Hej, udało mi się nadrobić. Abed całe szczęście że to trzydniówka. Emol gratuluję zdania egzaminu.
My dziś poszliśmy z młoda i psami na prawie 4h spacer. Pierwszy raz od dawna dała radę tyle czasu w wózku wytrzymać bez większych prostestow. Było super.
A nasza przygoda chorobowa wyglądała następująco.
Tydzień temu w czwartek u Zosi zdiagnozowano zapalenie uszu plus czerwone gardło. Dostała między innymi antybiotyk. No i dopadło ja straszne rozwolnienie (kleksy co 10-15min). Przez to odparzyla sobie strasznie pupę (tak że miała zdarta skórę). Tak ja bolało że był mega płacz przy każdej zmianie pieluszki a w tej sytuacji trzeba było zmieniac w zasadzie co chwilę. Kremy/maści też nie pomagały. We wtorek poszłyśmy na kontrolę no i niestety okazało się, że zapalenie uszu nadal jest i antybiotyk nie działał jak należy przez biegunkę wiec jedyna opcja to szpital i podawanie leków dożylnie. Pojechalysmy na Madalińskiego i super bo kolejki nie było. Od przekroczenia progu szpitala do przyjęcia na oddział nie minęła nawet godzina. Zdenerwował mnie tylko lekarz (ten łysy ) bo miałam nadzieję, że może jednak uda się zmienić antybiotyk na inny i ewentualnie wrócić do domu ale zrobił mi wykład oburzony że przecież mamy skierowanie do szpitala i jak on może podważać zdanie lekarza prowadzącego oraz że to nie jest szpital w którym od ręki zrobią badania itp. Tak wiec położyli nas w sali. Zalecenia to inhalacje (bo dodatkowo Zosia miała katar i kaszel), kroplówka , antybiotyk plus inne leki dożylnie, leki na biegunkę, maści na tyłeczek. Badanie krwi i moczu wyszło ok. Podejrzewali rota ale zostalo wykluczone. W rozpoznaniu mamy wpisane zapalenie jelitowo-zoladkowe prawdopodobnie o zakaźnym pochodzeniu oraz zapalenie uszu. W środę samopoczucie Zosi było już o niebo lepsze tylko lekarka przy badaniu mówi "Boże jeszcze zęby idą" haha ale nadal jest szczerbulcem . Udało nam się być same w sali przez te 3 dni także luksus. W czwartek uszy już były ok tylko jeszcze przez tydzień musimy podawać lek/probiotyk na biegunkę i powalczyć z pupa ale i ona już wygląda duuuuuzo lepiej. Nasz kolcek waży już 9100 i ma ok 73cm
U nas nie było tragedii, za to z wtorku na środę na oddział trafiła moja znajoma z córką, która ma rok i 3 miesiące bo gorączkowała do 40st i już nie mogli jej zbić w domu temperatury. Lekarz (ten łysy) mówi do nich, że może nie ma sensu aby zostawali ale znajoma się uparła (no bo co miałaby zrobić w domu). No i całe szczęście gdyż o 6 rano wyszło że crp jest 2 razy przekroczone. Lekarze nie wiedzieli co jest przyczyną. W środę do mnie zajrzała i mówi że jest przerażona bo dziecku odpływa . W czwartek okazało się, że jest jakaś bakteria we krwi ale muszą powtórzyć badanie bo nie wiedzą czy faktycznie jest czy też to błąd laboratorium. Niestety wyszło zarówno z krwi jak i z kału bakteria e-coli. No i co gorsza sepsa. Trafili z antybiotykiem i już jest znaczna poprawa tylko dalej brzdąc osłabiony. Straszne jest to, że gdyby nie uparła się, że zostaje to lekarz by ich odesłał do domu i prawdopodobnie historia skończyłaby się tragicznie.
Na dodatek wczoraj na ten sam oddział trafiła córka brata bo ja bardzo brzuch bolał, miała gorączkę, problem by zrobić siku. W szpitalu zwymiotowała, dostała wybroczyn na twarzy. Jak ja lekarka zobaczyła to przestraszyła się, że to sepsa ale dziś już jest znacznie lepiej. Jutro będą mieć usg brzucha bo badania do tej pory wyszły ok.
Strasznie pechowy ten tydzień jeśli chodzi o chorobska.
