reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2012

a ja czytam czytam i dalej nie wiem jaka plec u macku...

Ja wrocilam z zzakupkow i opkupilam swoje dzieciaki....dla melej spodnie i bluze ze swinka pepa a dla rafalka 2 pary body,spodnie,bluze i 2 pajacyki....maz mowi ze oszalalam :)
 
reklama
My też nie ruszamy się z rodzinnego miasta. Pracę obydwoje mamy, zaczęliśmy budować domek, też mamy psa i dzidziusia w drodze.
Mój brat jest juz parę lat w Irlandii ani jednej ani drugiej babci żadnej pomocy nie mają z dwójką dzieci jest im ciężko, jakoś muszą godzić pracę i opiekę na dziećmi. Niańki nie mają, widują się w przelocie raz on siedzi z dzieciakami raz ona. Jakoś sobie radzą, decyzję aby wrócić jakoś ciężko im podjąć bo w PL nie wiadomo czy znajdą jakąś pracę aby utrzymać 4osobowa rodzinę na dobrym poziomie.Cały czas nie wiedzą bo niestety u nas marne są perspektywy.
 
Mnie w mieszkaniu w Wawie denerwują dwie rzeczy: to, że od kilku lat jest już zdecydowanie za dużo ludzi i samochodów i nie da się jeździć oraz normalnie funkcjonować, a także fakt, że naprawdę wiele ludzi w Polsce ma do warszawiaków uraz/pretensje tylko dlatego, że są z Warszawy. Od dziecka jest we mnie poczucie niesprawiedliwości z tego powodu, a zaczęło się od tego, że na corocznych wakacjach w Zakopanem musieliśmy udawać, że jesteśmy znad morza, bo jak się który góral dowiedział, że ze stolicy, to od razu byliśmy traktowani jak intruzi, z ironią, no nieprzyjemnie. Rozumiem, że w pewnym stopniu niechęć bierze się stąd, że jakaś grupa przyjezdnych warszawiaków lubi się obnosić, jacy to oni miastowi i najlepsi (tego też nigdy nie pojmę), ale kurczę, to naprawdę nie ma nic wspólnego ze mną i czemu muszę się tak często spotykać z niechęcią z powodu miejsca mojego zamieszkania? Nigdy nie uważałam się za lepszą lub gorszą z powodu miejsca urodzenia i smutno mi, kiedy ludzie z innych miast mają mi za złe moje pochodzenie.

A Gdynia jest cudownie relaksująca i naprawdę mam nadzieję, że kiedyś tam zamieszkam... :)
 
moje miasto się rozwija strasznie szybko. Szczególnie na przestrzeni ostatnich 5 lat. Jak ktos nie był to nie wierzy. Jak porównuje np. stan dróg rzeszów a lublin, kraków czy warszawa to rzeszów jest daleko przed nimi. Mozna wiele poprawic ale na pewno nie jest żle. Jedyne czego zazdroszcze to na obecnym etapie mojego życia - Ikei :)


AAAAAAAAAAAAAAA USG połówkowe mam 3 lutego o 13.20

Zgadza się, zgadza! Rzeszów ma bardzo mądrych ludzi tam na górze! Gospodarzy pełną gębą! Zazdroszczę i podziwiam dość często ;D Mój Drops się tam doktoryzuje :)
 
Buziak- mam nadzieje przeprowadzic sie do Trapani- miasta rodzinnego mojego. Jest tam o wiele lepiej, co prawda to ani duze ani male miasteczko, ale takie ulozone, z innym typem ludzi ;-)

A to co opisywalam to Saint Rhemy en Bosses- stare- to tam na starosc :tak:

343032-800x580-300x217.jpg


Macku- no mialam szczescie, bowiem wychowywalam sie jako dziecie dziczy doslownie, ale takze mieszczuch jestem ;-)
Tylko moja mama tam katusze przezywalam bowiem 30lat temu kobieta z miasta wyladowala wsrod bab, ktore byly zaradniejsze i silniejsze od niejednego chlopa ;-)
ja latem bylam w Slupcy, a raczej kolo niej- odwiedzalam kumpele ze studiow i bylam zauroczona! Male, ale zaradne, czyste miasteczko- sama przyjemnosc!
Macku...... :-):-):-D i nic wiecej nie powiem, bo Ordnung muss sein ;-)


Aha, dzisiejsze zakupkoholiczki- wrzucicie fotki w odpowiedni watek, proszeeeee, ja tez wrzucam moj lup ;-)
 
To Wy Sicil tacy wędrownicy do konca będziecie??? ;-)
Ja poki co wyprowadzałam sie raz od rodzicow do mieszkania osiedla dalej, i pozniej z mieszkania do domu na drugi koniec miasta, ale ciągle tutaj.. Powiem Ci, ze na pare dobrych lat mam dosc pakowania tego wszystkiego kazdej łyzeczki filizanki czy misia. O gratach nie wspomnę:baffled: Mi jest dobrze z takim stanem rzeczy, ze jak potrzeba to w kazdej chwili mozemy wywiezc chłopcow do babci, jak nie jednej to drugiej. Tak sie przyzwyczaili ze co weekend spia u dziadkow, jak sie nie odezwiemy to dzwonia co sie stało;-) Jak przychodza do nas znajomi badz my hcemy wyjsc to 5min i dzieci nie ma. Teraz babcie pomagaja nam odbierac dzieci z przedszkola bo ja leze..
Tu mam ponadto ukochaną babcie,ktora spełniała kazda moja żywieniowa zachcianke jak musiałam lezec lezec! Tu mieszka moja sis i w lato co trzeci dzien sa u nas na grilla;-) Tu mamy znajomych i przyjaciól!
Z pracą róznie, bo jak pisałam P przez długi czas dojezdzał do warszawy, ale jak sie okazuje te czasy miło wspomina ;) Dobrze nam bo nie ukrywam, ze wygodnie jest miec babcie pod reka to raz, a dwa my tacy rodzinni jestesmy, ze babcia płacze jak wyjezdzamy nad morze, wiec wiecie:tak::tak:
 
reklama
Buziak- pozazdroscic, mi brakuje rodziny, bardzo mocno, ale mozna sie przyzyczaic, moja mama lamentowala na poczatku, bowiem obie wybylysmy daleko, ale tez sie przyzyczaila chyba i tylko czasem jak przyjezdzamy i wyjezdzamy to jej przykro.
Na szczescie dzisiejsze czasy to nie to co bylo jeszcze pare lat temu, ze by wyjechac gdzies trzeba bylo biegac do berlina na samolot i tracilo sie 24godziny...
Mysle, ze widuje moja rodzinke czesciej, niz niejedni, ktorzy mieszkaja 200km od siebie.
Ale brak mi tu ich pomocy to fakt, bowiem jestesmy sami zdani tylko na siebiee wzajemnie a nawet z tesciowa... tez swoje lata i mysle, ze malcem sie nie bedzie w stanei zajac, ale zobaczymy.
Co do przeprowadzki to mam nadzieje, ze ta przyszla bedzie nasza ostatnia :)
Tez mam za sobia dwie, przy czym jedna panienska druga juz rodzinna i ciezko to wspominam ;-)
 
Do góry