Uff, nareszcie wieczór. Dał mi Miki popalić, nie ma co. Przed powrotem Ara juz oboje wyliśmy. A po nurofenie wszystko ja ręką odjął. Fajnie, tylko ile można dziecko futrować paracetamolem i nutrofenem? Wymiękam :-(
Teri, termin mam na 21-22 listopada, ale nie wierze, że Krysia poczeka do samego końca. Jak poligon to nie ma powrotu do domu na noc. Co prawda niedaleko, bo jakieś 30 km od Giżycka, ale co z tego, nie wypuszczą go w trakcie. Musimy cos wymyślić, żeby w ogóle nie pojechał. Ale i tak na wszelki wypadek planujemy tak jak w tamtym roku, na sam koniec ciąży pojade do rodziców. Będę spokojniejsza o opiekę nad Mikołajem.
U nas są w planach 2 zabawki, tylko czekają na dobre okazje. Jedno to kolejka, bo Miki jak widzi reklamę tej duplo to dostaje świra i u znajomych znika razem z ciuchcia. A drugie to kuchnia. Może jak będzie miał swoją, to trochę odpuści naszej, a poza tym będzie na przyszłość dla Krysi.
Mikoto, to jak Arro wracał to były jakieś tam ćwiczenia poligonowe i właściwie wracali do domu, choć nie powinni. Tym razem to większa "impreza". Masakra, co się z człowiekiem dzieje na takich promocjach. Dobrze, że udało Ci się kupić co chciałaś. Prąd juz wrócił?
Gosiak, Miki tez uwielbia odkurzacz. Teraz najwięcej do odkurzania podłączany jest KATAREK, ale po każdym czyszczeniu noska Miki upiera się, zebu podłączyć rurę i choć kawałek dywanu dac mu przejechać. Roczkowy rowerek Mikołaja sprzedalismy, wiec tez pewnie na wiosnę kupimy biegowy.
Teri, Mikoto, Mikołaj tez lubi te tabliczki. My juz stoliczek mamy. Mikołaj dostał na poprzednie święta, jako krzesełko do karmienia takie, co się rozkłada na krzesełko i stolik (wczesniej stolik był podwyższeniem krzesełka). Na razie nieźle się spisuje jako stolik do pracy Masterszefa i do jedzenia. Ale kwestia czasu, kiedyś trafi do pokoiku.
Martam&m, a jaki rozmiar Ci potrzebny? Jak spory masz brzuszek? Może cos u siebie znajdę w szafie i się podziele.
Asiulka, no właśnie olewam i leże jak mogę, ale źle się z tym czuje. Dom wydaje sie taki nie gotowy na przyjście Krysi, a jak się ona pojawi to pewnie ani pogoda, ani forma, ani organizowanie sobie funkcjonowania tez nie powoli nadrobić zaległości :-\
Marcysiowa, Fajny impuls. Oby więcej takich :-) współczuje męki katarowo-zatokowej. Zdroweczka podwójnie. Miki tez lubi kaczuchy. Nawet jak zapytać jak robią kaczuszki to nie powie kwa kwa, tylko zaczyna machac skrzydełkami i kuperkiem
Emka, u nas katar też ciągle ewoluuje. Teraz robi się żółty i gestszy, ale KATAREK jeszcze daje rade. Tez się boje weekendu, bo zazwyczaj wtedy się zaczyna największa akcja. Juz tydzień Miki choruje i kurde puki co końca nie widać :-(
Oczy mi się juz same zamykają. Mam nadzieje, ze nocka będzie taka jak poprzednia, to choć sobie pośpie.