Fałszywy alarm.
Ale to było dziwne.
Bo, wczoraj od 21 zaczęły mi się skurcze. Najpierw delikatne. Od 22 już sobie liczyłam odstępy, bo skurcze mocniejsze i nie ustępowały po zmianie pozycji. Jak stałam, siedziałam czy leżałam. O 23 zrobiły się już co 5 min.
Były mocne, ale nie tak jak pamiętałam z pierwszej ciąży, dlatego mówię do swojego że jeszcze czekamy bo są za słabe. Niby regularne z krzyża i dołu brzucha z takim jakby tępym bólem i twardnieniem brzucha. Położyliśmy się. od 24 skurcze stawały się słabsze, co 10min. Od 1 w nocy były co 15 ale już samo twardnienie, bez bólu. Od 2 wszystko ucichło.
Mimo tego postanowiłam jechać z rana do szpitala żeby chociaż KTG zrobili i sprawdzili szyjkę, bo to dziwne te skurcze jak na przepowiadające. Były za mocne i regularne no i nie ustępowały po zmianie pozycji!
Na KTG wyszły lekkie skurcze, na USG młody tak nisko że już ciężko główkę było zobaczyć, szyjka zgładzona, odesłali mnie do domu i powiedzieli że pewnie się dziś wieczorem jeszcze zobaczymy.
O i taka historia.
Zupełnie inaczej niż podczas pierwszego porodu kiedy od razu skurcze krzyża. To potwierdza fakt że każda ciąża jest inna!