hej Kochane Moje,
jak ja uwielbiam Was czytać.... wprawdzie robię to z nieskrywaną zazdrością ale jednak
A u mnie? chyba lepiej niż być miało, bo po odsiedzeniu 2,5h na izbie przyjęć ( w dodatku na czczo!) łaskawie zaprosili mnie do gabinetu o 13. Pani Doktor zrobiła usg, badanie gin, popytała czy boli itp i stwierdziła,że organizm sam się powinien szybciutko oczyścić.... powiedziała,że jak się upieram przy łyżeczkowaniu to mi je zrobią, ale stwierdziła,że skoro to pierwsza ciążą, skoro taka wcześnie poroniona, skoro chcemy mieć następne bejbi to po co męczyć tą macicę....
Oczywiście nie upierałam się
Dała mi antybiotyk, powiedziałam jej że na 15go jestem już umówiona na wizytę gin z moją przyszła prowadzącą ginekolog.... ucieszyła się i powiedziała,że wszystko będzie dobrze, a do szpitala mam się zgłosić w każdej chwili jeśli jednak by mnie coś bolało albo krwawiło....
ulżyło mi wiecie? zero narkozy, zero zabiegu, zero mechanicznego skrobania mojego maciupeństwa..... a tak może samo szybko i ładnie się oczyści i przygotuje na przyjście nowego.....
dzięki za kciuki - jak widać pomogły!
Wiecie co? dziś chyba pierwszy raz nabrałam wiary w to,że będzie lepiej....
PS chwile słabości też miałam, powinno to być jakoś rozdzielone:tracące dzieci od rodzących.... naprawdę trudne to jak się widzi te wszystkie brzuszki i szczęśliwe mamusie i tatusiów....