reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2013

Cześć dziewczyny, trochę mnie nie było - jakoś od piątku, albo i czwartku nawet...?

Mam za sobą jakiegoś wirusa, czy co to było - w czwartek zaczęło mnie rozkładać, i tak rozłożyło, że w piątek na wieczór temp. na termo pokazała prawie 40st:szok:. Zła byłam jak cholera, bo miałam mieć taki przyjemny meeting na mieście, i nie wyszedł... :-:)-( W sobotę za dnia było lepiej, a na wieczór odpuściło. Niby do teraz budzę się z jakimś katarem, ale "rozchodzę" trochę i go nie ma :-p

W piątek mimo wszystko nie odpuściłam spotkania z szefową (byłą), polazłam do niej ledwo żywa, i wściekła na mojego, bo samochodu nie dał, tzn dałby ale z pustym bakiem. Wkurzył mnie, bo szkoda mu zatankować, żebym przejechała te 20km, a sam wieczór wcześniej żłopał piwo... :[:[

Co do rozmowy - spodziewałam się innego przebiegu... Na moją propozycję, a właściwie prośbę usłyszałam oschłe "a dlaczego niby miałabym się na to zgodzić? :/ No i nie wiem, moja ostatnia deska ratunku chyba zatonęła. Chociaż ma przemyśleć, dać znać...

I jestem podłamana tym wszystkim :( Przede mną wyprawka, a wiadomo, że to nie są groszowe sprawy. Jak tak dalej pójdzie kasa skończy mi się jeszcze przed lipcem. Mama mi brzęczy nad głową, że głupia byłam zwalniając się z pracy, że ona nie ma pieniędzy więc mi nie da, że mam znaleźć pracę bo ona na mnie liczy... :-( Do tej pory wspierałam ją finansowo, nawet jak nie pracowałam - nie powiedziałam jej od razu, a dopiero na święta. Na pracę nie mam szans, chociaż jej mimo wszystko szukam (wiem, wiem - kto przyjmie ciężarną...). Do tego mój jakoś nie wykazuje chęci do zakupów dla Maleństwa, tzn. kupić okej, ale płacę ja. A widzi, że mimo starań pracy nie mogę znaleźć, i nawet nie mam tego zapewnienia od niego, że damy radę. Do tej pory byłam samowystarczalna i zależna od siebie, a teraz jak przyszło co do czego, nie ma do kogo ręki wyciągnąć. I ryczę przez to co wieczór w poduchę.
Dobrze, że chociaż jakieś $ będą z UP w marcu, marne 400zł ale zawsze coś...
Już nie wytrzymuję tego :(

Do tego jutro po 15. wyniki testu PAPPA...

Przepraszam, że Wam tak nasmęciłam, ale nie mam komu :(
 
reklama
ariena a sama się zwolniłaś? kurcze ciężka sytuacja, bo jeśli ona by cię zwolniła, to by się jeszcze powojowało
z facetem radziłabym pogadać, że sorry ale dziecko kosztuje i sama sobie go nie zrobiłas, więc oczekujesz że będzie się dokładał... nie wiem jaka wasza sytuacja - musisz odpowiednio to ubrać w słowa, w zależności na jakiej stopie jesteście
a jeśli będzie źle, to zbieraj wszytskie kwitki, co i ile wydajesz na dziecko - może sie przydać przy alimentach

co do pappa to trzymam kciuki za pozytywne wyniki
 
Ariena, Ciężka sytuacja, mam nadzieję, że szefowa to przemyśli pozytywnie ...Faktycznie porozmawiaj z facetem/ mężem , że musicie jakoś teraz zacisnąć pasa bo będziecie mieli dziecko, że są sprawy ważne i ważniejsze , a teraz najważniejsze jest dziecko. Przecież on wie że nie masz teraz pracy i musicie sobie jakoś poradzić...? Za wyniki trzymam barrrrdzo mocno kciuki, będzie dobrze, daj jutro koniecznie znać!!!

Robaczku, Bardzo dużo mi dała dzisiejsza kawka, dziękuję i ja zapraszam
:tak:

Palin, ;-)Życzę Szczęścia na Nowej Drodze Życia, oby miłość i radość nigdy Was nie opuściła, świetny opis Ślubu :-) Faktycznie ślubne wpadki są super. Czekamy na Fotki!!!!

