reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

In vitro 2022

Dziewczynki...mam dola psychicznego. Już mentalnie szykowałam się na transfer po wakacjach... Wczoraj zrobioną miałam histeroskopie i lekarz po powiedział mi, że nie podoba mu się moje endometrium 😔 pobrał wycinki do badania. Wyniki będą za 2 tyg ...w opisie mam napisane, że endometrium nieregularnie rozmieszczone, miejscami poprzerastane z pojedynczymi czerwonawymi ogniskami w różnych częściach jamy macicy.... Czy któraś miała taki wynik? Czy to bardzo źle? To się jakoś leczy ? ... Powiem Wam, że już serio mam dość wszystkiego 😔😔😔😔
Antybiotykami przez 2-3 tygodnie.
Lepiej że to odkrył teraz niż że zrobił transfer, który nie mógł się udać. Tak o tym mysl :).
 
reklama
Antybiotykami przez 2-3 tygodnie.
Lepiej że to odkrył teraz niż że zrobił transfer, który nie mógł się udać. Tak o tym mysl :).
Jeśli tak to się skończy to nie będzie źle. Bardziej się obawiam łyżeczkowania itp. Jestem dość świeżo po poronieniu ( 30 marca wywoływano poronienie tabletkami i niby na USG się ładnie oczyściłam). Zastanawiam się czy to nie pozostałości po poronieniu 😐
 
Jeśli tak to się skończy to nie będzie źle. Bardziej się obawiam łyżeczkowania itp. Jestem dość świeżo po poronieniu ( 30 marca wywoływano poronienie tabletkami i niby na USG się ładnie oczyściłam). Zastanawiam się czy to nie pozostałości po poronieniu 😐

Kochana, jeśli coś jest nie tak to naprawdę lepiej, że wyszło to teraz - przed transferem. Niech maluch ma jak najlepsze warunki do wgryzienia się 🥰 wiem, że to znowu czekanie, ale pomysł, że dzięki temu zwiększasz szanse powodzenia transferu! Przypomnij mi, proszę, ile zarodków Ci zostało? I dlaczego tak się obawiasz łyżeczkowania?
 
Kochana, jeśli coś jest nie tak to naprawdę lepiej, że wyszło to teraz - przed transferem. Niech maluch ma jak najlepsze warunki do wgryzienia się 🥰 wiem, że to znowu czekanie, ale pomysł, że dzięki temu zwiększasz szanse powodzenia transferu! Przypomnij mi, proszę, ile zarodków Ci zostało? I dlaczego tak się obawiasz łyżeczkowania?
Masz w pełni rację ❤️ z jednej strony cieszę się, że to badanie zrobiłam bo przynajmniej wiem nad czym popracować żeby zwiększyć szanse na sukces. Samo czekanie nawet nie jest najgorsze ( już przywykłam, że ivf to sztuka cierpliwości) ..martwi mnie inna rzecz... Jestem po szczepieniach limfocytami i po prostu nie mam dużo czasu ( szczepienie podnosi allo na jakies pół roku ). Boje się, że jak skończę leczenie endometrium to okaże się, że trzeba będzie powtarzać szczepienia 😔... Co do łyżeczkowania to moja gin po poronieniu kazała mi się przed nim bronić nogami i rękami bo niestety ma grupę pacjentek które po zabiegu przez długi czas nie mogły podejść do transferu bo endometrium było bardzo mizerne.
Blastocyst zostało 5 - planuje podać 2 🙂
 
Masz w pełni rację ❤️ z jednej strony cieszę się, że to badanie zrobiłam bo przynajmniej wiem nad czym popracować żeby zwiększyć szanse na sukces. Samo czekanie nawet nie jest najgorsze ( już przywykłam, że ivf to sztuka cierpliwości) ..martwi mnie inna rzecz... Jestem po szczepieniach limfocytami i po prostu nie mam dużo czasu ( szczepienie podnosi allo na jakies pół roku ). Boje się, że jak skończę leczenie endometrium to okaże się, że trzeba będzie powtarzać szczepienia 😔... Co do łyżeczkowania to moja gin po poronieniu kazała mi się przed nim bronić nogami i rękami bo niestety ma grupę pacjentek które po zabiegu przez długi czas nie mogły podejść do transferu bo endometrium było bardzo mizerne.
Blastocyst zostało 5 - planuje podać 2 🙂
Też myślę, że lepiej poczekać niż podejść do nieudanego transferu. Będzie dobrze, masz bardzo dużo blastocyst!
 
