reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Grudzień 2009

Co do smutnego tematu z wczoraj to wspolczuje wszystkim mamom ktore musialy to przejsc:((( MOja mama tez to niestety przerobila bo mialabym braciszka starszego o rok i w sumie cale moje zycie wiedzialam ze zmarl po urodzeniu i tyle nigdy nie rozwijala moja mama tego tematu az jak dostalam nadcisnienia to ona ciagle do mnie dzwonila jakie mam cisnienie i ciagle sie martwila chociaz ja uspokajalam i nie rozumialam co ona sie tak stresuje a jak sie okazalo to ona stracila mojego brata przez zatrucie ciazowe on byl zdrowy i cala ciaza przebiegala super a jak mama dostala nadcisnienia to to zbagatelizowali wygonili ja do domu to byly inne czasy i bardzo zle sie poczula i juz bylo za pozno:((( Nawet teraz nie chciala mi o tym opowiadac widzialam bol w jej oczach straszne to bylo i nawet sobie nie wyobrazam co moze czuc kobieta wiedzac ze jej dziecko jest zdrowe i wszystko jest ok a przez glupote lekarzy ktorzy olali sprawe stracila swojego skarba az mi sie ryczec chce i nie moge o tym myslec bo od razu w glowie pytanie czemu nie moglo inaczej to sie skonczyc i jak do tego moglo dojsc:/

ja jak czytam to co piszecie to placze do monitora.....tez sie balam o siebie bo w 7 mcu bylam z podejrzeniem zatrucia ale nie wiedzialam ze to az takie powazne komplikacje niesie za soba do tego 2 tyg przenoszona ciaza i zielone wody... skutki sa tragiczne...
u mnie w rodzinie genetycznie dziecko kazdemu umieralo.... balam sie.... moja babcia stracila 3 dzieci.... pierwsze dziecko urodzila i bylo ok a drugie juz urodzilo sie martwe.... pozniej juz miala 8 dzieci i zaszla znow w ciaze i byly blizniaki.... jeden byl chory na zapalenie pluc... i zdrowy umarl szybciej a ten chory tydzien pozniej... pozniej babci dzieci jak to byly ciotki to poronily lub martwe sie rodzily.... a wujkowie tez cos musieli miec w genach bo kazdemu jednemu zmarlo dziecko.... a teraz w moim pokoleniu wnukow tez umieraja dzieci albo nie moga zajsc w ciaze kuzynki.... male fatum jest... jedynie moja amam sie uchronila bo nas wszystckich urodzila...z bratem jestesmy rok po roku choc u brata juz bylo zagrozenie zycia i w 7 mcu musial sie urodzic.....
 
reklama
Ja już nic na temat swojego porodu nie napiszę, i po wnikliwym studiowaniu materiałów zgromadzonych o zamartwicy dziękuję każdego razu, że Michał jest w 100% zdrowy bo wiem czym się to mogło skończyć. Nawet na forum baby-boom można znaleźć osoby które mają dzieci urodzone w zamartwicy i bardzo im współczuję bo to straszna tragedia jest. Ja bym w życiu nie podejrzewała, że Nas coś takiego spotka i bardzo jestem rada z tego powodu, że Nam udało się wyjść z tego obronną ręką. O zdrowiu i życiu Michasia zaważyły godziny dosłownie i dobra opieka jaka mnie objęto, w innym razie ......

