reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

czy ze mną jest coś nie tak?

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Idz sobie z tad prosze cie :-Dtak sie sklada ze w angli jestem na stale juz jakies 15 lat znam caly system na wylot jak bedziesz tutaj tyle lat co ja to mozesz cokolwiek mowic na temat tego kraju wiesz ale tak jak sobie ciebie czytam to moze ty jestes chora psychicznie a nie twoj chlop:-D
 
reklama
Tak znasz, że nie wiesz ile chleb kosztuje :-) Sama sobie idź, to mój wątek :-D:-D:-D
 
Wczoraj byłam u koleżanki, Dunki, pracującej w szpitalu psychiatrycznym (dyplomowana pielęgniarka ze specjalizacją w psychiatrii). Powiedziałam jej o Twoim przypadku. Powiedziała , że -po pierwsze, stan eksa NIE BĘDZIE SIĘ POPRAWIAŁ BEZ LECZENIA, wybij to sobie z głowy, to tylko Twoje pobożne życzenia . Taki człowiek, by NORMALNIE funkcjonować, MUSI się leczyć- koniec, kropka. A o Tobie powiedziała, że jesteś tak samo "współuzależniona", jak żona alkoholika czy narkomana i tak samo powinnaś podjąć terapię, bo nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo szkodzisz sobie i dziecku. Dodała jeszcze, że w Danii to może nie, najpierw służby socjalne sporóbowałyby coś zrobić, właśnie posłac Cię na terapię, eksowi nakazać leczenie. W Norwegii to dziecko dawno by ci odebrano, ze względu na niezapewnienie mu odpowiednich warunków i narażanie na przebywanie w patologicznym środowisku.

Zdaj sobie wreszcie sprawę z tego, że to, co robisz, to patologia. I to TY wymagasz pomocy , by z tego się wyrwać, bo sama bronisz się rękami i nogami i uważasz, że sytuacja w jakiej tkwisz, jest NORMALNA. Nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie, w imię czego chcesz iść do pracy, utrzymywać siebie, dziecko, gosposię I EKSA. Naprawdę wszystko postawiłaś na jedna kartę w imię jakichś pieniędzy, które on ci odda, albo i nie? Czy "chcesz mu pomagać", poświęcając siebie i dziecko, kiedy on palcem nie kiwnie, by podjąć leczenie i unormować swoją sytuację.

Można sobie zadać pytanie- jakiego "haka" ma ten człowiek na ciebie, że tak przy nim tkwisz, skoro nawet nie jest już Twoim partnerem (gdybys chciała ratować rodzine, to bym jeszcze rozumiała, ale tak , jak jest teraz, to widzę, że tylko o ten jakiś dług , który on ci niby spłaca, a ty mu go odrabiasz, chodzi ). Naprawdę te pieniądze znaczą dla ciebie aż tyle, że jesteś w stanie poświęcić dobro dziecka ???

Podtrzymuję to o ZWIĄZKACH- doskonale zdaję sobie sprawę, że już "parą" nie jesteście. Sześcioletnie dziecko już niekoniecznie musi, zwłaszcza, gdy mieszkacie pod jednym dachem i prowadzicie wspólne gospodarstwo . W sprawy sypialni sześciolatek czy to w normalnej rodzinie, czy "w separacji" nie wnika i nie powinien. Przyszło ci to do głowy? To, że ty twierdzisz, ze to eks, dla córki nic nie zmienia. To jest jej tatuś, mieszkacie razem, dla niej jesteście wciąż rodziną. Wszystkim tu zarzucasz czytanie bez zrozumienia, a, jak widac, jest dokładnie odwrotnie. Z jedną różnicą- TY NIE CHCESZ zrozumieć.

Kurczowo trzymasz się tego sposobu życia i nie dopuszczasz do siebie nawet myśli, że mogłabyś się wyrwać, uwolnic. A moze to dobry sposób na tłumaczenie sobie swojego "nieogarnięcia"- "wszystko przez niego" . Jeszcze raz , bo byc może "przegapiłaś" : W IMIĘ CZEGO chcesz iść do pracy, opłacać gosposię i utrzymywać eksa? Nie prościej iśc do pracy , opłacać gosposię i utrzymywać siebie i dziecko? MUSISZ ZDAC SOBIE WRESZCIE SPRAWĘ , że swoim postępowaniem KRZYWDZISZ DZIECKO. W IMIĘ CZEGO ???? Zadałas sobie kiedyś to pytanie? Jakie masz priorytety, co jest dla ciebie najwazniejsze? Pisałaś wcześniej, że musisz zadbac o przyszłość córki, odłożyć na jej studia itp.

