hej dziewczyny
padam na pysk- dosłownie i w przenośni- niby nic się takiego nie wydarzyło ale....
- synek odrabiał lekcje- miał do napisana 3 zdania- zajęło mu to z 4-5h , co dwie minutki przychodząc do mnie z coraz głupszym zdaniem, w którym było tysiące błędów
a ja się gotowałam- kolejny weekend zniszczony przez jego lekcje
próbowałam po południu uśpić hanię na tarasie i zrobić obiad ale gnida co 5 min się budziła- ta nie śpi, ten wrzeszczy, że głodny- nie mam rozliczonej inwentaryzacji za 2009 r- księgowa mnie zabije a ta spi jak mysz pod miotłą, michał bujał wózek to chociaż odgrzałam obiad- zrobiłam wczoraj
kąpiel- jeden w wannie, druga w wanience- ten podaj ręcznik, wytrzyj oczy, muszę trzymać małą- ten jęczy; misiek lał gorącą wodę z prysznica, za dużo światła włączyłam i kąpałam miśkę pod mega lampą- bardzo jej się podobała, bo ma dużo świecidełek ale mi pot po nosie kapał,
- po kąpieli mała wrzeszczała, bo zaczęłam ją kąpać, po tym jak miśiek obudził ją po powrocie z dworu, więc jak ją ubrałam to włączyło jej się marudzenie, zapewne też jej już gorąco pod tą lampą zrobiło, poza tym była chyba już głodna- ona leży i marudzi- grzeję jej mleko, on oczywiście w tej samej chwili już mdleje z głodu- więc równoczesnie robię mu kolecję
- teraz ta zasnęła, a tem bez przerwy woła z góry mama- zapewne jakaś kolejna błachostka, ale ja muszę w ciągu sekundy się stawić, Q- już ma tego dość
- brzuszek go boli- to jego wersja, moja zaraz mnie trafi szlag, za chwilę zawoła, że chce pić- boże .....
mam nadzieję, że do środy chmura pyłu zniknie, bo oszaleje
zaraz padnę, a powinnam skończyć te papiery....
jutro rano muszę wstać ok 6 - chyba na czworakach
dziewczyny jak będziecie chciały mieć więcej dzieci to pożyczę wam swoje- jako środek antykoncepcyjny- albo wpadniecie na wesoły weekend z rodzinką