Alex decydujesz sie na zastrzyk w kregoslup? Ja bardzo chcę tego uniknąć! Strasznie się boję ;/ marzy mi się szybki poród bez znieczulenia tak jak z córką było...
U mnie oczywiście !!! już się pogmatwało. Zalecenie rozwiązania ciąży między 39, a 40 tygodniem, więc... rodzimy w przyszłym tygodniu,czy się Małemu to podoba czy nie. W poniedziałek mamy ustalić datę wywołania.Przez moje ciśnienie. Od maja jestem na tabletkach, a wczoraj na wizycie 150/100 i nie chcą czekać dłużej. Oby zaczęło się samo przed wywołaniem,bo wywołania się boję.
Dziś mam 38+3, więc wychodzi na to,że na 100% wywołać będą chcieli w przyszłym tygodniu. Dostałam dokumenty o ciąży w końcu i tam też napisane,że wywołanie między 39-40 tygodniem i żeby nikt tej decyzji już nie zmieniał (bo oczywiście na każdej wizycie inna położna/lekarz).
Wczoraj w ogóle z położną prawie się pokłóciłam,bo mówię jej,że każdy mi mówi coś innego. Komuś coś nie odpowiada , a za 5 minut inna osoba mówi mi,że wszystko super,że mam dość wracania do domu z niepewnością i czekania tydzień w stresie na kolejną wizytę,bo nie wiem ostatecznie kto miał racje i komu wierzyć. Ona mi na to,że to sie zdarza,bo jest ich dużo i nie każdy zgadza się z drugim i że są o to kłotnie, no eej... to może czas jakoś to ogarnąć, a nie stawiać kobietę w takiej sytuacji, oni wszyscy powinni mówić jednym głosem, a jak nie to jeden lekarz prowadzący, a nie na każdej wizycie ktoś inny.
Dobrze,że to już praktycznie za mną. Została mi jedna wizyta!
U mnie oczywiście !!! już się pogmatwało. Zalecenie rozwiązania ciąży między 39, a 40 tygodniem, więc... rodzimy w przyszłym tygodniu,czy się Małemu to podoba czy nie. W poniedziałek mamy ustalić datę wywołania.Przez moje ciśnienie. Od maja jestem na tabletkach, a wczoraj na wizycie 150/100 i nie chcą czekać dłużej. Oby zaczęło się samo przed wywołaniem,bo wywołania się boję.
Dziś mam 38+3, więc wychodzi na to,że na 100% wywołać będą chcieli w przyszłym tygodniu. Dostałam dokumenty o ciąży w końcu i tam też napisane,że wywołanie między 39-40 tygodniem i żeby nikt tej decyzji już nie zmieniał (bo oczywiście na każdej wizycie inna położna/lekarz).
Wczoraj w ogóle z położną prawie się pokłóciłam,bo mówię jej,że każdy mi mówi coś innego. Komuś coś nie odpowiada , a za 5 minut inna osoba mówi mi,że wszystko super,że mam dość wracania do domu z niepewnością i czekania tydzień w stresie na kolejną wizytę,bo nie wiem ostatecznie kto miał racje i komu wierzyć. Ona mi na to,że to sie zdarza,bo jest ich dużo i nie każdy zgadza się z drugim i że są o to kłotnie, no eej... to może czas jakoś to ogarnąć, a nie stawiać kobietę w takiej sytuacji, oni wszyscy powinni mówić jednym głosem, a jak nie to jeden lekarz prowadzący, a nie na każdej wizycie ktoś inny.
Dobrze,że to już praktycznie za mną. Została mi jedna wizyta!