reklama
Coyote
Mama Gracjana i Mateusza!
Witam drogie Pilanki, ja co prawda nie mieszkam w Pile, ale całkiem niedaleko bo w Wałczu a w Pile z tego tytułu też często bywam. W prawdzie w przyszlosci marzy mi sie mieszkac w Pile i caly czas do tego dąże, poki co...
Mam nadzieje, ze bedzie Wam ze mna milo :-)
Mam nadzieje, ze bedzie Wam ze mna milo :-)
Witam wszystkie pilanki
Bardzo długo się nie odzywałam, pewnie mnie już nie pamiętacie...
Moja mała Nadia jest bardzo absorbująca;-)
Dopiero wyszłyśmy ze szpitala, bo Nadia miała zapalenie płuc:-(
Niestety ma też alergię, codziennie robimy inhalację:-(
Widzę, że jest nas coraz więcej na forum
Pozdrowienia dla wszystkich:-)
Bardzo długo się nie odzywałam, pewnie mnie już nie pamiętacie...
Moja mała Nadia jest bardzo absorbująca;-)
Dopiero wyszłyśmy ze szpitala, bo Nadia miała zapalenie płuc:-(
Niestety ma też alergię, codziennie robimy inhalację:-(
Widzę, że jest nas coraz więcej na forum
Pozdrowienia dla wszystkich:-)
aneczka81
Fanka BB :)
Hej dziewczynki!
Mnie pochłonęło 'dekupażowanie' Fajne zajęcie, choć lepszego wymyślić już nie mogłam... strasznie męczące to ślęczenie nad drewnem, wycinanie, malowanie Ale jak efekty widać, to jest niesamowita radocha Jeszcze trochę i chyba wrócę do bardziej relaksującego haftowania - strasznie szybko się męczę.
Autko męża zrobione, więc ja wreszcie odzyskałam wolność. Mam młodszego brata na 2 tygodnie Więc jest wesoło!
Nikha - jasne, ze pamiętam Ciebie Niech malutka szybko wraca do zdrowia! Dla pocieszenia - mojej Julce tez wróżyli alergie, ale się nie sprawdziło! Pół roku prawie była na wziewach po 3 zapaleniach płuc i się skończyło. Miała jednak wtedy 1,5 roku. Mam nadzieję, że Twoja córka też wyrośnie... u nas lekarz w końcu powiedział, ze to nie alergia, ale poinfekcyjna nadwrażliwość była.
Olu - fajnie, ze się cieszysz z powrotu do Piły. Ja siebie nie widzę w tym mieście, został mi tylko sentyment i raczej nic więcej do czego mogłabym wracać.
Monika - ale ten czas leci... ale tak jakoś to będzie... jak miałam 19 lat wyjechałam na studia do Poznania i już do Piły nie wróciłam mieszkać. Później zagnało mnie na śląsk, a stamtąd do Irlandii. I tu jestem ponad rok
I oczywiście witam wszystie nowe mamy - mniej lub bardziej pilskie
Mnie pochłonęło 'dekupażowanie' Fajne zajęcie, choć lepszego wymyślić już nie mogłam... strasznie męczące to ślęczenie nad drewnem, wycinanie, malowanie Ale jak efekty widać, to jest niesamowita radocha Jeszcze trochę i chyba wrócę do bardziej relaksującego haftowania - strasznie szybko się męczę.
Autko męża zrobione, więc ja wreszcie odzyskałam wolność. Mam młodszego brata na 2 tygodnie Więc jest wesoło!
Nikha - jasne, ze pamiętam Ciebie Niech malutka szybko wraca do zdrowia! Dla pocieszenia - mojej Julce tez wróżyli alergie, ale się nie sprawdziło! Pół roku prawie była na wziewach po 3 zapaleniach płuc i się skończyło. Miała jednak wtedy 1,5 roku. Mam nadzieję, że Twoja córka też wyrośnie... u nas lekarz w końcu powiedział, ze to nie alergia, ale poinfekcyjna nadwrażliwość była.
Olu - fajnie, ze się cieszysz z powrotu do Piły. Ja siebie nie widzę w tym mieście, został mi tylko sentyment i raczej nic więcej do czego mogłabym wracać.
Monika - ale ten czas leci... ale tak jakoś to będzie... jak miałam 19 lat wyjechałam na studia do Poznania i już do Piły nie wróciłam mieszkać. Później zagnało mnie na śląsk, a stamtąd do Irlandii. I tu jestem ponad rok
I oczywiście witam wszystie nowe mamy - mniej lub bardziej pilskie
Dzień dobry! Przede wszystkim witam nowe mamusie!!
Nikha, dużo zdrówka dla maleństwa i wytrwałości dla Ciebie. Będzie dobrze, zobaczysz!
Lidka, nie martw się, że dokarmiasz. Sama wiem, że taki stres jeszcze bardziej przyczynia się do zmniejszenia ilości pokarmu.
Aneczko, nam się bardzo dobrze mieszka w Pile, ale nie sądzę, żeby to miało być miejsce, w którym zamieszkamy na stałe. Planujemy budowę domu pod Warszawą, mamy tam działki. Natomiast teraz Piła jest wymarzonym miejscem, spokojne, niezbyt duże miasto, świetni sąsiedzi na Zielonej Dolinie...
Monika, no u nas niestety zapanował chaos. Na mojej głowie znalazły się dzieci, dom, rozpakowywanie i praca. Jestem koszmarnie niewyspana.... Mam nadzieję, że jakoś to ogarnę niebawem, a tymczasem rozpoczynam poszukiwania tymczasowej opiekunki, żeby mieć jakąś pomoc zanim wróci nasza docelowa niania. Bywam na placu zabaw po Twojej stronie Al. Wyzwolenia, ale niestety raczej w takiej porze, kiedy Ty jesteś w pracy.... Mimo to mam nadzieję, że niebawem uda nam się spotkać, ale jednak muszę się trochę "ogarnąć".
Dziś jadę zawieźć deklarację wyboru do przychodni na Roosevelta, a wczoraj była u nas nasza pani doktor, bardzo zaskoczona istnieniem Mikołaja. Wprawdzie przez telefon mówiłam, że "starszy ma katar i pokasłuje, a młodszy ma katar i trochę chrypi", ale jak powiedziała - myślała, że mówię o mężu i Maksiu ;-);-)
Nikha, dużo zdrówka dla maleństwa i wytrwałości dla Ciebie. Będzie dobrze, zobaczysz!
Lidka, nie martw się, że dokarmiasz. Sama wiem, że taki stres jeszcze bardziej przyczynia się do zmniejszenia ilości pokarmu.
Aneczko, nam się bardzo dobrze mieszka w Pile, ale nie sądzę, żeby to miało być miejsce, w którym zamieszkamy na stałe. Planujemy budowę domu pod Warszawą, mamy tam działki. Natomiast teraz Piła jest wymarzonym miejscem, spokojne, niezbyt duże miasto, świetni sąsiedzi na Zielonej Dolinie...
Monika, no u nas niestety zapanował chaos. Na mojej głowie znalazły się dzieci, dom, rozpakowywanie i praca. Jestem koszmarnie niewyspana.... Mam nadzieję, że jakoś to ogarnę niebawem, a tymczasem rozpoczynam poszukiwania tymczasowej opiekunki, żeby mieć jakąś pomoc zanim wróci nasza docelowa niania. Bywam na placu zabaw po Twojej stronie Al. Wyzwolenia, ale niestety raczej w takiej porze, kiedy Ty jesteś w pracy.... Mimo to mam nadzieję, że niebawem uda nam się spotkać, ale jednak muszę się trochę "ogarnąć".
Dziś jadę zawieźć deklarację wyboru do przychodni na Roosevelta, a wczoraj była u nas nasza pani doktor, bardzo zaskoczona istnieniem Mikołaja. Wprawdzie przez telefon mówiłam, że "starszy ma katar i pokasłuje, a młodszy ma katar i trochę chrypi", ale jak powiedziała - myślała, że mówię o mężu i Maksiu ;-);-)
aneczka81
Fanka BB :)
hahaha, dobre Olu, uśmiałam się z rana starszy i młodszy :-)
Stanowczo odradzam stomatologa - Pana Witolda Czecha! Po paru latach będziecie leczyli sie z powikłan po panu Witoldzie. Poza tym jego kultura osobista jest po prostu ponizej jakiegokolwiek poziomu. Prosze sobie też odpowiedzieć na poytanie jaki rodzaj usług jest wyceniony przez dentystę za 40zł???? Zenada. A te plomby to chyba z Białorusi. Wszystkie mam do wymiany. a ostatnio z zęba leczonego kanałowo inny dentysta wyciągnął OPATRUNEK, któregopan czech nie usunął
Olu Też tak myślałam, że przez jakiś moment będziesz bardzo zabiegana i zapracowana. Także spokojnie czekam na spotkanie Na spacerki wychodzę z malym w ciągu tygodnia tak koło 17, bo o 16 jestem dopiero w domu po pracy. Za to w weekendy wychodzę przed poludniem i po poludniu. Może wtedy uda nam się spotkać na placu zabaw ;-) A jak się mają chłopcy, mocno chorzy?
Witam następne nowe mamusie i ich pociechy Fajnie, że robi się tu mały tłok ;-) A do Trzcianki i do Wałcza to nie jest tak strasznie daleko. Zresztą ja jestem urodzona w Trzciance ;-)
Nikha Witaj ponownie. Oczywiście nie zapomniałyśmy o was. Szkoda tylko, że Nadia choruje :-( Ale mam nadzieję tak samo jak pisze Aneczka, że jednak wszystko jej przejdzie i będzie dobrze.
Lidka Nie martw się i nie stresuj się tym, że Szymonkowi nie starcza twój pokarm. Musisz się wyluzować, bo faktycznie ze stresu możesz mieć jeszcze mniej mleczka. A tego oczywiście ci nie życzę, bo pamiętam, że karmienie piersią to piękna rzecz, ale pamiętam też jaką my przechodziliśmy przy tym gehennę. Także trzymajcie się!
