witam się i ja po długiej przerwie
Kompletnie nie mam czasu na pisanie..czasem w biegu przeczytam ze 2-3 strony co naipsałyście ale czasu na odpisanie już braknie.
U nas Jeremiasz rozłożył się od 2 dni meczy się bidulek, w nocy przedwczorajwymiotował i rozwolnienie, wczoraj wymioty zniknęły ale biegunka i biedny ma całą pupę obalałą nawet maście nie pomagają. Do tego gorączka. Byliśmy u lekarza prywatnie bo oczywiście nasza przychodnia zamknięta bo urlopy i nikt mnie nie powiadomił o tym jak dzwoniłam że nie ma lekarza...ehh Wieczorem po 22 jechalismy pedem z mężem na ostry dyżur do przychodni bo u nas od 18 jest taka jedna czynna ale tam to porażka pani powiedziała że to wirus i dziecko musi to przeczekać...masakra ...
Dostalismy skierowanie do szpitala ale w nocy nie jechalismy dzis zobaczymy jak bedzie źle to sie wybierzemy. Narazie Mały śpi juz 2 godzine dużo pije na szczescie leki rozrabiam w wodzie i mają smak bananowy więc wciąga.. Bidulek się nam meczy bardzo
Najdziwniejsze to to że nie wiadomo gdzie załapał to dziadostwo bo nie bywa między dziećmi moja Mama teraz z Nim jest w domu, fakt że bylismy w sobotę z Nim u potencjalnej niani(ktorej zreszta nie wybralismy) i tam były jej wnuki może tam..sami nie wiemy
Jak sobie myślę że rok temu o tej porze siedziałysmy tu i pisałysmy pisałysmy i odliczałyśmy dni to aż czasami mi się za tym teskni tyle czasu wolnego i tylko stres przed porodem a teraz brak totalny czasu na wszystko..
ehhh
pozdrawiam Was ciepło, potem napisze coś jeszcze i poczytam Was a i zamieszczę nowe fotki Jeremiego
pozdrawiam
Kompletnie nie mam czasu na pisanie..czasem w biegu przeczytam ze 2-3 strony co naipsałyście ale czasu na odpisanie już braknie.
U nas Jeremiasz rozłożył się od 2 dni meczy się bidulek, w nocy przedwczorajwymiotował i rozwolnienie, wczoraj wymioty zniknęły ale biegunka i biedny ma całą pupę obalałą nawet maście nie pomagają. Do tego gorączka. Byliśmy u lekarza prywatnie bo oczywiście nasza przychodnia zamknięta bo urlopy i nikt mnie nie powiadomił o tym jak dzwoniłam że nie ma lekarza...ehh Wieczorem po 22 jechalismy pedem z mężem na ostry dyżur do przychodni bo u nas od 18 jest taka jedna czynna ale tam to porażka pani powiedziała że to wirus i dziecko musi to przeczekać...masakra ...
Dostalismy skierowanie do szpitala ale w nocy nie jechalismy dzis zobaczymy jak bedzie źle to sie wybierzemy. Narazie Mały śpi juz 2 godzine dużo pije na szczescie leki rozrabiam w wodzie i mają smak bananowy więc wciąga.. Bidulek się nam meczy bardzo
Najdziwniejsze to to że nie wiadomo gdzie załapał to dziadostwo bo nie bywa między dziećmi moja Mama teraz z Nim jest w domu, fakt że bylismy w sobotę z Nim u potencjalnej niani(ktorej zreszta nie wybralismy) i tam były jej wnuki może tam..sami nie wiemy
Jak sobie myślę że rok temu o tej porze siedziałysmy tu i pisałysmy pisałysmy i odliczałyśmy dni to aż czasami mi się za tym teskni tyle czasu wolnego i tylko stres przed porodem a teraz brak totalny czasu na wszystko..
ehhh
pozdrawiam Was ciepło, potem napisze coś jeszcze i poczytam Was a i zamieszczę nowe fotki Jeremiego
pozdrawiam