Wczoraj byłam u koleżanki, Dunki, pracującej w szpitalu psychiatrycznym (dyplomowana pielęgniarka ze specjalizacją w psychiatrii). Powiedziałam jej o Twoim przypadku. Powiedziała , że -po pierwsze, stan eksa NIE BĘDZIE SIĘ POPRAWIAŁ BEZ LECZENIA, wybij to sobie z głowy, to tylko Twoje pobożne życzenia . Taki człowiek, by NORMALNIE funkcjonować, MUSI się leczyć- koniec, kropka. A o Tobie powiedziała, że jesteś tak samo "współuzależniona", jak żona alkoholika czy narkomana i tak samo powinnaś podjąć terapię, bo nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo szkodzisz sobie i dziecku. Dodała jeszcze, że w Danii to może nie, najpierw służby socjalne sporóbowałyby coś zrobić, właśnie posłac Cię na terapię, eksowi nakazać leczenie. W Norwegii to dziecko dawno by ci odebrano, ze względu na niezapewnienie mu odpowiednich warunków i narażanie na przebywanie w patologicznym środowisku.
Zdaj sobie wreszcie sprawę z tego, że to, co robisz, to patologia. I to TY wymagasz pomocy , by z tego się wyrwać, bo sama bronisz się rękami i nogami i uważasz, że sytuacja w jakiej tkwisz, jest NORMALNA. Nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie, w imię czego chcesz iść do pracy, utrzymywać siebie, dziecko, gosposię I EKSA. Naprawdę wszystko postawiłaś na jedna kartę w imię jakichś pieniędzy, które on ci odda, albo i nie? Czy "chcesz mu pomagać", poświęcając siebie i dziecko, kiedy on palcem nie kiwnie, by podjąć leczenie i unormować swoją sytuację.
Można sobie zadać pytanie- jakiego "haka" ma ten człowiek na ciebie, że tak przy nim tkwisz, skoro nawet nie jest już Twoim partnerem (gdybys chciała ratować rodzine, to bym jeszcze rozumiała, ale tak , jak jest teraz, to widzę, że tylko o ten jakiś dług , który on ci niby spłaca, a ty mu go odrabiasz, chodzi ). Naprawdę te pieniądze znaczą dla ciebie aż tyle, że jesteś w stanie poświęcić dobro dziecka ???
Podtrzymuję to o ZWIĄZKACH- doskonale zdaję sobie sprawę, że już "parą" nie jesteście. Sześcioletnie dziecko już niekoniecznie musi, zwłaszcza, gdy mieszkacie pod jednym dachem i prowadzicie wspólne gospodarstwo . W sprawy sypialni sześciolatek czy to w normalnej rodzinie, czy "w separacji" nie wnika i nie powinien. Przyszło ci to do głowy? To, że ty twierdzisz, ze to eks, dla córki nic nie zmienia. To jest jej tatuś, mieszkacie razem, dla niej jesteście wciąż rodziną. Wszystkim tu zarzucasz czytanie bez zrozumienia, a, jak widac, jest dokładnie odwrotnie. Z jedną różnicą- TY NIE CHCESZ zrozumieć.
Kurczowo trzymasz się tego sposobu życia i nie dopuszczasz do siebie nawet myśli, że mogłabyś się wyrwać, uwolnic. A moze to dobry sposób na tłumaczenie sobie swojego "nieogarnięcia"- "wszystko przez niego" . Jeszcze raz , bo byc może "przegapiłaś" : W IMIĘ CZEGO chcesz iść do pracy, opłacać gosposię i utrzymywać eksa? Nie prościej iśc do pracy , opłacać gosposię i utrzymywać siebie i dziecko? MUSISZ ZDAC SOBIE WRESZCIE SPRAWĘ , że swoim postępowaniem KRZYWDZISZ DZIECKO. W IMIĘ CZEGO ???? Zadałas sobie kiedyś to pytanie? Jakie masz priorytety, co jest dla ciebie najwazniejsze? Pisałaś wcześniej, że musisz zadbac o przyszłość córki, odłożyć na jej studia itp.
Uważasz, że "pomagając" eksowi, uda ci się to osiągnąć? Guzik prawda. Bedziesz się tylko pogrążac, aż w koncu sama popadniesz w depresję, nie będąc w stanie ogarnąć wszystkiego. Jak już pisałam, jesteś dorosła, nikt cię nie zmusi do zmiany postepowania. Ale dziecka szkoda. Jak widac- wszystkim wokół, wszystkim "postronnym", oprócz ciebie, "odpowiedzialna mamusiu" . W swoich postach przedstawiasz taki obraz, że wszystko kręci się wokół eksa, wszystko podporządkowane jest jemu i jego potrzebom. To, że on nie będzie się leczył, jest oczywiste- nie ma do tego motywacji. Po co , gdy jesteś ty, która, w razie czego, zaopiekuje się, wypierze brudną bieliznę i pościel, podstawi obiadek pod nos i zrobi rano kanapki ...Gosposia- niewolnica 24/7 , za free. Jemu tak dobrze, PO CO ma to zmieniać? Zero obowiązków, zero odpowiedzialności i obsługiwany "on hand and feet" . Tylko mu pogratulować- umiał się facet w życiu ustawić. W przeciwieństwie do ciebie- PONOĆ zdrowej