Myślałam o IT, ale właśnie muszę doprecyzować w którą gałąź uderzyć, bo pracy wciąż jest tam bardzo dużo, tylko próg wejścia jest coraz wyższy i ciężko znaleźć pierwszą pracę czy chociaż załapać się na staż. Na szczęście mój mąż jest programistą (a też jest samoukiem, wcześniej pracował jako elektronik, ale przebranżowił się z 7 lat temu), więc może mnie pokierować, pouczyć i pomóc znaleźć pracę, bo jednak ma już trochę znajomości. Nie zależy mi, żeby zarabiać kokosy, tylko żeby po tym półtora roku być na takim poziomie, żeby gdzieś mnie przyjęli do dalszej nauki.