Nanu - silna z Ciebie dziewczyna i myślę, że jesteś przykładem dla wielu... Ciężko mi jest wyobrazić sobie jak ja bym w takiej sytuacji sobie poradziła, ale mam wrażenie, że zupełnie inaczej niż Ty, że bez opieki psychologicznej nie poradziłabym sobie, mimo, iż również mam przy sobie kochanego S.
Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała przez coś takiego przechodzić, a TY pochwalisz się nam tutaj swoim pięknym i zdrowym maleństwem:-) z całego serca Wam kibicuję!!!
nawiązując do tego co piszesz, z psychologiem rozmawiałam na bieżąco w szpitalu, to na pewno bardzo pomogło.... teraz uznałam że daję jakoś radę i nie będę chodzić na żadną terapię... Ale nie wykluczam,że zacznę jak ponownie udam mi się zajść w ciążę... bo boję się że nie poradzę sobie wtedy z obawami i strachem.... już teraz miałam schizo, czarne sny i budziłam się z trzęsącymi się rękami i brzuchem... także pewnie będę musiała wesprzeć się pomocą psychologa...żeby nie zwariować...