze kilka drobiazgów i zacznę prać w końcu. A torbę to nie wiem, kiedy spakuję, bo poza ubrankami, to nic nie mam z rzeczy do szpitala.

I wiecie co... Ja się chyba bardziej, jak samych skurczy to boję tej finalnej fazy porodu, czyli parcia.
Dla mnie w obu przypadkach ta finalna część była ulgą :)
 
No u mnie 32+2, także jestem na granicy końca lipca i początku sierpnia. :D Według OM niby 03.08, ale nigdy nie wiadomo.

Cieszę się, że nie jestem sama w swoich obawach porodowych. Czas to mi tak szybko leci, że nie ogarniam... :o Dopiero co się dowiedziałam o ciąży, a tu już 33 tydzień leci. Wczoraj zamówiłam jeszcze kilka drobiazgów i zacznę prać w końcu. A torbę to nie wiem, kiedy spakuję, bo poza ubrankami, to nic nie mam z rzeczy do szpitala.

I wiecie co... Ja się chyba bardziej, jak samych skurczy to boję tej finalnej fazy porodu, czyli parcia.
Jakbym juz doszla do parcia to chyba juz z gorki [emoji14]
Nie nastawiaj sie negatywnie ;) :*
 
Dla mnie najlepszy moment porodu to ten kiedy znieczulenie zaczyna działać [emoji23] Między skurczami pamiętam, że spałam, niby 2-3min a dla mnie to było jak wieczność. [emoji28] Najgorszy z kolei to atak paniki... Miałam taki bezpośrednio po podaniu zzo jak kazali położyć mi się na boku, a ja straciłam kontrole w nogach i nie mogłam nimi ruszyć. To było straszne.... Zaczęłam płakać, dusić się, małej zaczęło przez to tętno spadać i dopiero po podaniu tlenu się uspokoiłam. Potem wszystko wróciło do normy i zaczęłam znowu chodzić. Druga sytuacja kryzysowa była jak na ostatniej prostej - już było widać główkę - kiedy kazano położyć mi się na łóżku do urodzenia, a ja nie chciałam bo się bałam, że jak złącze nogi to uduszę małą ‍♀️ (jeszcze nie była główką na zewnątrz).
Potem to już poszło ekspresowo - nacięcie, kilka partych (których nie pamiętam) i położyli na mnie malutką. :) ale serio nie pamiętam jako tako momentu parcia i tego co się działo jak mnie położyli na łóżku (bo cały wcześniejszy poród był na stojąco). Pamiętam tylko ból nacięcia i to jak dali mi małą. No i płacz szczęścia mojego M. jak się córcia urodziła. :)
Chyba byłam w zbyt wielkim szoku by skupić się na tym co się dzieje. [emoji16]
 
Jakbym juz doszla do parcia to chyba juz z gorki [emoji14]
Nie nastawiaj sie negatywnie ;) :*
Nie nastawiam się negatywnie, ale wiadomo jak jest. Strach przed nieznanym. :) Jak już będę w szpitalu sobie czekać na rozwiązanie, to pół biedy. Sam fakt jazdy do szpitala też mnie przeraża, bo nie chcę ani za wcześnie, ani za późno.

@Betty93 sama rozważam znieczulenie. Oczywiście, jeśli będzie anastezjolog wolny. :D
 
Ja tam na wejsciu od razu daje wszystkim do zrozumienia, że chce znieczulenie [emoji23] Dwa razy rodziłam bez ale nie oszukujmy sie, nie jestem masochistką [emoji23][emoji23]
 
Nie nastawiam się negatywnie, ale wiadomo jak jest. Strach przed nieznanym. :) Jak już będę w szpitalu sobie czekać na rozwiązanie, to pół biedy. Sam fakt jazdy do szpitala też mnie przeraża, bo nie chcę ani za wcześnie, ani za późno.

@Betty93 sama rozważam znieczulenie. Oczywiście, jeśli będzie anastezjolog wolny. :D
Ja tez nie wiem co mnie czeka :)
Mam podobną myśl ze pojade za szybko do szpitala i mnie odesla. Albo rusze sie za późno [emoji14]

No chyba ze okaże sie ze mój lekarz tez zaleca cesarke jak doktorka ze szpitala . to problem mi sie rozwiąże.
 
reklama
Dla mnie najlepszy moment porodu to ten kiedy znieczulenie zaczyna działać [emoji23] Między skurczami pamiętam, że spałam, niby 2-3min a dla mnie to było jak wieczność. [emoji28] Najgorszy z kolei to atak paniki... Miałam taki bezpośrednio po podaniu zzo jak kazali położyć mi się na boku, a ja straciłam kontrole w nogach i nie mogłam nimi ruszyć. To było straszne.... Zaczęłam płakać, dusić się, małej zaczęło przez to tętno spadać i dopiero po podaniu tlenu się uspokoiłam. Potem wszystko wróciło do normy i zaczęłam znowu chodzić. Druga sytuacja kryzysowa była jak na ostatniej prostej - już było widać główkę - kiedy kazano położyć mi się na łóżku do urodzenia, a ja nie chciałam bo się bałam, że jak złącze nogi to uduszę małą ‍♀ (jeszcze nie była główką na zewnątrz).
Potem to już poszło ekspresowo - nacięcie, kilka partych (których nie pamiętam) i położyli na mnie malutką. :) ale serio nie pamiętam jako tako momentu parcia i tego co się działo jak mnie położyli na łóżku (bo cały wcześniejszy poród był na stojąco). Pamiętam tylko ból nacięcia i to jak dali mi małą. No i płacz szczęścia mojego M. jak się córcia urodziła. :)
Chyba byłam w zbyt wielkim szoku by skupić się na tym co się dzieje. [emoji16]
Czułaś nacięcie? :/ kurczę bo zwykle wszyscy mi mówią ze to nie boli i nie czuć a mnie chyba to z całego porodu najbardziej przeraża
 
Do góry