ostatnio mam fazę na pomidory malinowe, ale jem w sumie wszystko. Marchewki z domowym hummusem lub robię sok marchewkowy, smoothie (szpinak bio, kiwi, banan, mleko roślinne), sałatki (w tym tygodniu był szpinak/papryka/mango/pieczony batat/tofu wędzone - z sosem orzechowym). Zupy to świetny sposób żeby przemycić dużo warzyw (wczoraj zrobiłam botwinkę na mleku kokosowym, a w środku oprócz 2 pęczków botwinki jest dużo marchewki, pietruszki, ziemniak, pęczek koperku i biała fasolka). Jem też sporo awokado na kanapkach, ostatnio ogórki małosolne, gdzie się da sypię natką pietruszki. Piekę też warzywa (na jeden obiad w tym tyg była pieczona cukinia, papryka, ziemniaczki, halloumi, roślinne kąski z biedronki, świeży pomidor). Duszony jarmuż jest pyszny.
Marzy mi się zrobić teraz w weekend sałatkę z kaszą bulgur, natką, miętą, ogórkiem i bobem (super jest ten mrożony z biedronki).
Jem też oczywiście mniej „warzywnie” - mama mi dzisiaj przywozi kluski leniwe, bo mam straszną ochotę