Mimi94
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2019
- Postów
- 6 191
No straszne to jest ale szczerze to chyba wolałabym tak stracić dziecko niż urodzić zobaczyć pokochac i wtedy. Albo jak żyją z wadami gdzie wiadomo, że skończy się to szybką śmiercią i każdy dzień jest po niekad czekaniem albo pełen strachu czy to dziś albo jeszcze mieć chore dziecko...Jejku ale mam nadzieje ze nikogo nie wystrasze moją opowieścią.
Po prenatalanych z badaniami z krwią mialam ryzyko 1:900 ale tą moją Panią doktor od prenatalnych coś tknęło i spytała czy możemy zrobić nifty lub Sanco „tak żeby Pani miała potwierdzenie ze wszystko jest idealnie” Miała nosa bo wynik przyszedł niejednoznaczny - 60% na T21 wiec jedyne co mogłam zrobić to amniopunkcje. Szybki test Fish tez był niejednoznaczny i trzeba było czekać na full wynik badania. W międzyczasie robiłam usg w różnych szpitalach, konsultowałam z wieloma lekarzami w Polsce i każdy mówił ze obraz usg jest idealny. Ze dziecko na pewno jest zdrowe. Wtedy nie wiedziałam jeszcze tego co wiem już teraz wiec wierzyłam im wszystkim. Amniopunkcja wykazała T21 ale to już był 20tc. Dużo czytałam o tej chorobie i zdecydowaliśmy ze damy szanse. Po cichu wierzyłam ze amnio się pomyliło zwłaszcza ze na początku to była ciąża bliźniacza i mialam nadzieje ze do badania poszedł materiał zmarłego bliźniaka.
Niestety kolejne badania pokazywały coraz gorsze rzeczy a przede wszystkim słabo rokującą wadę serca. Dotrwałam do końca 5miesiąca i wtedy moja obecna gin powiedziała najdelikatniej jak umie ze dziecko nie dożyje do porodu. Na kolejne badania wyłączała już monitor żebym nie patrzyła i tylko sprawdzała czy nie rozwija się infekcja która zagrażałaby mojemu życiu.
To było tuż po wyroku TK wiec wiedziałyśmy ze musimy czekać do końca. Potem już trafiłam do niej na odział i wywołała poród.
Wiem ze jak czytacie to pewnie myślicie ze straszna historia i jak ona sobie z tym poradziła. Po prostu nie ma wyjścia.
Ale rozumiem ze ktoś może się bać iść do szpitala, mi czasami nadal się śni.