Jestem już po badaniu HSG macicy i poza badaniami immunologicznymi nie zostało mi już chyba nic do zbadania, wszystkie wyniki na medal, ale pięknie tylko w teorii. Czekam teraz na okres za ok. 2 tyg i podchodzimy po 3 rundy. Trochę straciłam już nadzieję, chociaż te wszystkie pozytywne historie tutaj podtrzymują mnie na duchu.
 
Wiecie co dziewczyny....
Kiedyś prowadził mnie lekarz, który powiedział "łatwiej w ciążę zajść, niż ją potem utrzymać". Tak się teraz zastanawiam.... Odp mu wtedy, że ja uważam inaczej, bo osobiście w żadnej ciąży nie byłam od kilku lat starań, a on że jeszcze zmienię zdanie.
Minęły lata, poroniłam jedna ciążę naturalną, donosilam jedną ciążę z in vitro i wiecie co???
Tyle, ile się martwiłam podczas ciąży o moje nienarodzone wówczas dziecko i tyle ile razy byłam na wizycie u lekarza, bo coś mnie niepokoiło i tyle, ile jest Waszych historii ze stratą ciąż, stwierdzam, że lekarz miał rację.
Dużo ciężej walczyć o ciążę by ją utrzymać ( mówię tu też o ciężar psychiczny).
A wy jak myślicie ?
Izuu to o czym piszesz to absolutna prawda. Jak zaszłam w ciąże po 11 latach walki myślałam, że najtrudniejszy etap mam za sobą. Jak bardzo się myliłam. Prawdopodobnie gdyby nie początek covid to cały drugi trymestr spędziłabym w szpitalu. Ciąża dojechała mnie tak psychicznie, że do dziś jak mówię o tamtym czasie to emocje są tak duże, że najczęściej wybucham płaczem. Z II trymestru mało co pamiętam. Mój lekarz prowadzący na kontroli po porodzie powiedział, że nie miał takiego przypadku jak mój ze szczęśliwym zakończeniem i że najbardziej się bał czy złamie się psychicznie. Nie złamałam się a Bóg tak chciał żebym dziś mogła się cieszyć synkiem.
Może to zabrzmi dziwnie ale na ten moment ciesze się, że nie mam żadnych ❄️ mrozaczkow. Wiem, że każda ciąża jest inna ale jak sobie pomyślę że drugi raz mógłby wygladac tak samo to jest to dla mnie za dużo.
Tak więc, Twój lekarz mial rację. Zajście w ciążę, nawet po wielu latach to dopiero początek.
Kiedyś na forum na kafeterii jedna z dziewczyn napisała coś co bardzo utkwiło mi w pamięci: "że wygrana z niepłodnością jest wtedy gdy Mama wychodzi ze szpitala po porodzie ze zdrowym dzieckiem". Tego Wam wszystkim życzę z całego serca💞
 
Jestem już po badaniu HSG macicy i poza badaniami immunologicznymi nie zostało mi już chyba nic do zbadania, wszystkie wyniki na medal, ale pięknie tylko w teorii. Czekam teraz na okres za ok. 2 tyg i podchodzimy po 3 rundy. Trochę straciłam już nadzieję, chociaż te wszystkie pozytywne historie tutaj podtrzymują mnie na duchu.
Cassi, przypomnisz ile masz transferow za sobą? Wierzę, że ta 3cia runda zakończy się spełnionym marzeniem 🥰
 
