Aim u mnie to historia z serii " az nie chce sie wierzyc". Wiec jak mialam skurcze co 5 min to czekalam na swoich rodzicow az przyjada do chlopakow. A chlopakow ogarnialismy do spania. Rodzice byli w polowie drogi a mi skurcze przeszly. Chodzilam po tych skurczach jeszcze 2 tyg.
W miedzyczasie odszedl czop, podkrwawialam i wieczorami byly skurcze, ale takie tam popiedywania.
Z moja lekarka bylam umowiona ze jak nie ruszy do niedz mam przyjechac na ip na ktg i ona ma wtedy dyzur to bedziemy indukowaly. Na ip pani powiedziala ze na indukcje za wczesnie (wg USG i tej daty sie trzymalismy bylam przeterminowana tylko o 5 dni) ze mam przyjsc za kolejne 5 dni. Wiec jej mowie, ze noja doktor chce mnie zobaczyc a i tak musze zrobic ktg. Lezac na ktg zadzwonily do mojej lekarki, a ta kazala mnie przyjac do porodu do indukcji. Kazaly mi draznic sutki i przestawic sie na porodowce na date z OM czyli wg tej bylam przeterminowana o 9 dni.
Zbadaly mnie na ip i mowia, ze mam swietne warunki. Szyjki nie ma i ze wchodza jej 6 palce , ale ona moze i cala reke spokojnie wlozyc. Nie wiem jak to przekladalo sie na rozwarcie. No i non stop kazaly draznic sutki. Weszlam do sali porodowej i skurcze sie pojawily, jak za dotknieciem wrozki. Skurcze regularne co 2,5 min pisaly sie mocno, ale nie bolesnie. Wiec za jakas godzine przebili wody, mialam z 10 mocnych skurczow, wiec mowie bierzemy znieczulenie. Zalozyli mialam wtedy 3cm rozwarcie (dlatego nie wiem jak to sie liczy palce a rozwarcie) anestazjolog jeszcze nie wyszedl z obserwacji po znieczuleniu, weszla polozna sprawdzic rozwarcie bylo to 18min po podaniu znieczulenia i juz bylo 10. Mowie to prosze mi mowic kiedy przec bo ja nie czuje. 3 parte i byla. Bez pekniecia i nacicia. Oksytocyny tez nie podali ostatecznie wcale
W miedzyczasie odszedl czop, podkrwawialam i wieczorami byly skurcze, ale takie tam popiedywania.
Z moja lekarka bylam umowiona ze jak nie ruszy do niedz mam przyjechac na ip na ktg i ona ma wtedy dyzur to bedziemy indukowaly. Na ip pani powiedziala ze na indukcje za wczesnie (wg USG i tej daty sie trzymalismy bylam przeterminowana tylko o 5 dni) ze mam przyjsc za kolejne 5 dni. Wiec jej mowie, ze noja doktor chce mnie zobaczyc a i tak musze zrobic ktg. Lezac na ktg zadzwonily do mojej lekarki, a ta kazala mnie przyjac do porodu do indukcji. Kazaly mi draznic sutki i przestawic sie na porodowce na date z OM czyli wg tej bylam przeterminowana o 9 dni.
Zbadaly mnie na ip i mowia, ze mam swietne warunki. Szyjki nie ma i ze wchodza jej 6 palce , ale ona moze i cala reke spokojnie wlozyc. Nie wiem jak to przekladalo sie na rozwarcie. No i non stop kazaly draznic sutki. Weszlam do sali porodowej i skurcze sie pojawily, jak za dotknieciem wrozki. Skurcze regularne co 2,5 min pisaly sie mocno, ale nie bolesnie. Wiec za jakas godzine przebili wody, mialam z 10 mocnych skurczow, wiec mowie bierzemy znieczulenie. Zalozyli mialam wtedy 3cm rozwarcie (dlatego nie wiem jak to sie liczy palce a rozwarcie) anestazjolog jeszcze nie wyszedl z obserwacji po znieczuleniu, weszla polozna sprawdzic rozwarcie bylo to 18min po podaniu znieczulenia i juz bylo 10. Mowie to prosze mi mowic kiedy przec bo ja nie czuje. 3 parte i byla. Bez pekniecia i nacicia. Oksytocyny tez nie podali ostatecznie wcale