Uważasz, że "pomagając" eksowi, uda ci się to osiągnąć? Guzik prawda. Bedziesz się tylko pogrążac, aż w koncu sama popadniesz w depresję, nie będąc w stanie ogarnąć wszystkiego. Jak już pisałam, jesteś dorosła, nikt cię nie zmusi do zmiany postepowania. Ale dziecka szkoda. Jak widac- wszystkim wokół, wszystkim "postronnym", oprócz ciebie, "odpowiedzialna mamusiu" . W swoich postach przedstawiasz taki obraz, że wszystko kręci się wokół eksa, wszystko podporządkowane jest jemu i jego potrzebom. To, że on nie będzie się leczył, jest oczywiste- nie ma do tego motywacji. Po co , gdy jesteś ty, która, w razie czego, zaopiekuje się, wypierze brudną bieliznę i pościel, podstawi obiadek pod nos i zrobi rano kanapki ...Gosposia- niewolnica 24/7 , za free. Jemu tak dobrze, PO CO ma to zmieniać? Zero obowiązków, zero odpowiedzialności i obsługiwany "on hand and feet" . Tylko mu pogratulować- umiał się facet w życiu ustawić. W przeciwieństwie do ciebie- PONOĆ zdrowej
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Przepraszam za formę tego posta- malo czytelną... :(((( Muszę zresetować kompa-edytor tekstu mi się zbuntował i nie uznaje takich "fanaberii" jak spacje itp ;)
 
Powiedz tej swojej znajomej, że opieka społeczna wie o mojej sytuacji, nie są zainteresowani pomocą. Możesz ją jeszcze uświadomić, że dziecka nie ma mi za co zabierać, bo jej własny OJCIEC nie jest niebezpieczny dla niej. Więc może niech się sama idzie leczyć, hmmm? A na pewno dokształcić.
Poza tym jeszcze raz - przeczytaj uważnie moje posty, TO NIE MOJA WINA ŻE ON SIĘ NIE LECZY.
W imię czego chcę iść do pracy?? W życiu bardziej niedorzecznego pytania nie słyszałam :)) Ludzie tak mają, że pracują, stąd się biorą takie małe brzęczące i szeleszczące, za nie kupuje się domy, samochody, jedzonko i zabawki. Przeczytaj jeszcze raz i wytłumacz mi, jak mam zostawiać dziecko z opiekunką NA MIESIĄC, trzy miesiące, tydzień? Wybacz, ale jesteś ciut nieodpowiedzialna. Tak się składa, że ojciec nawet w tych najgorszych czasach zostawał z dzieckiem sam i nic się nie działo!!! Owszem nie szło do przedszkola, owszem w domu był burdel, ale dziecko było najedzone i szczęśliwe.

Chciałam w ogóle zwrócić uwagę na to, że Twój tok myślenia jest chory. Uratowałam temu dziecku życie, NIKT nie był zainteresowany co ja zrobię jak zostałam z rocznym dzieckiem i facetem na utrzymaniu. Tak jak wcześniej cała jego rodzina nas kochała, tak nagle usłyszałam "radź sobie sama". Do dziś są w szoku, że dałam radę. Będąc sama z dzieckiem, pracując z domu, płacąc opiekunce, utrzymując jej ojca bo z czasem nie stać mnie było na opiekunkę do dziecka. A Tobie się wydaje, że ja JEMU pomagam chyba dla własnej przyjemności. Ratowanie rodziny? Ciekawe jak wyobrażasz sobie tworzenie rodziny z człowiekiem który jest chory i się NIE LECZY. To jest po prostu żenujące.

