wiecie jak ja się dziś wkurzyłam, w sobotę dzwoni moja szwagierka i po krótkiej gadce co i jak mówi że ona juz od 4 tygodni prawie chodzi chora itd. po czym pyta się kiedy może wpaść do nas bo strasznie się stęskniła za chrześnicą
no kurcze to ja tu kombinuje jak sie nie rozłozyć całkiem i nie pochorować bo w ciąży jest mi to naprawdę nie potrzebne, córa dopiero co też uporała się z katarem, nigdzie zbędnie w taką pogodę i mróz nie wychodzimy a ona chce nas odwiedzić!!!
ale nic jakoś udało mi się ten pomysł jej wyperswadować, przekładając na inny termin ta wizytę, a tak mi się przynajmniej wydawało.
niestety jakie było moje dziwienie kiedy dzis po południu ujrzałam ja u nas w dzrzwiach,
aż się we mnie zagotowało. Ludzie jak tak można??? Proszę nie zrozumcie mnie źle,że jestem niegościnna lub coś w tym stylu bo tak nie jest. Wręcz przeciwnie, zawsze i bardzo mile widziani byli u nas goście i są nadal ale małe dziecko rządzi się swoimi prawami a wydaje mi się że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.Szwagierka nie jest jakąś małolatą i powinna zdawać sobie sprawę że kichająca i kaszląca i cholera wie co jeszcze... nie jest dla nas najlepszym gościem.
uhhh... z tego wszystkiego ciepło się ubrałam i wyszłam z psem na spacer, stwierdziłam że to będzie najlepsze dla mnie wyjście z całej tej sytuacji.
Przepraszam że wam tak tutaj pomarudziłam ale gdzieś musiałam się wyżalic:-(