hallo!
lepiej nie pytaj o Madzię... zawsze jak jej nie ma to się okazuje, że Kamilek chorował... ja wole już nie pytać.
no i widzicie jak z tym spotkaniem jest. Mmatysia nie ma od jakiegoś czasu już. Roxy też wpadnie od wielkiego dzwona. Rzuciłam hasło (choć obiecywałam sobie, że tego nie zrobie) i co? DOOPA!!! Ciebie Kasiu rozumię i nie liczyłam, że przyjedziesz - wiadomo Wiki maa szkołę i tyle. Ale Mama Niki ciągle mówi, że do Zabrza jadą do centrum handlowego, a do Katowic przyjechać nie mogą... bez sensu. Bo co? Bo tramwaje... śmieszne to. jak ktoś autem jeździ to chyba w innym mieście sobie poradzi. poza tym nie wierzę, że nawigacji nie mają. a jeśli nie mają to zamiast 3 pierścionka mógł jej lepiej kupić tego gpsa. no i tak w ogóle skoro by się bała to umówiłabym się z nią gdzies przy autostradzie i bym po nią wyjechała. ale dobra nieważne - w każdym razie Mamę Niki już skreślam. Kiedyś już mi podpadla i tyle. teraz już była czerwona kartka. no i co ja mam znowu czekać na odzew sylwii do samego końca czy przyjedzie czy nie. a we wtorek jedna napisze, że coś tam, w środę rano druga, że coś tam i znowu nici ze spotkania i ja znowu na lodzie zostanę. bo oczywiście nic sobie nie zaplanuję licząc na spotkanie z nimi. wkurzam się o to okrutnie! napisąłyby, że są tak na maxa zajęte, że nie mają ani czasu ani ochoty na spotkania i tyle. a tak jak zawsze sranie o spotkaniu a przed samym spotkaniem znowu odwoływanie.
dobra kończę ten esej... pewnie i tak nie przeczytałyście i macie mojego marudzenia dość.
chyba dziś piękna pogoda będzie. szkoda, że do pracy idę. ciekawe czy z moim programem coś się uda...