Może ja jeszcze raz napiszę, bo widzę że nigdy tego nie doczytasz. Nie mam najmniejszego zamiary wyjeżdżać, jeśli on będzie się źle czuł, więc nie wiem skąd wzięłaś pomysł że mam go utrzymywać. Po to go postawiłam no nogi, żeby sam na siebie zarabiał. Ale on ma pracę taką jaką może znaleźć, i jaką ja mogłabym znaleźć poza zawodem: pracuje od 6 rano do 14, plus w sezonie przed wszelkimi świętami i wyprzedażami nadgodziny do 18. Owszem, teraz tę prace stracił, ale jak pójdzie do nowej to znów będą te godziny, więc z dzieckiem ktoś od 5 do 9 i zwykle od 15 do 19 musi być, dlatego pisałam o opiekunce. A gosposia przy dwóch pracujących osobach i dziecku to nie jest żadna fanaberia. Jeszcze przytomnie chciałam zauważyć, że jeślibym się faktycznie przekwalifikowała (poszła do pracy do fabryki, bo nawet ze zmywakiem ciężko w naszym mieście) to też pracowałabym 6-14 albo 6-18, tyle że zarabiałabym 2/3 tego co w zawodzie, a po roku w zawodzie zarabiałabym 2x tyle co po roku pracy w fabryce. Uważam, że ten prosty fakt Ci umyka, a on jest tu trochę kluczowy. Nie wyobrażam sobie że miałabym całe życie mieszkać w wynajętym, a tak bym musiala gdybym zmieniła zawód.
 
Ostatnia edycja:
Tolu to co pisze Happybeti jest sensowne, to co Ty piszesz - nie. Uważam, że masz duży problem ze swoją psychiką i może sama powinnaś udać się do specjalisty.

Człowiek chory jest nieprzewidywalny. Skąd wiesz co się stanie za x czasu? A jak zrobi dziecku krzywdę? Np. przez zaniedbanie? Czy sobie to wybaczysz?

Po drugie po co z nim jesteś? Spłacił swój dług względem Ciebie. Jest nieodpowiedzialny, nie leczy się. Nie jesteście parą. Musisz go obsługiwać. Więc? Miłości z Twojej strony nie wyczuwam. Tego nie kumam.

Miałam już nie pisać nic w tym temacie bo nie piszesz nic nowego tylko wciąż to samo i te same bzdety. Ale uważam, że powinnaś iść do lekarza. Bo wymagasz leczenia. Szkoda dziecka, że w takich warunkach musi przebywać.
 
Tolu to co pisze Happybeti jest sensowne, to co Ty piszesz - nie. Uważam, że masz duży problem ze swoją psychiką i może sama powinnaś udać się do specjalisty.
Jak już wspomniałam, nie oczekiwałam że zrozumiecie moją decyzję. Wy nie rozumiecie mojej, ja nie rozumiem Waszego sposobu myślenia, nic z tym nie zrobimy.
Człowiek chory jest nieprzewidywalny. Skąd wiesz co się stanie za x czasu? A jak zrobi dziecku krzywdę? Np. przez zaniedbanie? Czy sobie to wybaczysz?
Jeszcze raz: nie grozi dziecku żadne niebezpieczeństwo z jego strony. Ja go znam i to dobrze, Ty nie - i stąd wiem. Jedyne zaniedbanie jakie dziecku grozi to to, że będzie miało bałagan w domu, owszem nie jest to dla mnie dobra myśl, ale z brudu jeszcze nikt nie umarł. Poza tym zauważ, że piszę o gosposi, która mu posprząta jakby na to nie wpadł. Jeszcze raz: nie mam najmniejszego zamiaru zostawiać ich samych, jak on się będzie źle czuł, inaczej w ogóle by mnie tu nie było.
Po drugie po co z nim jesteś? Spłacił swój dług względem Ciebie. Jest nieodpowiedzialny, nie leczy się. Nie jesteście parą. Musisz go obsługiwać. Więc? Miłości z Twojej strony nie wyczuwam. Tego nie kumam.
Jeszcze raz. Umowiliśmy się, że on spłaci długi, które ja zaciągnęłam na jego utrzymanie w Polsce - i to zrobił. Ale ode mnie też pożyczył pieniądze, i jeszcze ich w całości nie oddał. Umówiliśmy się, że dzięki temu że on będzie pracował, a ja nie, będę miała szansę stanąć na nogi (tak, ja też w tym jestem ważna): wyrobić tutejsze papierki konieczne mi do pracy, zająć się swoim zdrowiem, załatwić zaległe sprawy. Jak napisałam, mam wzw typu C, logiczne że 2 lata temu o tym nie wiedziałam, bo już bym była po leczeniu. Dowiedziałam się pół roku temu i dpopiero jestem w trakcie badań (to tak a propos manny lecącej z nieba w Anglii), a czeka mnie jeszcze od 12 do 48 tygodni leczenia (w tym co tydzień wycieczka na zastrzyk, co nie byłoby łatwe jakbym pracowała). Więc nasza umowa jest nadal aktualna. Owszem chciałabym żeby leczenie było jedyną rzeczą którą mam na głowie, wtedy mimo leczenia poszłabym do pracy, nawet tymczasowo tu gdzie mieszkam do bylejakiej. Ale z niczym się nie wyrabiam i o tym jest ten wątek.
Miałam już nie pisać nic w tym temacie bo nie piszesz nic nowego tylko wciąż to samo i te same bzdety. Ale uważam, że powinnaś iść do lekarza. Bo wymagasz leczenia. Szkoda dziecka, że w takich warunkach musi przebywać.
Ok. Skoro perspektywa zostania z osobą chorą, i brak nawet widywania matki (bo jakbym teraz ni z tego ni z owego wyjechała do pracy i nie zrezygnowala z reszty ważnych rzeczy to tak by to wyglądało), albo życia w nędzy i poniewierce z matką na benefitach albo pracującą w fabryce (co finansowo na jedno wychodzi) DO KOŃCA ŻYCIA jest lepsza niż mieszkanie w bardzo dobrych warunkach z matką i ojcem który zdrowieje i zaczyna się nią zajmować, oraz w perspektywie mieszkanie we własnym domu, to nie mamy o czym gadać.
 