Kari, Mam nadzieję, że gorszy okres między Wami szybko przejdzie, i tak jak dziewczyny piszą przyjdzie na nowo wielkie uczucie, życzę Ci tego z całego serca:tak:
 
Ostatnia edycja:
zwolniłam się we wrześniu, więc jeszcze przed wieścią o ciąży... myślałam, że skoro dwa razy udało mi sie znaleźć pracę, to czemu i nie trzeci...? Tu nie mowy o zwolnieniu ciężarnej.

nie jesteśmy małżeństwem, więc o tyle ciężej coś "ugrać". Zaznaczę, że mieszkam z nim w jego mieszkaniu, i mimo bezrobocia dokładam się do opłat, a on oczywiście co m-c mojej części wyczekuje... Co raz bardziej mi to wygląda tak, że ja mu do opłat tylko jestem potrzebna...

I ciągle siedzi mi w głowie jego tekst, przy okazji rozmowy o badaniach (które de facto okazały się być badaniami na fundusz, nie płatnymi). Powiedziałam, że nie mam kasy na badania, zrobię tylko część. Nie było od niego inicjatywy, że on da na te na które mi kasy zabrakło. Jak to zasugerowałam to powiedział : "ja ciągle coś dokładam do samochodu, a Ty ledwie papiery załatwiłaś!!" Krzyknęłam, że dziecko to nie samochód i wyszłam z trzaskiem drzwi z domu... Zresztą samochód jest jego,zapłacił za niego itd. a ja jestem tylko w dowodzie, bo uznaliśmy, że tak będzie dobrze. Fakt czasem nim jeżdzę...
Ostatecznie pożyczyła koleżanka,ale jak już wspomniałam nie była ta $ potrzebna.

Ariena, Ciężka sytuacja, mam nadzieję, że szefowa to przemyśli pozytywnie ...Faktycznie porozmawiaj z facetem/ mężem , że musicie jakoś teraz zacisnąć pasa bo będziecie mieli dziecko, że są sprawy ważne i ważniejsze , a teraz najważniejsze jest dziecko. Przecież on wie że nie masz teraz pracy i musicie sobie jakoś poradzić...? Za wyniki trzymam barrrrdzo mocno kciuki, będzie dobrze, daj jutro koniecznie znać!!!

Tylko, że jeszcze problem w tym, że on ma kasę. Tylko dzisiaj zarobił 800zł. Ale nie uważa, że musi coś z tego co zarobi przeznaczać na mnie. Fakt, zrobi zakupy raz mniejsze, raz większe. No ale przecież dziecka w skórkę od banana nie ubiorę, ani nie wykąpię w mleku... :/ Do niego to nie dociera... A żeby było śmieszniej - ma już 8letnie dziecko, więc temat pieluch przerabiał, sam mówił ile tego szło, a przy tym ile to $. Ale np. jak oglądałam laktatory na allegro, to ten "a po co Ci to, U* tego nie miała i żyje" No wkurrrrr... mnie takie gadanie!!!!


Edit: oczywiście dam znać. Ciekawe czy Panicz ze mną pojedzie. Bo ja mu dzisiaj oznajmiłam, że jutro jedzieMY po wyniki, to ten na to" a ja po co?" :(((
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ariena może nie będzie tak źle, kobieta jednak to przemyśli i da Ci pozytywną odpowiedź... mam nadzieję, że tak będzie! Dobrze, że już lepiej się czujesz i nie masz temperatury. Co do PAPPA to MUSI być DOBRZE! daj koniecznie jutro znać.

Kingusia straszne to co piszesz, dobrze, że miałaś wsparcie! ciekawe kiedy ja dostanę skierowanie na glukozę... wprost nie mogę się doczekać:(

Palindromea gratuluję i życzę wszystkiego dobrego:))) zazdroszczę takich pięknych chwil... :))) a jeszcze nie jedna taka przed Wami!!! dopisuje się do listy oczekujących na zdjęcia!
Ja zaczekam aż rząd zaakceptuje związku partnerskie:) jak narazie tyle by mi wystarczyło.. chyba:p

Kari Kochana nie zawsze jest super, ale po burzy zawszy wychodzi słońce! kurcze też chciałabym żeby zawsze było pięknie ale niestety nie jest. Dzisiaj tak się namęczyłam, ugotowałam pyszny obiad, wszystko podałam pod nos i zamiast dziękuję usłyszałam, że mam "nawalone w głowie" bo chciałam żeby przy obiedzie zostawił na chwilę komputer:/ i tak zjadłam obiad sama w sypialni i jeszcze usłyszałam, że jak się tak mam zachowywać to mam wcale nie gotować! A oczekiwałam po prostu przeprosin, bo tak to się może odzywać do kolegów nie do mnie!