To już nawet nie piszę.
 
ja jak czytam to co piszecie to placze do monitora.....tez sie balam o siebie bo w 7 mcu bylam z podejrzeniem zatrucia ale nie wiedzialam ze to az takie powazne komplikacje niesie za soba do tego 2 tyg przenoszona ciaza i zielone wody... skutki sa tragiczne...
u mnie w rodzinie genetycznie dziecko kazdemu umieralo.... balam sie.... moja babcia stracila 3 dzieci.... pierwsze dziecko urodzila i bylo ok a drugie juz urodzilo sie martwe.... pozniej juz miala 8 dzieci i zaszla znow w ciaze i byly blizniaki.... jeden byl chory na zapalenie pluc... i zdrowy umarl szybciej a ten chory tydzien pozniej... pozniej babci dzieci jak to byly ciotki to poronily lub martwe sie rodzily.... a wujkowie tez cos musieli miec w genach bo kazdemu jednemu zmarlo dziecko.... a teraz w moim pokoleniu wnukow tez umieraja dzieci albo nie moga zajsc w ciaze kuzynki.... male fatum jest... jedynie moja amam sie uchronila bo nas wszystckich urodzila...z bratem jestesmy rok po roku choc u brata juz bylo zagrozenie zycia i w 7 mcu musial sie urodzic.....
co do tematu o poronieniach to widzę, że na prawdę wielu z nas to dotyczy a kiedy to się dzieje wydaje sie, że TYLKO nas to spotyka i zadajemy sobie pytanie DLACZEGO??? ehhh....i u mnie w rodzinie jest kilka Aniołków....Moja mama też poroniła kiedy miałam 3 latka, teraz mam i brata i siostre jeszcze do kompletu:) Ja również byłam już w ciąży 3 lata temu, ale poroniłam w 12 tyg ciąży...nie da się opsiać tego co się wtedy czuje! :( ale jakoś wylizałam się z tego i teraz cieszę się każdą chwilą spędzaną z Julką! a jak minął 12 tydzień ciąży z nia to odetchnęłam z ulgą choć i tak byłam ostrożna! moja kuzynka również straciła swoją pierwszą ciążę -zaraz po mnie, a teraz ma już rocznego synka:) trzeba żyć dalej i kochać z całego serca te Maleństwa, które mamy a te, które odeszły niech będą w naszej pamięci...
 
Wczoraj przeżyłam chwile grozy, dosłownie , mały wytrącił mi kapsułkę po witaminie D :-(jak mu podawałam, wpadła mu do buzi ale Bogu dzięki przylepiła się do języka i nie połknął :-( Boziu jak płakał a ja razem z Nim , a trzęsłam się jeszcze na długo potem :( czuję się jak wyrodna matka :(
Od dziś na łyżeczce będę podawać witaminy, nie chcę losu kusić bo mi się normalnie na samą myśl ręce trzęsą :(
nessi ja raz przycięłam małemu paluszek jak obcinalam mu paznokcie u rączki boże jak plakał a mi było trak strasznie przykro że mu taką krzywdę zrobiłam mężowi też się raz zdarzyło i od tej pory już nie obcina raz też jak przewijałam go to mu chyba ścislam jąderko bo krzyk był nieziemski także jak ktoś tu jest wyrodną matka to raczej ja
teraz uważam i obchodze si e z malym jak z jajkiem
 
ja sie dzisiaj 2h kłóciłam z Bartkiem rano..
bo zachcialo mu sie wspominac nasze byłe związki..o_O
skonczylo sie na tym ze az mi łezki poleciały...
tydzien przed ślubem mnie tak dosadził..
zaczal wypytywac o to jak było ile razy z kim i po co..
próbowałam zamknąć temat mówiąc ze nie pamietam juz.. bo to sie dla mnie przestalo liczyc..
za to on sie rozmarzył.. jak to było w wojsku gdy poszedl na impreze i zaliczył jakąś tam panienke..
a ze juz we mnie sie gotowało..to podsumowałam to ze nie ma sie czym chwalic ze dorwał jakąs koszarówe czy kij wie kogo..
to mi odpalil ..
'moze i cycki miała małe ale za to była ciaśniejsza niż Ty'..
jakbym w pysk dostała..

sorry ze tu takie cos pisze ale jako tako sie pewnie nie spotkamy to łatwiej wylać takie cos tu .. niz komuś innemu..