Jak z ojcem, który zdrowieje? Przecież się nie leczy! O to w tym wszystkim chodzi. To są te bzdety o których piszę. Człowiek chory i się NIE LECZY. Stan jego zdrowia raczej się pogorszy. Nie wiesz co może się jeszcze wydarzyć. Masz świadomość jego choroby i tego, że jej nie leczy. Choroba psychiczna nie leczona się pogłębia. To jest przecież zrozumiałe. Nie wiem już jak mam to napisać by dotarło.

Czasem zostawić będziesz musiała dziecko z facetem. Jeśli coś się jej stanie to czy to sobie wybaczysz? Bo on się nie leczy! Masz tego pełną świadomość.

Poza tym skąd te dobre warunki skoro Twój eks nie pracuje? Złe warunki z matką pracującą w fabryce albo na benefitach a dobre z dodatkową osobą na utrzymaniu. U do tego chorą.

Tolu życzę Ci mądrych wyborów. A także zdrowego podejścia do życia.
 
Tolu, twój pełen agresji i niezborny wpis, tylko potwierdza to, co napisałam wcześniej.
Mylisz RZECZYWISTOŚĆ z własnymi wyobrażeniami i oczekiwaniami.
Nic cię nie przekona, że jest inaczej.
Lecz się.
Biedne to dziecko.
 
reklama
Tola, nie trzeba znać Twojego eks, żeby wiedzieć, że z czasem może zrobić krzywdę Waszemu dziecku ... Z resztą nie rozumiem, tak jak reszta dziewczyn, po co Ty z nim mieszkasz? Argument, że spłaca swój dług względem Ciebie jakoś do mnie nie przemawia. Gdyby z Tobą nie mieszkał to by Ci nie spłacił długu? Z resztą jak ma to robić, szczególnie teraz, kiedy stracił pracę?
Dziwne masz podejście ... Lepiej siedzieć Ci w domu, żeby dziecko mogło jeść z podłogi niż pracować w fabryce?! Trochę dziwne podejście ... tym bardziej, że masz jeszcze jednego lokatora, od którego moim zdaniem powinnaś się odciąć i to jak najszybciej.

Poza tym chciałam Ci powiedzieć, że Twoje dziecko nie jest już takie małe i spokojnie mogłoby zostawać w domu samo przez te kilka godzin, zanim wrócisz z pracy. Setki rodzin, nie tylko samotnych matek, tak robią. A Ty we wszystkim widzisz problem.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry