Hej kobietki. Mama pojechała, mąż wrócił, mała wymiana
trochę Was nadrobiłam, poczytałam, wszystkiego nie dam rady bo zasuwacie strasznie
Co do szczepionek ja szczepiłam synka zawsze i nigdy żadnych powikłań nie było. Ile mam tyle opinii, każdego prywatna decyzja do której ma prawo.
Jeżeli chodzi o nacięcie krocza, myślę, że zależy od szpitala, ale ogólnie na pewno jest rzadziej stosowane niż kiedyś, ja byłam nacinana, ale dosłownie odrobinę, nie bolało mnie to, nawet nie wiem kiedy mnie nacięli, szczerze mówiąc, szycie też nie bolało, szwy się same rozpuściły i jakoś się przeżyło ten okres, jak to połóg, wiadomo..
Co do pomocy nad dzieckiem, ja na nikogo nie liczę, mieszkamy tu sami i jesteśmy zdani na siebie, z synem też tak było, raczej nigdy do nikogo go nie podrzucałam, zawsze był z nami, czy coś trzeba było załatwić czy nie, nie było go z kim zostawić i wszędzie zabieraliśmy go ze sobą, teraz dlatego jest taka mała przylepka pewnie
z drugim dzieckiem pewnie będzie podobnie, mąż na początek będzie miał dużo wolnego więc wspólnymi siłami damy radę
I szczerze wolę tak niż mam słuchać tysiąca "dobrych rad" od "mądrzejszych"
Problem jest tylko z kim zostawić syna jak będę rodzić, bo mąż chce być ze mną, ale moja mama deklarowała się, że przyjedzie żeby z nim posiedzieć- ma godzinę jazdy do nas- więc liczę na nią tym razem, a jeśli nie to coś wymyślimy..
Dzisiaj byłam u nas w szpitalu spytać czy mają jakąś listę wyprawkową i okazało się, że nie mają, no nic mam jeszcze listę z poprzedniego porodu więc chętnie z niej skorzystam.. słyszałam na oddziale serduszka bijące na ktg, jak fajnie
ale jak weszłam koło porodówki jakoś zaczęłam się bać, niepodobne do mnie, ale jakoś tak mimowolnie, chyba hormony