No ja to zawsze kataklizmu się spodziewam. Mój mąż za to rewelacyjnie sobie poradził. Umyl podłogi, wyczyścil klatkę swince, pogral na automacie (flipper), przebral kupsko Małej, a jak zaczęła dłużej marudzić, to ubrał ją i wsadził do auta. Pojechali po Jagode do prababci. Także jak wyszłam z kina, to miałam jeszcze czas na mały shopping.
Ja też zazwyczaj jestem bardziej przygotowana z tym mlekiem. Ale dzisiaj wstałam przed 10:00, gdzie mała wycycolila mnie na maxa i nie za bardzo miałam z czego zapasy robić.
Byłam w aptece - pytałam o mm w saszetkach, ale nie mają takich cudów [emoji19]. Szkoda.
Kurde... Burza mi się zbiera za oknem. W listopadzie ??!!!
Ja też zazwyczaj jestem bardziej przygotowana z tym mlekiem. Ale dzisiaj wstałam przed 10:00, gdzie mała wycycolila mnie na maxa i nie za bardzo miałam z czego zapasy robić.
Byłam w aptece - pytałam o mm w saszetkach, ale nie mają takich cudów [emoji19]. Szkoda.
Kurde... Burza mi się zbiera za oknem. W listopadzie ??!!!