reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe mamy 2019

No u mnie 32+2, także jestem na granicy końca lipca i początku sierpnia. :D Według OM niby 03.08, ale nigdy nie wiadomo.

Cieszę się, że nie jestem sama w swoich obawach porodowych. Czas to mi tak szybko leci, że nie ogarniam... :o Dopiero co się dowiedziałam o ciąży, a tu już 33 tydzień leci. Wczoraj zamówiłam jeszcze kilka drobiazgów i zacznę prać w końcu. A torbę to nie wiem, kiedy spakuję, bo poza ubrankami, to nic nie mam z rzeczy do szpitala.

I wiecie co... Ja się chyba bardziej, jak samych skurczy to boję tej finalnej fazy porodu, czyli parcia.
 
reklama
No u mnie 32+2, także jestem na granicy końca lipca i początku sierpnia. :D Według OM niby 03.08, ale nigdy nie wiadomo.

Cieszę się, że nie jestem sama w swoich obawach porodowych. Czas to mi tak szybko leci, że nie ogarniam... :o Dopiero co się dowiedziałam o ciąży, a tu już 33 tydzień leci. Wczoraj zamówiłam jeszcze kilka drobiazgów i zacznę prać w końcu. A torbę to nie wiem, kiedy spakuję, bo poza ubrankami, to nic nie mam z rzeczy do szpitala.

I wiecie co... Ja się chyba bardziej, jak samych skurczy to boję tej finalnej fazy porodu, czyli parcia.
Dla mnie w obu przypadkach ta finalna część była ulgą :)
 
No u mnie 32+2, także jestem na granicy końca lipca i początku sierpnia. :D Według OM niby 03.08, ale nigdy nie wiadomo.

Cieszę się, że nie jestem sama w swoich obawach porodowych. Czas to mi tak szybko leci, że nie ogarniam... :o Dopiero co się dowiedziałam o ciąży, a tu już 33 tydzień leci. Wczoraj zamówiłam jeszcze kilka drobiazgów i zacznę prać w końcu. A torbę to nie wiem, kiedy spakuję, bo poza ubrankami, to nic nie mam z rzeczy do szpitala.

I wiecie co... Ja się chyba bardziej, jak samych skurczy to boję tej finalnej fazy porodu, czyli parcia.
Jakbym juz doszla do parcia to chyba juz z gorki [emoji14]
Nie nastawiaj sie negatywnie ;) :*
 
Dla mnie najlepszy moment porodu to ten kiedy znieczulenie zaczyna działać [emoji23] Między skurczami pamiętam, że spałam, niby 2-3min a dla mnie to było jak wieczność. [emoji28] Najgorszy z kolei to atak paniki... Miałam taki bezpośrednio po podaniu zzo jak kazali położyć mi się na boku, a ja straciłam kontrole w nogach i nie mogłam nimi ruszyć. To było straszne.... Zaczęłam płakać, dusić się, małej zaczęło przez to tętno spadać i dopiero po podaniu tlenu się uspokoiłam. Potem wszystko wróciło do normy i zaczęłam znowu chodzić. Druga sytuacja kryzysowa była jak na ostatniej prostej - już było widać główkę - kiedy kazano położyć mi się na łóżku do urodzenia, a ja nie chciałam bo się bałam, że jak złącze nogi to uduszę małą ‍♀️ (jeszcze nie była główką na zewnątrz).
Potem to już poszło ekspresowo - nacięcie, kilka partych (których nie pamiętam) i położyli na mnie malutką. :) ale serio nie pamiętam jako tako momentu parcia i tego co się działo jak mnie położyli na łóżku (bo cały wcześniejszy poród był na stojąco). Pamiętam tylko ból nacięcia i to jak dali mi małą. No i płacz szczęścia mojego M. jak się córcia urodziła. :)
Chyba byłam w zbyt wielkim szoku by skupić się na tym co się dzieje. [emoji16]
 
Jakbym juz doszla do parcia to chyba juz z gorki [emoji14]
Nie nastawiaj sie negatywnie ;) :*
Nie nastawiam się negatywnie, ale wiadomo jak jest. Strach przed nieznanym. :) Jak już będę w szpitalu sobie czekać na rozwiązanie, to pół biedy. Sam fakt jazdy do szpitala też mnie przeraża, bo nie chcę ani za wcześnie, ani za późno.

@Betty93 sama rozważam znieczulenie. Oczywiście, jeśli będzie anastezjolog wolny. :D
 
Ja tam na wejsciu od razu daje wszystkim do zrozumienia, że chce znieczulenie [emoji23] Dwa razy rodziłam bez ale nie oszukujmy sie, nie jestem masochistką [emoji23][emoji23]
 
Nie nastawiam się negatywnie, ale wiadomo jak jest. Strach przed nieznanym. :) Jak już będę w szpitalu sobie czekać na rozwiązanie, to pół biedy. Sam fakt jazdy do szpitala też mnie przeraża, bo nie chcę ani za wcześnie, ani za późno.

@Betty93 sama rozważam znieczulenie. Oczywiście, jeśli będzie anastezjolog wolny. :D
Ja tez nie wiem co mnie czeka :)
Mam podobną myśl ze pojade za szybko do szpitala i mnie odesla. Albo rusze sie za późno [emoji14]

No chyba ze okaże sie ze mój lekarz tez zaleca cesarke jak doktorka ze szpitala . to problem mi sie rozwiąże.
 
reklama
Dla mnie najlepszy moment porodu to ten kiedy znieczulenie zaczyna działać [emoji23] Między skurczami pamiętam, że spałam, niby 2-3min a dla mnie to było jak wieczność. [emoji28] Najgorszy z kolei to atak paniki... Miałam taki bezpośrednio po podaniu zzo jak kazali położyć mi się na boku, a ja straciłam kontrole w nogach i nie mogłam nimi ruszyć. To było straszne.... Zaczęłam płakać, dusić się, małej zaczęło przez to tętno spadać i dopiero po podaniu tlenu się uspokoiłam. Potem wszystko wróciło do normy i zaczęłam znowu chodzić. Druga sytuacja kryzysowa była jak na ostatniej prostej - już było widać główkę - kiedy kazano położyć mi się na łóżku do urodzenia, a ja nie chciałam bo się bałam, że jak złącze nogi to uduszę małą ‍♀ (jeszcze nie była główką na zewnątrz).
Potem to już poszło ekspresowo - nacięcie, kilka partych (których nie pamiętam) i położyli na mnie malutką. :) ale serio nie pamiętam jako tako momentu parcia i tego co się działo jak mnie położyli na łóżku (bo cały wcześniejszy poród był na stojąco). Pamiętam tylko ból nacięcia i to jak dali mi małą. No i płacz szczęścia mojego M. jak się córcia urodziła. :)
Chyba byłam w zbyt wielkim szoku by skupić się na tym co się dzieje. [emoji16]
Czułaś nacięcie? :/ kurczę bo zwykle wszyscy mi mówią ze to nie boli i nie czuć a mnie chyba to z całego porodu najbardziej przeraża
 
Do góry