reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

In vitro 2024

Fajnie ze masz tyle zagrożonych . Ja mialam 2 mrozaczki z czego 1 już wykorzystany i zobaczymy jaki da efekt
No właśnie na ostatniej wizycie lekarz trochę zgasił moja radość mowiac ze to jeszcze ciazy nie gwarantuje. Ja to wiem ale trochę poczułam się jakby mi "zliścia dał" i niestety obawiam że przez moje pcos, insulinoopornosc i lekka nadwagę mogą być problemy 😟
 
reklama
Zdecydowanie największy stres towarzyszył mi przez 5 dni po punkcji, gdy czekałam na informację o tym, czy mamy jakie zarodki do transferu/mrożenia. Chyba najbardziej pomogły mi przetrwać właśnie dyskusje na forum ;-) i chyba jednak chodzenie do pracy i bycie zajętą...
Ja się tak właśnie zastanawiam co po transferze czy brać wolne czy iść do pracy. Bo to faktycznie w pracy się mniej myśli a w domu jak jeszcze samemu to masakra...
 
No właśnie na ostatniej wizycie lekarz trochę zgasił moja radość mowiac ze to jeszcze ciazy nie gwarantuje. Ja to wiem ale trochę poczułam się jakby mi "zliścia dał" i niestety obawiam że przez moje pcos, insulinoopornosc i lekka nadwagę mogą być problemy 😟
Ja od samego początku się nastawiłam negatywnie że nic z tego teraz nie będzie. W moim życiu pech mnie nie opuszcz więc i tym razem nie wierze ze za pierwszym razem mogloby sie udac😊
Naczytałam troszke na forach więc PCOS czy insulinoopornosc nie robiły przeszkód i niektóre pisały ze udawało im sie nawet za pierwszym razem. Tak więc glowa do góry i trzymam mocno za Ciebie ✊
 
Ja od samego początku się nastawiłam negatywnie że nic z tego teraz nie będzie. W moim życiu pech mnie nie opuszcz więc i tym razem nie wierze ze za pierwszym razem mogloby sie udac😊
Naczytałam troszke na forach więc PCOS czy insulinoopornosc nie robiły przeszkód i niektóre pisały ze udawało im sie nawet za pierwszym razem. Tak więc glowa do góry i trzymam mocno za Ciebie ✊
Dziękuję ❤️ niby też się nie nastawiam że za 1 razem się uda ale gdzieś tam w głębi serducha taka mała nadziieja jest ☺️
 
Dziękuję ❤️ niby też się nie nastawiam że za 1 razem się uda ale gdzieś tam w głębi serducha taka mała nadziieja jest ☺️
Tez tak mam❤️ nadzieja zawsze umiera ostatnia😊
Dzięki tu dziewczynom jutro idę na betę bo zwariować idzie naprawdę. To czekanie jest najgorsze i wsłuchiwanie się w swoje ciało.
Co ma być to będzie. Najwyżej się podejdzie drugi raz,a jak trzeba będzie to na nowo punkcja itd.itp😊
 
Tez tak mam❤️ nadzieja zawsze umiera ostatnia😊
Dzięki tu dziewczynom jutro idę na betę bo zwariować idzie naprawdę. To czekanie jest najgorsze i wsłuchiwanie się w swoje ciało.
Co ma być to będzie. Najwyżej się podejdzie drugi raz,a jak trzeba będzie to na nowo punkcja itd.itp😊
No ja też się już Twojej bety nie mogę doczekać! :-D
 
No właśnie na ostatniej wizycie lekarz trochę zgasił moja radość mowiac ze to jeszcze ciazy nie gwarantuje. Ja to wiem ale trochę poczułam się jakby mi "zliścia dał" i niestety obawiam że przez moje pcos, insulinoopornosc i lekka nadwagę mogą być problemy 😟
Ale że co nie gwarantuje ciąży? Posiadanie zarodków? IVF ? Gwarancji nikt nie da, ale zawsze to większa szansa.
Generalnie nigdy nie ma pewności, to tak nie działa :-( Gdyby tak było, nikt nie musiałby podchodzić wielokrotnie do procedury, niestety.
Już sporo etapów za Tobą, więc trzeba mieć nadzieję na dobry ciąg dalszy.
 
Ja się tak właśnie zastanawiam co po transferze czy brać wolne czy iść do pracy. Bo to faktycznie w pracy się mniej myśli a w domu jak jeszcze samemu to masakra...
To zależy, jaką masz pracę ;-)
Po pierwszym poszłam do pracy.
Po drugim postanowiłam wziąć sobie 8 dni wolnego na spokojne zagnieżdżanie :p Akurat miało się wtedy sporo dziać, wiedziałam np. że trzeba będzie w tych dniach w pracy sporo dźwigać, przestawiać, do tego tańczyć, śpiewać i recytować, i nie miałam ochoty się nikomu tłumaczyć, dlaczego siedzę w kącie i tego nie robię. A od strony emocjonalnej miałam trochę inne podejście - nie stresowałam się samym testem, tylko raczej ciągiem dalszym. Więc generalnie to wolne mi bardzo dobrze zrobiło, bo ja zasadniczo pracy nigdy nie opuszczałam ;-)
 
reklama
Do góry