Kurde wczoraj zjechałam raz na dupolocie... z na prawdę mini górki. Miałam taką radochę! a teraz mam wyrzuty sumienia czy to na pewno nie zaszkodziło Maleństwu:/
 
zwolniłam się we wrześniu, więc jeszcze przed wieścią o ciąży... myślałam, że skoro dwa razy udało mi sie znaleźć pracę, to czemu i nie trzeci...? Tu nie mowy o zwolnieniu ciężarnej.

nie jesteśmy małżeństwem, więc o tyle ciężej coś "ugrać". Zaznaczę, że mieszkam z nim w jego mieszkaniu, i mimo bezrobocia dokładam się do opłat, a on oczywiście co m-c mojej części wyczekuje... Co raz bardziej mi to wygląda tak, że ja mu do opłat tylko jestem potrzebna...

I ciągle siedzi mi w głowie jego tekst, przy okazji rozmowy o badaniach (które de facto okazały się być badaniami na fundusz, nie płatnymi). Powiedziałam, że nie mam kasy na badania, zrobię tylko część. Nie było od niego inicjatywy, że on da na te na które mi kasy zabrakło. Jak to zasugerowałam to powiedział : "ja ciągle coś dokładam do samochodu, a Ty ledwie papiery załatwiłaś!!" Krzyknęłam, że dziecko to nie samochód i wyszłam z trzaskiem drzwi z domu... Zresztą samochód jest jego,zapłacił za niego itd. a ja jestem tylko w dowodzie, bo uznaliśmy, że tak będzie dobrze. Fakt czasem nim jeżdzę...
Ostatecznie pożyczyła koleżanka,ale jak już wspomniałam nie była ta $ potrzebna.

Musicie kochana usiąść i pogadać, kurcze jesteście a na pewno w czerwcu będziecie rodziną, będziecie mieli dziecko, a on każe dokładać się Tobie do mieszkania wiedząc , że jesteś teraz bez pracy???:szok: Kurcze bardzo Ci współczuję sytuacji, ale moim zdaniem powinnaś z nim poważnie porozmawiać, jak on to dalej widzi:no:, przecież to tak samo jego dziecko jak i Twoje. Trzymam kciuki żeby udało Ci się z facetem pogadać i ustalić jak on to dalej widzi---Powodzenia!!!\


Smile4u, Ach Ci faceci, u mnie od czwartku cisza w domu....;-) Nie stresuj się kochana, ja wyluzowana siedzę przy kompie i czekam, czekam i czekam na przeprosiny 5 dzień... Głowa do góry!!!
 
Ostatnia edycja:
To taki typ, że o kasę z nim wojny toczę... I do tego na badania nie da, ze sklepu dziecięcego wychodzi (żeby nie płacić), na paliwo nie da, żebym sobie do tej szefowej podjechała - przecież gadka o pracy,a nie o kosmetyczce!, a do tego jeszcze co m-c weźmie ode mnie... I do tego gryzie mnie to, że mamie nie dam, która ma 1/5 tego co on na m-c, ale jemu to koniecznie...
 
Palindromea gratuluję i życzę wszystkiego dobrego:))) zazdroszczę takich pięknych chwil... :))) a jeszcze nie jedna taka przed Wami!!! dopisuje się do listy oczekujących na zdjęcia!
Ja zaczekam aż rząd zaakceptuje związku partnerskie:) jak narazie tyle by mi wystarczyło.. chyba:p

Kari Kochana nie zawsze jest super, ale po burzy zawszy wychodzi słońce! kurcze też chciałabym żeby zawsze było pięknie ale niestety nie jest. Dzisiaj tak się namęczyłam, ugotowałam pyszny obiad, wszystko podałam pod nos i zamiast dziękuję usłyszałam, że mam "nawalone w głowie" bo chciałam żeby przy obiedzie zostawił na chwilę komputer:/ i tak zjadłam obiad sama w sypialni i jeszcze usłyszałam, że jak się tak mam zachowywać to mam wcale nie gotować! A oczekiwałam po prostu przeprosin, bo tak to się może odzywać do kolegów nie do mnie!