Napisane na Lenovo A6020a40 w aplikacji Forum BabyBoom
My dziś poszliśmy z młoda i psami na prawie 4h spacer. Pierwszy raz od dawna dała radę tyle czasu w wózku wytrzymać bez większych prostestow. Było super.
A nasza przygoda chorobowa wyglądała następująco.
Tydzień temu w czwartek u Zosi zdiagnozowano zapalenie uszu plus czerwone gardło. Dostała między innymi antybiotyk. No i dopadło ja straszne rozwolnienie (kleksy co 10-15min). Przez to odparzyla sobie strasznie pupę (tak że miała zdarta skórę). Tak ja bolało że był mega płacz przy każdej zmianie pieluszki a w tej sytuacji trzeba było zmieniac w zasadzie co chwilę. Kremy/maści też nie pomagały. We wtorek poszłyśmy na kontrolę no i niestety okazało się, że zapalenie uszu nadal jest i antybiotyk nie działał jak należy przez biegunkę wiec jedyna opcja to szpital i podawanie leków dożylnie. Pojechalysmy na Madalińskiego i super bo kolejki nie było. Od przekroczenia progu szpitala do przyjęcia na oddział nie minęła nawet godzina. Zdenerwował mnie tylko lekarz (ten łysy ) bo miałam nadzieję, że może jednak uda się zmienić antybiotyk na inny i ewentualnie wrócić do domu ale zrobił mi wykład oburzony że przecież mamy skierowanie do szpitala i jak on może podważać zdanie lekarza prowadzącego oraz że to nie jest szpital w którym od ręki zrobią badania itp. Tak wiec położyli nas w sali. Zalecenia to inhalacje (bo dodatkowo Zosia miała katar i kaszel), kroplówka , antybiotyk plus inne leki dożylnie, leki na biegunkę, maści na tyłeczek. Badanie krwi i moczu wyszło ok. Podejrzewali rota ale zostalo wykluczone. W rozpoznaniu mamy wpisane zapalenie jelitowo-zoladkowe prawdopodobnie o zakaźnym pochodzeniu oraz zapalenie uszu. W środę samopoczucie Zosi było już o niebo lepsze tylko lekarka przy badaniu mówi "Boże jeszcze zęby idą" haha ale nadal jest szczerbulcem . Udało nam się być same w sali przez te 3 dni także luksus. W czwartek uszy już były ok tylko jeszcze przez tydzień musimy podawać lek/probiotyk na biegunkę i powalczyć z pupa ale i ona już wygląda duuuuuzo lepiej. Nasz kolcek waży już 9100 i ma ok 73cm
U nas nie było tragedii, za to z wtorku na środę na oddział trafiła moja znajoma z córką, która ma rok i 3 miesiące bo gorączkowała do 40st i już nie mogli jej zbić w domu temperatury. Lekarz (ten łysy) mówi do nich, że może nie ma sensu aby zostawali ale znajoma się uparła (no bo co miałaby zrobić w domu). No i całe szczęście gdyż o 6 rano wyszło że crp jest 2 razy przekroczone. Lekarze nie wiedzieli co jest przyczyną. W środę do mnie zajrzała i mówi że jest przerażona bo dziecku odpływa . W czwartek okazało się, że jest jakaś bakteria we krwi ale muszą powtórzyć badanie bo nie wiedzą czy faktycznie jest czy też to błąd laboratorium. Niestety wyszło zarówno z krwi jak i z kału bakteria e-coli. No i co gorsza sepsa. Trafili z antybiotykiem i już jest znaczna poprawa tylko dalej brzdąc osłabiony. Straszne jest to, że gdyby nie uparła się, że zostaje to lekarz by ich odesłał do domu i prawdopodobnie historia skończyłaby się tragicznie.
Na dodatek wczoraj na ten sam oddział trafiła córka brata bo ja bardzo brzuch bolał, miała gorączkę, problem by zrobić siku. W szpitalu zwymiotowała, dostała wybroczyn na twarzy. Jak ja lekarka zobaczyła to przestraszyła się, że to sepsa ale dziś już jest znacznie lepiej. Jutro będą mieć usg brzucha bo badania do tej pory wyszły ok.
Strasznie pechowy ten tydzień jeśli chodzi o chorobska.
Napisane na Lenovo A6020a40 w aplikacji Forum BabyBoom
Ostatnia edycja: