jestem załamana wózkiem.
Przywieźliśmy go dziś do domu - ledwo w windzie weszłam z rozłożoną gondolą. W dodatku wcale nie jest taki lekki i prosty w składaniu jakby się wydawało. Do samochodu z trudem wlazły gondola, stelaż i nosidełko.
Ja nie wiem, jestem zrozpaczona wielkością tego czołgu i trudnością w transporcie przez schody - zaledwie 5 schodów pokonywałam 10min.
Wózkarnia zapchana rowerami przez leniwych sąsiadów. A nawet jak znajdę tam miejsce dla siebie to i tak nie wiem jak to wszystko ogarnąć kurde nooo...Czy w auto brać zawsze nosidełko i gondolę? Stelaż to wiadomo bo na czymś trzeba nosidełko postawić w sklepie itd. Mam depresję
Logistycznie słuchajcie wymiękłam
(((
Może nie jest aż tak źle? Zresztą powiem Ci, ze nie ma wózków idealnych. Już trochę przerobiłam. Na początek był 3w1 Chicco; gondola fajna, nosidelko też, ale spacerówka sprzedana zaraz, bo mega wąska. Potem była spacerówka X-lander, ale tez to nie było to, bo hamulec odpadł szybko, daszek mało zakrywał i koła piankowe nie były ok, torba spadała jak za dużo nakładłam.
Teraz zostało tak: Podwozie Mutsy 4rider. Jestem zadowolona bardzo ze spacerówki, do tego mega wielki kosz(dla mnie ważne). Dokupiłam tylko gondolę, ale słyszałam, że jest mega krótka, więc długo małej w niej nie powożę.
Ale: Mam do tego podwozia siedzisko Duoseat i mam nadzieję, że będzie fajne dla dwójki.
Oprócz tego miałam podwozie do Quinny Zapp, siedzisko stare sprzedałam i dokupiłam nowy model Zapp Xtra, to jest super wynalazek. Do podwozia Zappa można założyć nosidełko Maxi-Cosi, więc jak gdzieś na chwilę do galerii, to w samochodzie mamy podwozie Zappa i albo w nim, albo w nosidełku. Także fajne można robić kombinacje.
Mówię Wam, na pewno wiele z nas będzie coś nie odpowiadało w wózkach, bo naprawdę
NIE MA IDEALNYCH, a to za ciężki, a to za mały kosz, niewygodne siedzisko, zbyt toporny itd...;-)
December, Rysica, Polaa, no wiem, że pewnie głupio tak myśleć, ale mam poczucie, że po prostu nie dałam rady...że może inna dziewczyna na moim miejscu byłaby w stanie przeć jeszcze przez kolejna godzinę i udałoby się naturalnie...choć wtedy pewnie Mały mógłby byc strasznie wymęczony...nie mówiac już o bardziej hardcorowych sytuacjach...no wiem...powinnam się ogarnąć...
Ale powiem Wam, że II faza porodu trwająca 2 godziny jest nie do opisania...skurcze tak bolesne i tak częste, że nie ma szansy odpocząć...odchodziłam od zmysłów...
Szukamy też niestety dobrego kardiologa, bo u Małego wyszły szmery nad sercem i mieliśmy echo serca i wyszło, że przewód botala i jakiś inny przewód też niedomkniety :-
-
-( niby to do kontroli za 6-12 miesiecy, ale nie wytrzymamy i na pewno wczesniej bedziemy chcieli to sprawdzić...
Przepraszam, że ten post taki o sobie, ale obiecuje napisac wiecej wieczorem
Ja tam
nie mam wyrzutów, ze z Kubą skończyło się cesarką. U mnie odwrotnie: skurcze były, ale rozwarcia nic... Dlatego błagałam o cesarkę juz po x godzinach. Gdy rozwarcie jednak się zaczynało, to ja powiedziałam, że juz jednak nie dam rady sama, za długo się męczyłam. I weź tu udawaj, że nie masz skurczy partych.... by dr nie zauważył, bo nie zrobiliby cc...
Naprawdę niepotrzebne wyrzuty.
A co do
szmerów, to ja też urodziłam się ze szmerami. Teraz jak osłu****e mnie jakikolwiek dr, to robi wielkie oczy i pyta, czy z sercem wszystko ok, bo straszne szmery... Ja wtedy mówię, że ok, robiłam badania, po prostu taki mój urok...
U Was też dobrze będzie
Spać mi się chce strasznie do tego doszło kucie w kroczu czyżby to była szyjka czy zaczyna się otwierać ..?? Ból w górnej części brzucha niemocny ale taki tępy
niezapominajka a jaki jest twój???
do tego dochodzi nacisk na krocze i ciągła potrzeba do Wc i nic nie leci z żadnej dziurki a jak już siuśki lecą to mało i jeszcze pobolewa coś w brzuchu a może to pęcherz już sama nie wiem
Dziewczyny a może założyć wątek o diecie matki karmiącej ??? Bo od jakiegoś czasu próbuje coś znaleść sensownego ale i ile ludzi tyle opinii .
Na pewno większość z was ma doświadczenie w tym i może się podzielić.
Co Wy na to??? czy
??? wstawię pytanie w odpowiedni wątek
Ja od wczoraj mam takie
kłucie, ale kurcze nie wiem co to.
Chodzić nie mogę, bo jak dziś wybrałam się do kościoła 10 min drogi, to stawałam co chwila, a szłam wolniutko.
Co jakiś czas brzuch się stawia, ból w podbrzuszu/kroczu jak na okres. prócz tego boli z prawej strony, ale to może wątroba czy coś promieniuje.
Tak wolno dawno się nie poruszałam...
Jutro ktg...zobaczymy...
Ja może mam skurcze, a nie wiem, że to to. Bo na ktg coś wychodziło, a ja myślałam, że to mała sie po prostu przeciąga i brzuch się napina....
Co do
diety karmiącej, to jakiś czas temu wrzucałam trochę rzeczy z gazet na wątku kulinarnym, polecam zajrzeć.
Oprócz tego jeszcze dziś zamierzam przelecieć fure gazet, bo leżą juz 3 lata, więc może coś dorzucę.
Jest moja mamunia, przywiozła gołąbki. Mówi, że jutro zrobiłaby mi placki ziemniaczane, które kocham. Ale czy ja zdążę jutro zjeść? O której mnie położą? Jeszcze nie wiem...