Mam ciagly bol w prawym podzebrzu promieniujacy na prawy bok i plecy. To naprawde bardzo boli. Typowy bol watrobowy. Skora na wysokosci zeber po prawej stronie jest az zdretwiala i nie mam tam czuci

. Jest tak od 4 dni. Jedynie jak stoje bol mija.Nie spalam juz od 4 nocy. Tzn przesypiam po 30min i sie budze na kolejna godzine. Krece sie , wstaje, siadam, usne znow na 30 min i tak w kolko. Sadzilam ,ze to ucisk macicy na watrobe. W koncu jest juz taki duzy ,ze to mozliwe.
Niestey od dwoch dni doszedl swad skory. Niby w cholestazie swedza stopy i dlonie. Mnie swedzi caly brzuch, piersi, wewnetrzna strona ud, dekold i pod pachami.
Mozliwe ,ze to rozciaganie sie skory a ja jedynie panikuje (choc do panikar nie naleze). Wczoraj dopadl mnie taki bol wieczorem ,ze zadzwonilam do lekarza zeby mi powiedzial czy jest cos co moge wziasc (oczywiscie paracetamol , ktory nie pomogl). Kazal mi rano przyjechac do szpitala zeby zrobic testy watrobowe.
Mysle,ze jest to bardziej WYKLUCZENIE cholestazy niz jej podejrzenie.
Z tym ,ze jesli to ucisk na watrobe to jak ja zniose kolejne 3 tyg bez spania

.
Wolalabym jednak to niz ta cholestaze. Oczywiscie juz sie glupot naczytalam w internecie ,ze dziecko moze umrzec nawet w 36 tygodniu jesli sie ma to schorzenie.
Aj - lepiej jade i wyjasnie co jest co a nie sie bede stresowala.