nie odzywam się do dziada jednego..
i w poszanowaniu mam jego przeprosiny..

nie dosc ze raz juz jego kuzyn przyszedl do nas i tak sie rozpedzil ze powiedzial tekst
'Ty Bartek a wiesz ze ta Wiola jest w ciazy? ta co sę z nią zabawiałeś na moim weselu'..
i durnowacie na mnie popatrzal..

nastepnie jacys znajomi rodzicow bartka mi kiedys wypalili ze musze poznac ich córke ..
po czym dodali ze ich córka i Bartek kiedys ze sobą cos tam krecili..-o tym wiedzialam..
no to im odpalilam ..
'Bartek mi to mowil tak samo jak i to ze jak z nią zerwał to trzy miesiace pozniej zaszła w ciążę' :-D
ta mina wynagrodzila mi to ze chcieli mi dowalic a w gruncie rzeczy to ja im dosadzilam :-D


no ale moze was to zdziwi..zaczelam sie zastanawiac czy chce tego slubu..
nie od dzis sie zastanawiam..
wiedzialam od zawsze ile mial 'zaliczonych' panienek, ale dzisiaj to mnie wmurowal w ziemie..
na sam koniec skwitowalam go tylko ze musi mu nadal na niej zalezec skoro tak dokladnie ją pamieta.. bo nawet nie wie kiedy dokladnie zmajstrowalismy Majke..
to uciekl do garazu..;/

niezły Kogucik z tego Twojego Pana....jak bym mu w pysk strzeliła to by mu się odechciało wspominek! ;-) rozumiem pogadać o byłych...u mnie ja np. nie mam bogatego dorobku, mój K był moim drugim facetem , za to on miał lasek na pęczki i jest 6 lat starszy ode mnie więc temat "zaliczeń" już mamy omówiony ale nie wracamy do tego nigdy i na pewno nigdy mnie nie porównywał a jeśli już to tylko stawiał w lepszym świetle! Twój facet albo na prawdę jest bardzo niedojrzały jeszcze, albo nie wiem....ale szacunku do Ciebie to ja nie widzę w ogóle a bez tego to nie da się żyć w udanym związku! i też uważam, że lepiej przemyśleć dwa razy kwestię slubu niż potem załować i cale zycie sie meczyc albo sie rozwodzić!.....Ja ze swoim jestem ponad 5 lat i jak slubu nie bylo tak nie ma, dopiero teraz myslimy o tym powaznie i moze za rok sie uda, tez mialam pelno wahan i watpliwosci ale juz po tylu latach znam go bardzo dobrze i mimo klotni wiem ze mnie kocha i szanuje i nasza coreczke tez i zlego slowa nie powie na mnie! ....więc nie daj się KOBIETO, szanuj siebie a jesli Twoj facet mysli ze to ze wezmiecie slub i bedziesz jego wlasnoscia a on bedzie mogl robic co chce to sie chyba grubo myli bo nie na tym dojrzaly zwiazek polega! 3maj sie!!!!:*
 
nessi ja raz przycięłam małemu paluszek jak obcinalam mu paznokcie u rączki boże jak plakał a mi było trak strasznie przykro że mu taką krzywdę zrobiłam mężowi też się raz zdarzyło i od tej pory już nie obcina raz też jak przewijałam go to mu chyba ścislam jąderko bo krzyk był nieziemski także jak ktoś tu jest wyrodną matka to raczej ja
teraz uważam i obchodze si e z malym jak z jajkiem

Hehe, mi się przewijak zsunął z oparcia łóżeczka na łóżeczko razem z dzieckiem, hihihi , dwukrotnie! :D Pierwszy raz jak mały miał tydzień, a drugi raz parę dni temu :D Co śmieszniejsze mały nawet się na nim nie przesunął tylko tak leżał przechylony głową w dół, ja krzyknęłam przerażona i tak sie biedactwo przestraszyło mojego krzyku, że płakało przez 10 minut ;-)))) Mój mąż powiedział, że robie "crash testy" dziecka ;P

Mojej mamie mój brat w wieku miesiąca wypadł z wózka ;) Teraz się śmiejemy, że przez to taki pokręcony jest :D

Wszystko dobre, co się dobrze kończy!
 
