pierwsza noc bez Fenoterolu - dreszcze, ból w krzyżach promieniujący na pośladki, nieregularne skurcze i kołatanie serca. nad ranem puściły i skurcze i serce się uspokoiło, ciśnienie spadło na 130/80, krzyże nie bolą za to nie mogę usiedzieć na tyłku.
no i strasznie boli mnie podbrzusze, jak na okres, łyknęłam no-spę to trochę puściło.
O jejku, a ja mam takie cos wlasnie po fenoterolu... w nocy nie moge spac bo sie trzese mimo ze biore na nadcisnienie cos tam. Nie moge sie doczekac kiedy juz odstawie to paskudztwo... Dziwne, bo cisnienie po tym leku mam idealne - 120/80 a tak sie podle czuje. Pewnie nie moje - u mnie norma to 90/60 i wtedy dopiero jestem pelna energii.
Jutro sie okaze czy odstawiamy czy jeszcze ciagniemy z tydzien. Ale spuchlam na maxa - od kilku dni wygladam i czuje sie jak balonik, myje twarz - nie moja, rece jak te z reklamy playa i cos mysle, ze z tydzien moze pociagne, choc marzy mi sie dwa mimo, ze nie spie i czuje sie co najmniej dziwnie. Od poczatku mialam przeczucie, ze bedzie wczesniej, ale nie az tak..., termin na 11 gr a ja mialam nadzieje na 1.12. Zobaczymy.
Wiktorek codziennie przytula sie do lozeczka i nie moze sie doczekac rodzenstwa. Zdenerwowala mnie jego wychowawczyni na zebraniu w szkole, dobrze ze mnie tam nie bylo. Stwierdzila, ze Wiktor ma taki charakter, ze moze sie poczuc odepchniety i sie wykoleic, zebysmy to wzieli pod uwage. Jak ja nienawidze takich przestrog. Wiem, ze mam troche nietypowe dziecko, ale gdybym miala takie podejscie, na pewno dawno by sie wykoleil. Wierze, ze bedzie wlasnie odwrotnie.
I jeszcze jednym sie podziele, jeszcze mnie to nie spotkalo... Dzwonila moja mama i pytala jak tam i co tam , no i na koniec - jakie imie wymysliliscie. Mowie, jeszcze nie wiem. (Postanowilismy do konca nikomu nie mowic, to zbyt denerwujace). A ona - Musi miec zwiazek z tradycja rodzinna, dziadek mial Augustyn i poza tym byl taki bardzo madry swiety... Moja mama mnie nie denerwuje nigdy, wiec bylo mi wesolo, ze nagle walnela z ta tradycja. A dziadek Augustyn juz do tych madrych wcale nie nalezl...)))Ciekawe, czy sie wszyscy obraza, bo mamy zamiar dac zupelnie nietradycyjnie...

A! I jeszcze drugi porod moze trwac bardzo szybko- nawet pol godziny!. No to nie zdaze dojechac do najblizszego szpitala...

. Nie na darmo snilo mi sie ze urodzilam w aucie))).Tylko ze umowilismy sie z mezem tak, ze mam pierwsze skurcze, dzwonie do niego, on pedzi do domu i jedziemy. Caly proces moze trwac najmniej 3 godziny.
Ciekawe jak to bedzie...
i kto bedzie z nas nastepny...)))