Muńka luz, wyciszyłam, ale zabić się i tak mogę, nie? A no i imprezowe dziecko Ci rośnie, uważaj niedługo przyjdzie i powie Ci "Mamo, wybieram się na imprezę, ale może wcześniej zabierz mnie do ginekologa - chyba, że chcesz być młodą babcią "
alijenka gratuluję zęboszy!! U mojej właśnie odkryłam, że chyba ma już dwójki (?) na górze!!! ale muszę łyżeczką postukać, bo jakoś takie to dziwne
nie, nie możesz!!
hehe, taaaa nim się obejrzymy i nasze dzieciaki będą śmigały na imprezy...
Hej Kochane,
przywitałam się na fb to i tutaj wypada ;-)
wczoraj póżnym wieczorem wróciliśmy do domku, nareszcie
teściowa trzy tygodnie po udarze a "wpakowaliśmy" ją do samolotu i jest u nas. Kondycja fizyczna super, aż się wierzyć nie chce, jeszcze małe problemy z mową ale ogólnie ok, nie wierzę po prostu nie wierzę a zarazem taka szczęśliwa jestem. Tam nie było warunków do mieszkania razem, ja z dziećmi jeden mały pokój (U nas ma swój pokój bo i tak mamy jeden wolny), dolatujący mąż co tydzień, no nie dało się. Ona też bardzo chciała więc super, lot zniosła naprawdę dobrze, troszkę zmęczona ale nie ma się co dziwić, my też bo podróż zajęła nam 11 godzin niestety, samolot nie leciał z Modlina tylko przekierowany na Okęcie, no masakra, dzieciaki wykończone ale nie ma jak w domu. Na lotnisku z mężem o mało zawału serca nie dostaliśmy bo nam Kuba zaginął:-zawstydzona/y: najgorsze pół godziny z naszym życiu, goniłam jak głupia po lotnisko, mąż prawie płakał, szukaliśmy, krzyczeliśmy, ludzie pomagali, ochrona przy wszystkich drzwiach, żeby Go ktoś nie wyprowadził, ja najgorsze scenariusze a po 30 minutach prowadzi Go Pani, Kuba uśmiechnięty się nas pyta: "szukaliście mnie"?, byłam tak zła na Niego a zarazem taka szczęśliwa, że jest, że się pobeczałam. Poszedł sobie siku zrobić wiedzieliśmy, że daleko nie mógł odejsć a wcześniej był ze mną w toalecie więc zapamiętał. Jak ja się bałam, że Go ktoś porwał to sobie nawet sprawy z tego nie zdajecie
Teraz na spokojnie mogę myśleć o świetach...ulżyło mi bo już byłam załamana co dalej będzie, zresztą wiecie. Tak Wam marudziłam;-)
aaa zniszczyli mi wózek Wojtka na lotnisku, taki porysowany, podarty, że głowa mała:/
mam nadzieję, że teraz u nas będzie już lepiej bo ostatnie tygodnie to chciałabym wymazać z pamięci. Dziękuję Wam za miłe słowa i za wsparcie i obiecuję od jutra być na bierząco.
pozdrowionka
No to cudownie, że teściowa w takiej kondycji. I znów się potwierdza, że nawet jeśli zaraz po udarze jest źle to nie znaczy, że tak będzie! :-) Jestem tylko w szoku, że zdecydowaliście się zabrać ją do samolotu, bo to było dość ryzykowne, no, ale najważniejsze, że wszystko jest ok!!:-)
A przeżyć na lotnisku współczuję, ja bym chyba zwariowała, gdyby mi się dziecko zgubiło w takim tłumie i też od razu czarne myśli!!! uuufff....dużo za Wami i oby teraz było tylko lepiej!!! &&&&&
Ostatnia edycja: