reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudzień 2009

hej dziewczyny:) co u Was słychac???? widze ze rozmwiacie o pracy:) jaq pracuje jako fakturzystka ale teraz jestem na wychowawczym i nie zamierzam szybko do pracy wracac:)
 
reklama
Kora a jak sobie radzisz z obowiązkami domowymi? Bo jednak po pracy nie ma zbyt dużo czasu a Julia jak już mnie zobaczy to nie mogę jej zostawić na chwilę bo jest ryk:szok:

Nie radzę sobie za bardzo. a dokładniej - sprzątanie i zakupy w sobotę do południa. tatuś z Zosią z domu na spacer, to sprzatam. Zakupy wspólnie z małą jak jest pogoda, jak nie - to w zależności od tego co trzeba kupić - idę ja lub mój J. Jak już bardzo źle, to podrzucamy na 2 godziny w sobotę do dziadków i robimy mega zakupy. Raz w miesiacu zostawiamy małą na cały dzień w sobotę i wtedy megasprzątanie.

Gotowanie - gotuję w niedzielę na 3 - 4 dni - w zalężności od tego co to jest, albo zamrażara, albo lodówka. W czwartek i piątek to już niestety kupne żarcie typu pierogi, warzywka na patelnię z jajkiem sadzonym - do kupienia i zrobienia w pół godziny. niestety po położeniu małej naprawdę nie mam siły na gotowanie obiadu na drugi dzień, czekanie aż wystygnie i dopiero chowanie go do lodówy.

Pranie - zaraz po powrocie puszczam pralkę i akurat zanim położymy Zosię i zjemy się wypierze, to wieszam.
Prasowanie - jak się nazbiera albo jak jest coś b. pilnie potrzebne. Albo jak mam trochę siły, czekam na tą pralkę czy oglądam mecz (jestem typem kibica, który nie odpuści, choćby miał paść na twarz - co czasem zresztą sie zdarza :-)) to po trochę prasuję.

A sniadania jemy w pracy, obiado - kolację ok. 2030. Tak, że moje odżywianie jest teraz bardzo "racjonalne"
 
Ostatnia edycja:
To i tak sobie nieźle radzisz:tak:U mnie to wyglada tak, że zakupy robie jak mogę małą na trochę zostawić z kimś, albo przez internet, pranie i prasowanie jak mała śpi (na noc) ale najgorzej ze sprzątaniem bo dawniej jak zasypiała ok.19 to mialam sporo czasu na sprzątanie a teraz zasypia ok.21 i ja już jestem padnięta:-(W sobotę nie mogę jej zostawić mamie bo przez to że opiekuje się Julią w tygodniu to w weeknd nadrabia, więc ogólnie nieźle się muszę nagimnastykować żeby coś posprzątać. Niestety pomocy ze strony męża nie mam żadnej. Zawiodłam się na nim strasznie, kompletnie nie dorósł do roli ojca i męża choć jest ode mnie starszy o 7 lat:no:Wielce obrażony chłopiec że nad nim nie chodzę:szok:

Fikusek fajnie że się odezwałaś, powiem ci że też bym chętnie nie pracowała, wtedy ostatecznie mogłabym się pogodzić z podziałem ról, że ja wychowuję Julkę i dbam o dom, a mąż zarabia, ale tak jak jest teraz to mnie o depresję przyprawia:-(
 
Ja również przebywam na urlopie wychowawczym a mąż pracuje, do pracy nie wracam bo nie mam do czego, po wychowawczym poszukam innej pracy lub pomyslę o swojej firmie, pożyjemy zobaczymy a póki co to sobie trochę wieczorami dorabiam w roku szkolnym jako korepetytorka, oraz pomagam pisać prace zaliczeniowe.
 
To i tak sobie nieźle radzisz:tak:U mnie to wyglada tak, że zakupy robie jak mogę małą na trochę zostawić z kimś, albo przez internet, pranie i prasowanie jak mała śpi (na noc) ale najgorzej ze sprzątaniem bo dawniej jak zasypiała ok.19 to mialam sporo czasu na sprzątanie a teraz zasypia ok.21 i ja już jestem padnięta:-(W sobotę nie mogę jej zostawić mamie bo przez to że opiekuje się Julią w tygodniu to w weeknd nadrabia, więc ogólnie nieźle się muszę nagimnastykować żeby coś posprzątać. Niestety pomocy ze strony męża nie mam żadnej. Zawiodłam się na nim strasznie, kompletnie nie dorósł do roli ojca i męża choć jest ode mnie starszy o 7 lat:no:Wielce obrażony chłopiec że nad nim nie chodzę:szok:

Fikusek fajnie że się odezwałaś, powiem ci że też bym chętnie nie pracowała, wtedy ostatecznie mogłabym się pogodzić z podziałem ról, że ja wychowuję Julkę i dbam o dom, a mąż zarabia, ale tak jak jest teraz to mnie o depresję przyprawia:-(

no, u mnie też słonecznie z moim J. nie jest. jak powiem, zeby cos zrobił, to najpierw dwie godziny gadania. Tak, że atmosfera tez bywa napięta ... Chłopy to korzystaja z tego, ze matka nie pozwoli, zeby dziecko w syfie żyło, albo nie jadło itp., więc wychodza z założenia, ze jak oni nie zrobią, to i tak my zrobimy - takie przynajmniej są moje wnioski.
Już pare razy ostro było. raz już wykrzyczałam, zeby poszedł w chol...ę, to przynajmniej będę miała jedno dziecko do opieki, a nie dwa.
a wracając do radzenia sobie z domem - o 21 to ja juz nie żyję. Jestem niestety ranny ptaszek i moje siły kończą się generalnie ok. 20 - jakoś dociągam do tej kolacji i padam. Dobrze, ze mam zmywarkę, to część rzeczy po prostu śmierdzi w niej przez kilka dni (aż się zapełni), a zmywam tylko to co muszę + butelki dla Zosi na rano przygotowuję i gotuję wodę do termosu. A potem ... padam na twarz. Nie wyobrażam sobie prasować o 21, no chyba, ze jak napisałam jest mecz jakiś w TV, to jednym okiem oglądam, a drugim prasuję :-D Różnie potem to prasowanie wygląda.
Moja mama też przez weekendy odpoczywa, ale raz na jakis czas daje sobie podrzucić Zosię na parę godzin - naprawdę nie mogę narzekać. Mocno schorowana, ale ma jeszcze na miejscu mojego tate i brata, więc w razie czego oni sie opiekują. A ona poza tym jest od zawsze świetnie zorganizowana - zodiakalna panna. Ja niby tez panna zodiakalna, ale daleko mi do mojej mamy w tej kwestii, niestety. Ale jest coraz lepiej -był taki moment, ze prasowanie czekało prawie miesiąc (oprócz ciuszków niezbędnych Zosi)
 
Ach to mnie pocieszyłyście dziewczyny:-Dbo myslałam że tylko ja taka niezorganizowana. To co mi się udaje to trzymać się rozkładu dnia Julki tzn. karmień, spania, kąpania a reszta na wariackich papierach:szok:ale co tam:-D
Ja bez mamy bym się chyba na początku załamała, teraz jakoś sobie radzę ale początki ciężkie były:-(Praktycznie zajmowałam się tylko Julką a i tak ledwo żyłam a mama robiła wszystkie inne domowe rzeczy, no ale trudno mieć siły jak przez ponad tydzień miałam prawie 40 stopni gorączki:szok:ach dobrze że to już przeszłość:tak:
 
Ja mieszkam z mężem którego całe dnie nie ma w domu bo ktoś musi zarabiać więc nikt mi nie pomaga czasem mama lub teściowie zajrzą to mogę wyskoczyć na miasto, no i z małym wychodzę tylko nie do każdego sklepu można wjechac z wózkiem niestety.
 
reklama
Witam sie i ja:)
dla tych co nie wiedza od niedzieli jestem zdrowa jak ryba:)
wyniki Julki dzis byly juz bajkowe:)
ale mamy jeszcze zrobic badanie moczu na posiew tak by byc juz pewnym w 100%:):):):)
 
Do góry