Od niedzieli w szpitalu, chcieli mnie już w piątek zostawić, ale u mojej ginekolog wybłagałam weekend i pozwoliła w końcu stawić się w niedzielę wieczorem. W piątek ona i jeszcze jeden gin robili mi usg i wyszły im gorsze przepływy. Pojechaliśmy w niedzielę, innemu lekarzowi wyszły dobre i waga 2300-2350, co jest oznaką tylko drobnego dziecka, a nie hipotrofi. Ale że w piątek im wyszło tak.kiepsko, to na.wszelki wypadek mnie przyjęła. Mojej ginekolog zależało, żebym była w szpitalu na poniedziałek rano, bo chciałam mnie wysłać na konsultacje do prof Roszkowskiego, podobno jest wysokiej klasy specjalistą i zajmuje się trudnymi przypadkami (usg prenatalne robi "tylko" za 520zl...) . Trochę się zmartwiłam, bo wg moich sąsiadek dostanie się do niego, graniczy z cudem, bo nie zawsze mu się chce robić usg i robi jakaś młoda doktorantka, podobno kiepska... Ale jakimś cudem udalo się i mi zrobi!!! I on do mnie mówi "Co pani tu robi?! Jaka hipotrofia, drobny chudy dzieciak i tyle, zdrowy" Myślałam że mu na tej kozetce poskacze... Akurat trafiło mi się, że dla mnie był miły i nawet ręką mnie podciągnał do siadu, chociaż ja jak bomba w górę wyskoczyłam (mimo ciąży dalej ruszam się bardzo żwawo). I dziś po obchodzie zapadła decyzja że ...WYCHODZĘ!!! A ja się zapakowałam na 2 tygodnie, walize mam jakbym miała tu mieszkać :-)
Pumelova a jak u Ciebie? Jak się czujesz?