Kurde wczoraj zjechałam raz na dupolocie... z na prawdę mini górki. Miałam taką radochę! a teraz mam wyrzuty sumienia czy to na pewno nie zaszkodziło Maleństwu:/

dzidzi nie zaszkodziłas, na bank

co do faceta to szkoda słów, na takie zachowanie...

a co do związków partnerskich - ech żenada.... czytałam wypowiedź jakiegoś mądrego prawnika - i te argumenty które ciągle padają, że upoważnienie do szpitala, czy że testament to o kant d..y rozbić
upoważnienie trzeba by złożyć w szpitalu, zanim stracisz przytomność, więc jak? w każdym szpitalu w kraju?
a testament - jak nie masz małżeństwa i dzieci, to spadkobiercami są rodzice, rodzeństwo, partner to tylko współlokator i nawet w razie testamentu na partnera, rodzina zachowuje prawo do "zachówku" - czyli 2/3 tego co by przypadało rodzinie w wyniku dziedziczenia ustawowego
już nie mówiąc o zaisłkach z zusu czy innych takich
ale oni w imię "tradycyjnej rodziny" będą walczyć ze związkami partnerskimi, bo są "bezużyteczne"
mogliby w imię "tradycyjnej rodziny" zacząć dokarmiać dzieci w szkołach...

Tylko, że jeszcze problem w tym, że on ma kasę. Tylko dzisiaj zarobił 800zł. Ale nie uważa, że musi coś z tego co zarobi przeznaczać na mnie. Fakt, zrobi zakupy raz mniejsze, raz większe. No ale przecież dziecka w skórkę od banana nie ubiorę, ani nie wykąpię w mleku... :/ Do niego to nie dociera... A żeby było śmieszniej - ma już 8letnie dziecko, więc temat pieluch przerabiał, sam mówił ile tego szło, a przy tym ile to $. Ale np. jak oglądałam laktatory na allegro, to ten "a po co Ci to, U* tego nie miała i żyje" No wkurrrrr... mnie takie gadanie!!!!

no to zbieraj papierki, nic innego ci niestety nie zostaje, chyba że zrozumie, że jest wspólodpowiedzialny
a on pracuje legalnie?
 
kingusia wspolczuje :baffled::baffled: ja traumatycznie wspominam glukoze z poprzedniej ciazy, ledwo dalam rade i w dodatku nie wiedzialam co mnie czeka, poszlam sama. Jak wypilam to wszystkie gwiazdy zobaczylam a jak mi powiedziala pielegniarka ze mam 2godz czekac na poczekalni to prawie oczy z orbit mi wyszly. paulus a jak to wyglada w uk ? robia w ogole taki test?
ariena trzymam mocno kciuki za wyniki, na pewno wszystko jest ok. A facet... eh... czasem mam wrazenie ze oni naprawde sa z innej planety. U nas teoretycznie nie ma sporow o pieniadze, tu musze przyznac ze tesciowa odpowiednio wpoila synom jak powinno to wygladac. Ale niestety czasami w praktyce to wyglada inaczej. Tzn wszystko jest ok do momentu az u nas jest ok.. Przy ostrych sprzeczkach niejednokrotnie slyszalam teksty "to sa moje pieniadze". Nas gubia podobne hatraktery, obydwoje jestesmy wybuchowi i bardzo nerwowi. Zycze zeby wszystko sie fajnie ulozylo i zeby twoj facet zrozumial ze do tanga trzeba dwojga, splodzil wiec i placic trzeba...
 
reklama
Mi już ręce opadają. Zamiast się cieszyć ze swojego stanu, to o tak ciągle... :(

Jeszcze żebym miała kasę, a potem tylko kwitki przedstawiła to pół biedy - a ja widzę, że się sama finansowo nie wyrobię. On chyba myśli, że ja naodkładałam nie wiadomo ile, a teraz kitram i zamiast swoje to chcę jego... Ale prawdą jest, że dziecko jest i moje, i jego... Chociaż może jego zdaniem - póki dziecka nie ma na świecie to nie ma tematu? "Bo oni przecież robili zakupy jak już się mały urodził..." (w co osobiście nie wierzę) :wściekła/y:


edit: właśnie dzwoniła do mnie była szefowa - nie poszła na "ten układ". Boi się ZUSu, a tym samym o licencję...
No i jestem w czarnej d***ie ;(((
 
Ostatnia edycja:
Do góry