Izuu to o czym piszesz to absolutna prawda. Jak zaszłam w ciąże po 11 latach walki myślałam, że najtrudniejszy etap mam za sobą. Jak bardzo się myliłam. Prawdopodobnie gdyby nie początek covid to cały drugi trymestr spędziłabym w szpitalu. Ciąża dojechała mnie tak psychicznie, że do dziś jak mówię o tamtym czasie to emocje są tak duże, że najczęściej wybucham płaczem. Z II trymestru mało co pamiętam. Mój lekarz prowadzący na kontroli po porodzie powiedział, że nie miał takiego przypadku jak mój ze szczęśliwym zakończeniem i że najbardziej się bał czy złamie się psychicznie. Nie złamałam się a Bóg tak chciał żebym dziś mogła się cieszyć synkiem.
Może to zabrzmi dziwnie ale na ten moment ciesze się, że nie mam żadnych ❄️ mrozaczkow. Wiem, że każda ciąża jest inna ale jak sobie pomyślę że drugi raz mógłby wygladac tak samo to jest to dla mnie za dużo.
Tak więc, Twój lekarz mial rację. Zajście w ciążę, nawet po wielu latach to dopiero początek.
Kiedyś na forum na kafeterii jedna z dziewczyn napisała coś co bardzo utkwiło mi w pamięci: "że wygrana z niepłodnością jest wtedy gdy Mama wychodzi ze szpitala po porodzie ze zdrowym dzieckiem". Tego Wam wszystkim życzę z całego serca💞
Zgadzam się z Tobą... Mamy podobne doświadczenia. Mnie moja pierwsza ciąża również strasznie przeczołgala, zwłaszcza psychicznie. Spędziłam kilka miesięcy w szpitalu walcząc o Synka. Niestety moja historia nie skończyła się tak szczęśliwie jak Twoja... Po śmierci mojego długo wyczekiwanego dziecka wkradla mi się infekcja i walczono w szpitalu o to, abym nie nabawiła się sepsy,a że pół roku wcześniej straciłam koleżankę, która na sepsę zmarła to czułam ciężar sytuacji. W chwilach, gdy slablam żegnałam się z moim mężem... Do tego, w wyniku też innych wydarzeń, straciliśmy wszystkie pieniądze, byliśmy pozadluzani w rodzinie. I w takiej byłam sytuacji. Straciłam dziecko, zdrowie i wszystkie pieniądze. Jakby ktoś wówczas pokazał mi obrazek z mojego obecnego życia - jak moja niespełna 3 letnia córka całuje mój brzuszek ciążowy i czeka na brata - to bym pomyslala, że sobie kpi. Odbilismy się od dna pod każdym względem, nie do wiary, że to minęło zaledwie 5 lat. Dlatego zawsze powtarzam, że po każdej burzy wyjdzie słońce. To kwestia czasu.
 
reklama
Masz w pełni rację ❤️ z jednej strony cieszę się, że to badanie zrobiłam bo przynajmniej wiem nad czym popracować żeby zwiększyć szanse na sukces. Samo czekanie nawet nie jest najgorsze ( już przywykłam, że ivf to sztuka cierpliwości) ..martwi mnie inna rzecz... Jestem po szczepieniach limfocytami i po prostu nie mam dużo czasu ( szczepienie podnosi allo na jakies pół roku ). Boje się, że jak skończę leczenie endometrium to okaże się, że trzeba będzie powtarzać szczepienia 😔... Co do łyżeczkowania to moja gin po poronieniu kazała mi się przed nim bronić nogami i rękami bo niestety ma grupę pacjentek które po zabiegu przez długi czas nie mogły podejść do transferu bo endometrium było bardzo mizerne.
Blastocyst zostało 5 - planuje podać 2 🙂
Ahh, nie miałam pojęcia jak to wygląd ze szczepieniami!! Czy wyniki są ok i osiągnęliście cel szczepień? Pół roku to jeszcze trochę czasu. Bądź dobrej myśli, może wystarczy jakiś antybiotyk i za parę tygodni zamkniesz temat leczenia endometrium! A z łyżeczkowaniem to pewnie indywidualna sprawa. Nawet jeśli się okaże, że jest konieczne to się nie stresuj. Rozumiem, że gin ma inne doświadczenia. Natomiast ja miałam łyżeczkowanie dwa razy i nie wpłynęło to nagatywnie na obraz endometrium ani na powodzenie kolejnych transferow. Bedzie dobrze, Strusio! Masz mocna ekipę Blastocyst na stanie 💪
 
Do góry