Ostatnia edycja:
nessi ja raz przycięłam małemu paluszek jak obcinalam mu paznokcie u rączki boże jak plakał a mi było trak strasznie przykro że mu taką krzywdę zrobiłam mężowi też się raz zdarzyło i od tej pory już nie obcina raz też jak przewijałam go to mu chyba ścislam jąderko bo krzyk był nieziemski także jak ktoś tu jest wyrodną matka to raczej ja
teraz uważam i obchodze si e z malym jak z jajkiem
wydaje mi się, że mimo wielu starań i nie wiadomo jakiej uwagi to i tak nie raz nie da się uniknąć drobnych wypadków, któe i tak przyprawiają nas o zawał serca! Dobrze Nessi, że to się tak skończyło, ale wiem,ile strachu się najadłas! Ola10 ja też miałam wypadek z obcinaniem paznokci, ale u stópek! chciałam spróbowac obcinaczkami i jakieś takie głupie są, że zamiast paznokcia to chwyciłam opuszek i ucięłam! Booooże ile krwi leciało....a mała tylko raz zająknęła a ja się tam trzęsłam nad nią, żeby tą krew zatamować! owinełam w koncu paluszek gazikiem, wsadziłam jakoś w skarpetkę a i tak po pwnmy czasie krew się pojawiła na skarpetce aż w koncu przestało lecieć! teraz u nog chyba obetne jak juz beda na prawde dlugie a u rak to czesciej też K obcina bo ja się boję! ;-)
 
wydaje mi się, że mimo wielu starań i nie wiadomo jakiej uwagi to i tak nie raz nie da się uniknąć drobnych wypadków, któe i tak przyprawiają nas o zawał serca! Dobrze Nessi, że to się tak skończyło, ale wiem,ile strachu się najadłas! Ola10 ja też miałam wypadek z obcinaniem paznokci, ale u stópek! chciałam spróbowac obcinaczkami i jakieś takie głupie są, że zamiast paznokcia to chwyciłam opuszek i ucięłam! Booooże ile krwi leciało....a mała tylko raz zająknęła a ja się tam trzęsłam nad nią, żeby tą krew zatamować! owinełam w koncu paluszek gazikiem, wsadziłam jakoś w skarpetkę a i tak po pwnmy czasie krew się pojawiła na skarpetce aż w koncu przestało lecieć! teraz u nog chyba obetne jak juz beda na prawde dlugie a u rak to czesciej też K obcina bo ja się boję! ;-)

Oj u nóg to prawdziwa sztuka jest, ja tylko obcinam duży palec i to raz na pare tygodni jak już jest taki długi ze wystaje ;D Masakra ;)
 
reklama
Tego bólu nie da się opisać....:-:)-( wiadomo, że kolejnośc zycia nie może byc taka , ze rodzice swoje dzieci chowają:-(
a co do wątków z aniołkami, to kiedys zagladałam, teraz już nie, bo zawsze płaczę:-(
Ale powiem Wam, że sobie tłumaczę, że może to dobrze, że Bóg zabrał mojego Kubusia, na smykach odwiedzam blog takiej Madzi, która w 26 tyg ciązy się urodziła....teraz ma 4 lata i każdy dzień jest duzym przejściem dla niej i jej rodziców, codzienna walka, rehabilitacja i poczucie, że to dziecko nigdy nie będzie samodzielne i nigdy nie będzie mogła normalnie żyć:-:)-( Może czasami matka natura wie lepiej od nas....

Nawet nie probuje sobie wyobrazac co wtedy czulas :-(
 
Do góry