Mam 29 lat, mąż 26. Staramy się od września ubiegłego roku (z czego 2 miesiące odpuściliśmy). Jeśli to ma znaczenie, jestem w remisji przewlekłej choroby nerek, z której bujałam się całe dzieciństwo (nefrolog i ginekolog dali mi zielone światło do starań).
Dlaczego myślę, że mogę stracić szansę na ciąże? Dlatego, że jestem nienormalną, nieracjonalną panikarą, a (uwaga, po tym fragmencie przestaniecie mnie uważać za rozsądną) jasnowidzka, którą poznałam przy okazji wolontariatu na rzecz szukania osób zaginionych, powiedziała mi od serca, że powinnam się wziąć za starania, bo później mogą być problemy i któreś z nas nie będzie mogło. Trochę wierząc, trochę nie wzięłam się za starania, żeby nie ryzykować brakiem dziecka. No i cóż, problemy z zajściem w ciąże dają mi do myślenia, że coś może jest na rzeczy.
Jak już się pośmiejecie z ciemnej idiotki, to powiedzcie mi, czy podwyższony cholesterol całkowity i wystrzelone w kosmos triglicerydy u starego mogą mieć jakiś wpływ na starania? Dobra wiadomość jest taka, że bierzemy się za jego zdrowie i w końcu diagnostykę.