Witajcie
polaa
dobrze, że szybko zareagowaliście, teraz zdrowiej nam, odpoczywaj i oby więcej się nie powtórzyło, ja też jak lądowałam w szpitalu to o Maksiu od razu myślałam..Ja niestety nie mam tu takiej dobrej, dyspozycyjnej koleżanki więc u nas w razie emergency jest prawdziwa awaria i nie wiadomo co robić, najczęściej teściowa wsiada w auto i pędzi 500 km na ratunek
Wybaczcie że reszty nie będę komentować ale mam załamkę. Dziecko dziś już 4ty dzień antybiotyk będzie brało a gorączka i kaszel jak były tak są. Jak tylko kończy się działanie leku przeciwgorączkowego to temperatura od razu gwałtownie w górę. Do tego mi coś się pogorszyło, podejrzewam jakieś zapalenie zatoki albo coś, mam zapchaną jedną dziurę w nosie, gluty jak dam radę coś wysmarkać to zielone są jak żaba i z krwią i cała połowa głowy mnie napieprza, nie mogę kompletnie się ruszyć, a jak ruszam to boli głowa i pół twarzy aż po zęby. Chyba mnie czeka jeszcze wyprawa do pediatry i do mojego lekarza. Mąż na weekend musi wyjechać, zostaję sama, chora z chorym dzieckiem bez samochodu i z tak dużym brzuchem, że butów już sama nie mogę zawiązać. Nie chcę się włóczyć po przychodniach bo mam wrażenie, że tam jedna wielka zaraza.