Dziewczynki jestem!
Znowu wylądowałam w szpitalu, z dzidziulkiem wszystko dobrze na szczęście ale po tym co przeszłam żadne porody mi już nie są straszne
Już lepiej ale jestem tak słaba, że jak siadam to się trzęsę a oczy mam jakbym makijaż smoky eyes zrobiła bo prawie nie spałam z bólu. Nie sądziłam, że można tyle wytrzymać.
Przedwczoraj wieczorem tak zaczęła mnie boleć moja zdrętwiała pachwina, że zaczęłam mdleć z bólu i wymiotować i dostałam drgawek. Mąż zadzwonił po pogotowie ale nie przyjechali. Spakował mnie szybko i zawiózł do szpitala. Tam mnie odsyłali z ginekologii na ortopedię, ostatecznie zostałam na ginekologii, zbadali ginekologicznie, chirurgicznie, dali kroplówkę z paracetamolem, która nic nie pomogła. Wszyscy nade mną stali i patrzyli jak ryczę, trzęsę się, nie mogę zrobić kroku ani się rozebrać. I powiedzieli, że nie potrafią mi pomóc, chyba, że na moją odpowiedzialność, jeśli nie wytrzymam to dadzą coś przeciwbólowego co jednak nie będzie obojętne dla dziecka. Nie wzięłam nic. Nie zmrużyłam oka. Dobrze, że sama byłam w sali bo jakby ktoś ze mną był to też by oka nie zmrużył. Na następny dzień przyszedł neurolog i stwierdził, że to nerw biodrowo pachwinowy i nic mi nie grozi oprócz bólu takiego, jakby ktoś tam ognisko rozpalał albo wbijał nóż. haha, spoko, pocieszona!
Na szczęście trochę mi przeszło i dziś rano zażądałam wyjścia bo i tak NIKT mi NIE JEST w STANIE POMÓC!!
Dzięki za troskę kochane, cały czas miałam wpisać ten mój nr tel w odpowiednim wątku ale wydawało mi się, że jeszcze mam czas...
Biorę się za czytanie, bardzo jestem ciekawa jak u Was.