Ale sie wkurzylam wrrrr wrrr wrrr - pogryze chyba.
Najpierw m. zadzwonil po mnie w polowie gotowania obiadu - musialam wszystko rzucic bo juz natychmiast, jak juz bylam w polowie drogi zadzwonil, ze jednak nie - wrocilam do domu i zahaczylam jeszcze po drodze o sklep. W sklepie facet sie wryl w kolejke (ok, rozumiem ze z tylu nie widac, ze w ciazy itd, ale bylam tez z dzieckiem i tez nie wypada sie tak chamsko pchac) - malo nog nie polamal.
Ale nie wiem czemu sie tak pchal, z sasiedniej kasy wyszlam szybciej od niego. Wychodzac poszlam jeszcze do budki z kurczakami, bo mi nagle ochota na frytki ogromna przyszla. Facet-sprzedawca gadal caly czas z jakims kolesiem. Frytki gotowe i ten zamiast ladowac do torebki to z szufelka w rece opowiada i gestykuluje
Naladowal w koncu i zamiast mi ta torebke zapakowac do jednorazowki to zabral sie za przekladanie kurczakow na roznie
No myslalam ze mi para uszami wyjdzie. Wzielam te frytki zamaszystym ruchem i poszlam bez slowa - ale oczy zrobili
Dziecie zdazylo mnie juz 5 razy porzadnie wkurzyc, zanim dotarlam do domu. Czekalam od wczoraj na przesylke, przed chwila sprawdzilam co z nia, a tu zonk, bo niby mnie o 14.30 nie zastali - cos kolo tej pory odkurzalam, ale jeszcze mi sie nie zdarzylo nie uslyszec domofonu
Dzwonie na infolinie GLS co z ta paczka, bo nawet kartki nikt laskawie nie zostawil - dowiedzialam sie, ze jest w PaketShopie na zadupowicach, nawet nie w mojej miejscowosci
A w moim miescie jest ich od cholery!!! Zrobilam dym i facet powiedzial, ze w takim razie dostarcza jeszcze raz, ale to potrwa kilka dni - nosz.... mam dosc na dzisiaj! Jeszcze komorki w aucie zapomnialam :-(, a z tym rogatym diablem juz nie mam ochoty nigdzie wychodzic...
Milszego wieczorka niz moj zycze Wam