reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwiec 2011

DAGAMIT, to jest bardzo poważny problem i mam wrażenie, że ludzie nie zdają sobie sprawy, co kobieta przeżywa po stracie dziecka....leżąc jak wspomniałaś z ciężarną na jednej sali, gdzie z rana na obchodzie położna wszystkim każe słuchać serduszka dziecka pacjentki...to czysta bezmyślność...miejmy tylko nadzieję, że kiedyś się to wszystko zmieni, bo póki co to mam wrażenie, że kobiety po poronieniu traktuje się jak histeryczki, bo przecież "co ryczysz, tak się zdarza, to nie było dziecko, jesteś młoda, tak miało być"....czasem lepiej zamknąć dziub i się nie odzywać...
 
reklama
Ewelina....masz rację...ile ja to razy usłyszałam że nie ma co ryczeć jeszcze będziesz w ciąży...nawet lekarz mi powiedział "przynajmniej wiemy że zachodzi Pani w ciążę" ...lekarze nie potrafią z nami rozmawiać po ludzku....nie chce wszystkich wsadzać do jednego worka ale niestety wydaje mi się że należy o tym mówić głośno, bo coraz częściej spotyka to kobiety....a ból jest niesamowity.
 
Obawiam się, że w naszym kraju nieprędko cos sie zmieni w tej kwestii. A w tak chamski sposób moze cię potraktować tylko osoba, która sama nigdy nie była w ciąży. To moja pierwsza fasolka w ogóle i widzę jak niesamowicie zmienia się mój światopogląd dzieki niej. Wcześniej mogłam mówic, że rozumiem kobiety po poronieniu, staram się zrozumieć te, które usuwaja ciążę itp... Ale tak naprawdę nie miałam bladego pojęcia o czym mówię. To, co czuję teraz jest jedyne w swoim rodzaju, a moze wiedzieć o tym tylko kobieta, która nosi lub nosiła w sobie malenstwo. Widziała je na USG, słyszała jego serduszko... im dłużej trwa ciąża tym bardziej nie wyobrażam sobie życia bez kruszynki.
Niektórzy lekarze mogą sie starać zrozumieć, inni nawet sie nie starają, ale prawdziwe zrozumienie przychodzi dopiero z doswiadczeniem.
 
Traschka to prawda. Też jestem tego zdania - i powiem więcej: dziewczyny, którym ciąża przyszła łatwo, spokojnie donosiły i urodziły dzieci, mimo iż mają doświadczenie w przeżywaniu tego stanu, nigdy tak naprawdę nie będą sobie w stanie wyobrazić, co przeżywa kobieta, która walczy o pierwsze dziecko od wielu lat, po drodze przeżywając poronienia, traumę i ból. Ciąża - niby jedno i to samo wydarzenie dla wszystkich, ale jakże różnie można ją rozumieć i doświadczyć...
 
Witam się środowo!!!
Dziś u mnie mega stres, ale skończyło się dobrze. Wiecej w temacie "nasze badania, wyniki, usg".
Pozdrawiam Was wszystkie, na razie muszę się połozyć i odstresować!!!
 
Dziewczyny poruszyłyście taki ważny i osobiście bolesny dla mnie temat... Też przeżyłam piekło w szpitalu. Kiedy rozpłakałam się słysząc, że mój jeszcze tydzień wcześniej cały i zdrowy, machający nóżkami szkrab już nie żyje p. doktor nakrzyczała na mnie, że nie mam sumienia, bo obudzę kobiety w ciąży śpiące za ścianą... Potem chciała mnie położyć z nimi na sali, ale mama i mąż cudem wywalczyli osobną salę, cudem też wywalczyli prawo do zostania ze mną na tą najgorszą w moim życiu noc... Nikt nie poinformował mnie o moich prawach np. o możliwości pochówku mojego prawie dwunastotygodniowego dziecka, o możliwości urlopu macierzyńskiego ( a przecież potrzebny jest czas by dojśC do siebie), wg prawa mąż może być z kobietą przy zabiegu - do kiedy nie uśnie, mojego nie wpuścili... Cały personel był zaskoczony moimi łzami ( " bo przecież będzie następne dziecko", " Bo pani taka młoda", " dobrze, że pani w ogóle zachodzi"). Wiem, że jest stowarzyszenie rodziców po stracie i oni walczą o nasze prawa, spotykają się z lekarzami i próbują im opowiedzieć, co czujemy w takiej chwili. I mam wielką, wielką nadzieję, że sytuacja w polskich ( i zapewne nie tylko) szpitalach się zmieni., że kobiety zaczną otrzymywać wsparcie ze strony personelu medycznego, że otrzymają szybką pomoc psychologiczną. może jestem naiwna, ale wierzę, że tak kiedyś będzie. Kończę psychologię (5 rok) i po studiach chciałabym pomagać kobietom, które poroniły, bo niestety jest to coraz częstsze zjawisko. Ja uzyskałam niesamowite wsparcie rodziny, ale nie każda z nas ma tyle szczęścia... Widziałam kobiety czekające na łyżeczkowanie w samotności...
 
Witam, super jest to forum:) dwa tygodnie temu wyszły mi na teście dwie magiczne kreseczki:) jutro idę na pierwsze USG i normalnie tak bardzo się stresuje...tak bardzo bym chciała aby pani doktor pokazała mi Maluszka...
 
Witam, super jest to forum:) dwa tygodnie temu wyszły mi na teście dwie magiczne kreseczki:) jutro idę na pierwsze USG i normalnie tak bardzo się stresuje...tak bardzo bym chciała aby pani doktor pokazała mi Maluszka...
Witaj, Agnes :) Ja będę miała za 1,5 tyg. drugie, ale wciąż mam przed oczami widok na monitorze, kiedy pierwszy raz zobaczyłam mojego Fasolka... :) Trzymam kciuki za twoją wizytę :)
 
Agnes gratuluję dwóch kreseczek :) Widok fasolki na USG zawsze zapada głęboko w pamięci.

A ja zaczęłam się zastanawiać, kiedy pojawią się Lipcówki 2011 :)

Teraz czekam na piątek, żeby załatwić to zwolnienie a we wtorek na 9:30 mam USG. Jak to dr powiedziała, sprawdzimy jak rozwija się fasolka, czy nie ma żadnych krwiaczków (moje nieszczęsne plamienia).. Wspomniałam o plamieniu w sobotę ale nie wspomniałam o praniu, gotowaniu i sprzątaniu tego dnia.... Mam nadzieję, że zobaczę okaz zdrowia na monitrorze we wtorek. I jak każda z Was, już się nie mogę doczekać :)
 
reklama
Iza, może nie szalej tak z tymi obowiązkami domowymi... Ja tam sobie rozkładam wszystko na kilka dni, mimo że nie mam plamień, ani nic takiego.
 
Do góry