Witam następne nowe mamusie i ich pociechy Fajnie, że robi się tu mały tłok ;-) A do Trzcianki i do Wałcza to nie jest tak strasznie daleko. Zresztą ja jestem urodzona w Trzciance ;-)
Nikha Witaj ponownie. Oczywiście nie zapomniałyśmy o was. Szkoda tylko, że Nadia choruje :-( Ale mam nadzieję tak samo jak pisze Aneczka, że jednak wszystko jej przejdzie i będzie dobrze.
Lidka Nie martw się i nie stresuj się tym, że Szymonkowi nie starcza twój pokarm. Musisz się wyluzować, bo faktycznie ze stresu możesz mieć jeszcze mniej mleczka. A tego oczywiście ci nie życzę, bo pamiętam, że karmienie piersią to piękna rzecz, ale pamiętam też jaką my przechodziliśmy przy tym gehennę. Także trzymajcie się!
reklama
aneczka81
Fanka BB :)
Dziewczyny! Ja nie wiem skąd w nas tyle przekonania o tym, ze za mało mleka...
Kurcze, mówią, że to wszystko przez to, ze u nas była 'moda na butelkę' i pokolenie naszych mam często świadomie i z premedytacją rezygnowało z tego najpiękniejszego okresu macierzyństwa... Teraz niestety często zamiast służyć radą wciskają kit, że na mało mleka, ze za chude, że za małe piersi, za płaskie brodawki itp itd...
Wierzcie mi lub nie - mleko powstaje w głowie - trzeba się tylko zgrać z dzidziusiem, wsłuchać w jego potrzeby, dać swojemu ciału szansę na dopasowanie się do potrzeb dziecka... I można góry przenosić... Ja mogę się pochwalić praktyką jako 'podręczna poradnia laktacyjna'. Choć często dość trudno, ale nie jednej osobie nawet przez gg wytłumaczyłam co i jak trzeba robić...
Sama też trochę przeszłam - Julka była po urodzeniu miesiąc w szpitalu, jak oddali mi ją do domu nie miałam nawet butelki ani mleka. Ja wiedziałam, ze mój pokarm jej wystarczy i byłam zrelaksowana tą myślą - poszło gładko.
Z Martą - dwa tygodnie po jej urodzeniu miałam ogromny stres! Cały dzień praktycznie bez jedzenia, a wieczorem - pustynia i wspólnie przepłakana noc. Wzięłam się w garść, wyluzowałam i przystawiałam ją co chwilę - wszystko szybko wróciło do normy.
Jak ktoś zna się trochę na ekonomii: popyt reguluje podaż i to wszystko - ile dziecko chce, tyle mleka matka ma (o ile się bardzo nie stresuje i racjonalnie odżywia).
Dziękuję za uwagę :-)
Buziaki dla wszystkich!
PS Początki są najtrudniejsze, potem z górki i jest cudownie.
Całkowicie szanuję decyzje mam, które wolą mleko z butelki Tylko jak ktoś chce karmić piersią, a myśli że nie może - to wtedy chętnie pomagam.
Kurcze, mówią, że to wszystko przez to, ze u nas była 'moda na butelkę' i pokolenie naszych mam często świadomie i z premedytacją rezygnowało z tego najpiękniejszego okresu macierzyństwa... Teraz niestety często zamiast służyć radą wciskają kit, że na mało mleka, ze za chude, że za małe piersi, za płaskie brodawki itp itd...
Wierzcie mi lub nie - mleko powstaje w głowie - trzeba się tylko zgrać z dzidziusiem, wsłuchać w jego potrzeby, dać swojemu ciału szansę na dopasowanie się do potrzeb dziecka... I można góry przenosić... Ja mogę się pochwalić praktyką jako 'podręczna poradnia laktacyjna'. Choć często dość trudno, ale nie jednej osobie nawet przez gg wytłumaczyłam co i jak trzeba robić...
Sama też trochę przeszłam - Julka była po urodzeniu miesiąc w szpitalu, jak oddali mi ją do domu nie miałam nawet butelki ani mleka. Ja wiedziałam, ze mój pokarm jej wystarczy i byłam zrelaksowana tą myślą - poszło gładko.
Z Martą - dwa tygodnie po jej urodzeniu miałam ogromny stres! Cały dzień praktycznie bez jedzenia, a wieczorem - pustynia i wspólnie przepłakana noc. Wzięłam się w garść, wyluzowałam i przystawiałam ją co chwilę - wszystko szybko wróciło do normy.
Jak ktoś zna się trochę na ekonomii: popyt reguluje podaż i to wszystko - ile dziecko chce, tyle mleka matka ma (o ile się bardzo nie stresuje i racjonalnie odżywia).
Dziękuję za uwagę :-)
Buziaki dla wszystkich!
PS Początki są najtrudniejsze, potem z górki i jest cudownie.
Całkowicie szanuję decyzje mam, które wolą mleko z butelki Tylko jak ktoś chce karmić piersią, a myśli że nie może - to wtedy chętnie pomagam.
Ostatnia edycja:
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 115 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 110 tys
- Odpowiedzi
- 10 tys
- Wyświetleń
- 794 tys
Podziel się: