Widzisz, są różne podejścia. Mimo wszystko. Nam tutaj wręcz zabraniali myć dziecko przez pierwsze 2 tygodnie a najlepiej cały pierwszy miesiąc. Potem raz na tydzień maks. i stopniowo coraz częściej ewentualnie. Kąpanie w wannie to wg szwedzkich lekarzy, zmywanie naturalnej powłoki ochronnej dziecka i jest wręcz szkodliwe na początku. Żebyś wiedziała ile my się nakłamaliśmy żeby nie powiedzieć pielęgniarce, że Misia na trzeci chyba dzień po powrocie ze szpitala wylądowała w wannie! Czyli i tak pierwszy tydzien była brudna! Po porodzie nie myli, tylko wytarli i tyle. A teraz kąpiemy co 2-3 dni, za to kilka razy dziennie myjemy myjką i chusteczkami. Nie wydaje mi się, żeby moje dziecko było brudniejsze niż inne, tylko dlatego, że nie wsadzam jej całej do wody. Nie mam możliwości mycia jej codziennie w wannie, bo zwyczajnie nie mam jak. Zeby ją wykąpać potrzebuję drugą osobę, bo nie mam gdzie postawić wanienki, a moja wanna ma prawie metr głębokości - nie wejdę i nie wyjdę z niej z dzieckiem na ręku. A mój Marcin jak wraca do domu to ma siłę tylko przygotować coś do zjedzenia i paść przed kompem, kończąc pracę - taki czas nastał dla nas, że musi odpracować to, co miał wolne kilka miesięcy temu. Tak więc dziecko nie kąpie się codziennie i żyje. Jak zacznie siedzieć porządnie to może dojdziemy do codziennej kąpieli.
I nie czuję się urażona, po prostu takie jest życie :-) Sama czasem też nie mam wręcz czasu wykąpać się z rana, jak Młoda ma marudny dzień i nie mogę jej na chwilkę zostawić. Uwierz mi, da się przeżyć dzień bez prysznica ;-) I może wyjdę na brudasa, choć do porodu nie wyobrażałam sobie życia bez co najmniej jednego prysznica dziennie, ale bezpieczeństwo mojego dziecka jest dla mnie "odrobinkę" ważniejsze niż samopoczucie ;-)
Od nas też najlepsze życzenia!!!
My mamy właśnie coś w podobie - takie na palec. Boli bardzo, więc osobiście nie polecam :-) Dziąsła ok, ale zęby... BRR!!
A co do naszego przebiegu tygodnia to udało mi się chyba polać egzaminy, co najmniej jeden, więc czekają mnie poprawki :-( Może teraz M zrozumie, że potrzebuję chociaż kilku minut dziennie żeby się pouczyć a on w tym czasie mógłby zająć się dzieckiem... ale nie ma na to czasu. W poniedziałek leci na konferencję, potem za chyba 3 tygodnie następna i tak niemalże do końca roku :-( A ja sama z dzieciakiem będę i z książkami. Dobrze, że chociaż pogoda jest, to możemy iść na spacer, Mi usypia a ja mogę usiąść w parku i poczytać gramatykę czy coś... Bo w domu to nie ma szans żeby nie wymagała mojej pełnej obecności i gotowości do zabawy cały czas ;-)
Za to muszę się zacząć rozglądać za ciuszkiem na chrzest. 3.07 mamy chrzciny a ja jak na razie, po obejrzeniu tego co oferuje allegro, stwierdziłam, że chyba jej prześcieradło założę, bo na ładne mnie nie stać a tanie są paskudne :-( Ech, życie... I jeszcze muszę jej kieckę na ślub kuzynki Marcina skołować! Chłopaki to jednak mają łatwiej - jeden garniak i już ;-) A tu suknia za suknią!
No i tyle było chyba ze spania. Kwadrans minął...