Ja jestem staroswiecka i chcialabym,zeby najpierw byl slub....nacieszenie sie soba i poczecie tego owocka milosci najlepiej w zaplanowanym razem czasie...ale niestety zycie zanim nas ze soba zlaczylo...napisalo zupelnie inne scenariusze..i choc teraz mam troche problemow ot chocby z chrztem(ze nie jestesmy po slubie a i tak jak wezmiemy to tylko cywilny bo moj P juz koscielny kiedys bral...;(..) to powiem Wam,ze w zyciu z nikim ( a starawa juz jestem;p) nie bylam bardziej szczesliwa....i moj P. to samo ( tak przynajmniej twierdzi)Hihi, a my jacyś staroświeccy jesteśmy- zamieszkaliśmy razem dopiero po ślubie. A pół roku potem zaszłam w ciążę. No i jak bez ślubu na dziecko bym się nie zdecydowała, po prostu bym się bała. Nie potępiam nikogo zeby nie było bo sama jestem"panienskim dzieckiem"
Ale ja tam lubię mieć wszystko formalnie pozałatwiane. Zresztą moj A też
rozmawialismy o tym nie raz nie dwa i wyszlo nam czarno na bialym,ze tenze szczesliwy zwiazek zbudowany na zyciowych porazkach( moj P. dobiega 40tki) jest wlasnie dlatego taki szczesliwy,ze doceniamy to co mamy i staramy sie co dzien pielegnowac ten zwiazek niczym jakas delikatna ,piekna rosline.....
o rany ale sie rozpisalam.....chodzi mi o to,ze moglabym zalowac,ze nie slub najpierw...ale ten 'zal' nic nie zmieni wiec po co zalowac....;P pozdrawiam wszystkie Zony swoich mezow;P