A tak jeszcze w temacie porodów w domu. Jestem juz po dwóch w szpitalu. Drugim razem dziecku zaczęło trochę spadać tetno. Wydaje mi się, że to trochę przez błąd położnej. Skurcze mialam jakieś tam wzgledne, rozwarcie nawet juz nie pamiętam, ale niewiele ok 5. Wody odeszły o 14. O 14.20 prosiłam juz o znieczulenie, bo pomyślałam, że jak to dopiero ten etap, to nie wytrzymam dłużej, tak bolało (drugi poród to wiedziałam co i jak). Przyszli ze znieczuleniem, zanim się wbił, zanim zaczęło działać to chwila minęła. Później zaczęło tetno spadać, a okazało się, że na mam juz 10 i mala się pcha na świat. Nic nie czułam, nie wiedziałam nawet kiedy przeć. Mala przyszła na świat o 15.05. Gdyby mi sprawdzili rozwarcie przed podaniem znieczulenia, to bym nawet go nie wzięła, bo to by było bez sensu. Przy tej akcji wyciągnęli tez vacuum, na szczęście nie użyli. Maz się po tej sytuacji obawia porodu w domu. Ja się nie boję, jestem spokojna, wiem czym to pachnie. Nie narzekam na opiekę przy porodzie, ale mam wrażenie ze położne w domu będą bardziej trzymały rękę na pulsie właśnie żeby wykluczyć takie sytuacje. W razie co to na zewnątrz mam jacuzzi, pozycje w nim są wygodne akurat do rodzenia [emoji1787] szkoda tylko ze to wypada na taką porę roku gdzie może być śnieg i mróz. Porozmawiam o tym z położna jak będzie okazja. Ciekawa jestem co ona na to. Zawsze można zacząć w domu i ewentualnie jechać do szpitala w razie co. Mam 10 minut jazdy, ale takimi drogami gdzie nie ma ruchu więc nie jest źle. Jak nie wyjdzie, to komfort rodzenia w szpitalu tez jest super, więc damy rade ;-) po tej dzisiejszej wizycie zaczęłam dopiero w 100% cieszyć się z tej ciąży i jestem szczęśliwa :-)
Ale sie rozpisałam sorry [emoji14]