josie to razem jutro walczymy z przeprowadzka dzieci. Jeszcze nie wiem jak ale jesli K naprawde nie bedzie chcial to zrobie to sama. Co prawda nie bedzie latwo szczegolnie z lozeczkiem bo blokuje je komoda w sypialni ale jakos dam rade.
Wlasnie najbardziej boje sie tego ze im dluzej bede zwlekac tym bedzie mi ciezej.
I tak jestem zla ze sie zgodzilam aby jednak byl w sypialni na poczatku bo przeciez ustalalismy inaczej. Ale jak mamusia K powiedziala ze to za male dziecko to juz niewiele mialam do gadania. A ze po cesarce s bylam to szans na przeniesienie lozeczka zadnych. Teraz to co innego.
Dobre z ta włóczka Wykorzystam jak nic.
Z nieodpowoedzialnoscia to troche przesadzilam ale musialam jej cos powiedziec bo juz krew mnie zalewala. Moze jeszcze bedzie mi mowila w jakich pozycjach mam seks uprawiac co by synusiowi wygodnie bylo.
Najgorsze ze sama na basen nie pojade bo nadal poduszka powietrzna nie wylaczona a mlody zaczyna wyc w aucie jak tylko mu z pola widzenia gine. No chyba za pojade z kolezanka.....
Ja kocham wode i chce aby Szymek mial szanse nauki plywania jak najwczesniej. K nigdy na basen nie jezdzil to plywac nie potrafi wiec go nie ciagnie. No a teraz to juz zupelnie nie ma mowy i nie zamierzam go wiecej przekonywac. Musze zaczac dzialac sama.
Wiecie co jest w tej mojej glupiej sytuacji najgorsze? Wcale nie to ze jestem praktycznie finansowo zalezna od K bo za moja pensje z plusa to rachunki jedynie oplace ale to ze jak go tak bardzo kocham. Wciaz mam w pamieci tego Krzysia z ktorym bralam slub, z ktorym walczylismy o nasz dom o nasze szczescie. Wtedy to my bylismy najwazniejsi, cala reszta to byl dodatek do naszej milosci.
A teraz wszystko stanelo do gory nogami. I to wcale nie dziecko jest "problemem" tylko tesciowa co poczula raptownie wzmozona wiez z synem.
Dla mnie Szymek wzmocnil uczucie jakim darze K. Te trudne poczatki w szpitalu jak maly zbyt dlugo walczyl z zoltaczka, potem anemia..... K byl cudowny wtedy. Okazal sie odpowiedzialnym facetem, nie zostawil mnie nawet na chwile, plakalismy razem nad inkubatorem, razem czuwalismy 6 nocy. To bylo cos, no ale wtedy tesciowa byla na odleglosc, zasieg slaby to i nie dzwonila a teraz hulaj dusza......
Bardzo to boli gdy powoli traci sie ukochana osobe i zadne dzialania przeciwko temu nic nie daja.
Wlasnie najbardziej boje sie tego ze im dluzej bede zwlekac tym bedzie mi ciezej.
I tak jestem zla ze sie zgodzilam aby jednak byl w sypialni na poczatku bo przeciez ustalalismy inaczej. Ale jak mamusia K powiedziala ze to za male dziecko to juz niewiele mialam do gadania. A ze po cesarce s bylam to szans na przeniesienie lozeczka zadnych. Teraz to co innego.
Dobre z ta włóczka Wykorzystam jak nic.
Z nieodpowoedzialnoscia to troche przesadzilam ale musialam jej cos powiedziec bo juz krew mnie zalewala. Moze jeszcze bedzie mi mowila w jakich pozycjach mam seks uprawiac co by synusiowi wygodnie bylo.
Najgorsze ze sama na basen nie pojade bo nadal poduszka powietrzna nie wylaczona a mlody zaczyna wyc w aucie jak tylko mu z pola widzenia gine. No chyba za pojade z kolezanka.....
Ja kocham wode i chce aby Szymek mial szanse nauki plywania jak najwczesniej. K nigdy na basen nie jezdzil to plywac nie potrafi wiec go nie ciagnie. No a teraz to juz zupelnie nie ma mowy i nie zamierzam go wiecej przekonywac. Musze zaczac dzialac sama.
Wiecie co jest w tej mojej glupiej sytuacji najgorsze? Wcale nie to ze jestem praktycznie finansowo zalezna od K bo za moja pensje z plusa to rachunki jedynie oplace ale to ze jak go tak bardzo kocham. Wciaz mam w pamieci tego Krzysia z ktorym bralam slub, z ktorym walczylismy o nasz dom o nasze szczescie. Wtedy to my bylismy najwazniejsi, cala reszta to byl dodatek do naszej milosci.
A teraz wszystko stanelo do gory nogami. I to wcale nie dziecko jest "problemem" tylko tesciowa co poczula raptownie wzmozona wiez z synem.
Dla mnie Szymek wzmocnil uczucie jakim darze K. Te trudne poczatki w szpitalu jak maly zbyt dlugo walczyl z zoltaczka, potem anemia..... K byl cudowny wtedy. Okazal sie odpowiedzialnym facetem, nie zostawil mnie nawet na chwile, plakalismy razem nad inkubatorem, razem czuwalismy 6 nocy. To bylo cos, no ale wtedy tesciowa byla na odleglosc, zasieg slaby to i nie dzwonila a teraz hulaj dusza......
Bardzo to boli gdy powoli traci sie ukochana osobe i zadne dzialania przeciwko temu nic nie daja.